Artykuły

Zwykły porządek rzeczy

Są takie przedstawienia - w tym wypadku dotyczy to "DREWNIANEGO TALERZA" Edmunda Morisa - które odbiera się i ocenia poprzez zwykłe ludzkie wzruszenie. Zaciera się wtedy ostrość sądów, niedostrzegalne niemal bywają niedostatki realizacji. Pozostaje jedynie ważny - problem, który niesie ze sobą spektakl. Są to zwykle sztuki, które jednakowo emocjonalnie przyjmują i odbierają koneserzy, jak i zwykli zjadacze chleba. Dotyczą bowiem spraw, z którymi niemal wszyscy bezpośrednio musimy się zetknąć.

W "Drewnianym talerzu" (nie wiem dlaczego zmieniono tytuł sztuki, pod którym już była grana i który lepiej się tłumaczy: "Drewniana miska") jest to problem samotnej starości, granicy, którą przekracza z biegiem lat człowiek tracąc kontakt z najbliższymi, stając się nikomu niepotrzebny, granicy, która wyznacza już tylko oczekiwanie na śmierć.

Stary Lon ze sztuki Morisa zdaje sobie sprawę z niechęci, która go otacza, wie, że jest kimś zbędnym w domu własnego syna. Wie również, że musi się bronić przed świadomością tego, że nic mu już w życiu nie pozostało. Próbuje to czynić przez hardość, przez demonstrowanie swojej tężyzny fizycznej, wraca do wspomnień, stara się uwieść drugiego syna uczuciem, uzmysłowić mu fakt, że i jego dzieci mogą być dla niego okrutne. Przegrywa - chce to zrobić godnie, z podniesionym czołem. Rysując taką postać Moris pozwala nam na własny osąd postępowania całej rodziny Lona - widz musi odczuć, że wygnanie starego do przytułku nie uratuje chyba i nie może uratować szczęścia rodzinnego w domu jego syna.

Przedstawienie telewizyjne w reżyserii JANA BRATKOWSKIEGO miało kilka świetnych scen, miało przede wszystkim znakomitą aktorską obsadę. Trudno sobie wyobrazić lepszego, znakomitszego odtwórcę roli Lona - KAZIMIERZ OPALIŃSKI umiał z rysunku tej postaci wydobyć cała tragiczną, ludzką prawdę. Był jednakowo wspaniały, kiedy się buntował, kiedy nieśmiało prosił, jak i wtedy, gdy godnie przegrywał. W roli jego synowej wystąpiła RENATA KOSSOBUDZKA - bardzo prawdziwa w swej niechęci do teścia, pełna nadziei na własne nowe życie, które rozpocznie się wtedy, gdy go już nie będzie. Synów Lona zagrali HENRYK BOROWSKI i HENRYK BĄK, obsadę uzupełniali: doskonały w typie K. CHAMIEĆ, J. CIECIERSKI, K. BORKOWSKA, L. PIETRASZKIEWICZ.

[Data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji