Artykuły

Dialog luster

"Dybuk" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego powraca na afisz - tym razem zobaczymy go na Scenie na Świebodzkim

Krzysztof Warlikowski to jeden z głośnych i kontrowersyjnych reżyserów. W "Dybuku" oglądanym podczas festiwalu Dialog w hali Wytwórni Filmów Fabularnych pokazał kolekcję pięknych obrazów z kulturą Żydów w tle. Dybuk to dusza zmarłego. W ciele osoby żyjącej poszukuje zemsty za doznane za życia krzywdy lub potępienie. W dość lichym literacko tekście Szymona Anskiego dybuk wciela się w ukochaną dziewczynę w dniu jej ślubu z innym. Uwielbiając zmarłego kochanka, podąża za nim w zaświaty. Drugi dybuk, chłopiec, którego wydano na pastwę Niemców podczas II wojny światowej, bohater reportażu Hanny Krall, trwa w swoim bracie.

Dramat rozgrywa się we współczesnej przestrzeni, ale jego bohaterowie nieznośnie długo opowiadają o swym nieciekawym życiu. Ich głosy wpisują się w poetykę podróży czy oczekiwania - zastygły czas skłania do zwierzeń, dobrych rad, pocieszeń. I taki jest spektakl w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Jego bohaterowie snują opowieści, czasem przemieszczają się z punktu A do punktu B.

Mechaniczny splot różnych tekstów niezbyt się tłumaczy. Metafora dybuka - ducha czy też demona, który opętał bohaterów swym niespełnionym życiem, jak w przypadku Adama S. u Krall (w tej roli Robert Gonera), lub utraconą miłością do Lei u Anskiego (piękna, niemal dziecięca w ekspresji Magdalena Cielecka), której ojciec odtrącił Chanana (znów Gonera), okazało się wątłym spoiwem dla kompletnie odmiennych historii.

Numerologia, predestynacje i egzorcyzmy Ezriela (Orna Pornat) mają powodować działaniami bohaterów. Jakaś taka wieża Babel przy kawiarnianym stoliku w części drugiej się porobiła, zwłaszcza gdy pojawił się filozof amator i Narratorka (Stanisława Celińska), opowiadający, co i tak było widać.

Cielecką łyżkami można było jeść. Cudna jest scena z toaletkami, w których lustrach przeglądało się - jak duchy - pięć generacji kobiet Izraela z domu Lei, od wnuczki po babkę. Była tkanka świateł rzeźbiąca postaci i projekcje Felice Ross, gdy na ścianie pokoju wyświetlało się animowane bestiarium z Tory - znak znikającego świata wiary. Był prosty, lecz efektowny motyw szyby, w którą Lea i Chanan wtapiali swą tragiczną miłość, jakby więżąc w niej wydychane powietrze. I sporo niedobrej literatury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji