Artykuły

Las, bracie, prawdziwy las

Ostrowski gości na scenie Tea­tru Powszechnego po raz drugi. Niespełna trzy lata temu da­no tu premierę "Grzeszników bez winy". Spektakl grzeszył wówczas - jak to stwierdziła krytyka - melodramatyzmem i ckliwością. Ta powłoka zamazywała istotę drama­tu i twórczości Ostrowskiego - nurt społeczny.

Przypominają się "Grzesznicy" nie tylko ze względu na pewne pokre­wieństwo z "Lasem" (wspólny mo­tyw: i tam i tu bohaterami są akto­rzy). Przypominają się dlatego, że premiera "Lasu" zdaje się być zaprze­czeniem tamtej interpretacji Ostrowskiego. Tym najważniejszym i najcenniejszym bowiem w premie­rze "Lasu" - niezależnie od niedo­ciągnięć spektaklu - jest właśnie wydobycie przewodniego nurtu twórczości Ostrowskiego i głównej sprawy utworu.

Jakaż to sprawa? Jak ją pokaza­no?

Świat, w którym szczęście zależy od pieniędzy

Jest to sprawa wykoślawienia i degradacji człowieka przez władzę pieniądza. Pieniądz stano­wi o dobrej reputacji damy z burz­liwą przeszłością, która w imię własnego kaprysu, nie cofnie się przed wzgardzeniem i wypędzeniem swoich powinowatych: bratanka i siostrzenicy. Pieniądz każe niedo­uczonemu gimnaziście nadskakiwać, przypochlebiać się i płaszczyć przed starzejącą się wdową i pojąć ją za żonę. Pieniądz staje jako nieprzeby­ta przeszkoda na drodze do szczę­ścia dwojga kochających się mło­dych ludzi i popycha dziewczynę do samobójstwa. Pieniądz włada umysłem i sercem ojca, który nie jest w stanie wyobrazić sobie synowej bez posagu. Pieniądz czyni ze starej klucznicy płaza, pełzają­cego u nóg dziedziczki. Pieniądz określa stosunek aktora-komika do życia - pieniądz jest dlań miarą wartości człowieka. Kto ma pienią­dze - pije szampana, pali cygara, jeździ trójką koni i parostatkiem - to dopiero człowiek. Pieniądz jest źródłem szczęścia i nieszczę­ścia ludzkiego.

Straszny jest ten świat bałwo­chwalczych czcicieli pieniądza. Ostrowski odkrył go z pasją bystrego obserwatora stosunków społecznych popańszczyźnianej Rosji, głębokie­go znawcy psychiki ludzi w tych stosunkach żyjących, z pasją twór­cy nie opisującego życia, lecz da­jącego o nim jednoznaczny i suro­wy sąd.

Odtworzyć w teatrze wizję tego świata, w którym - jak mówi aktor-tragik - Niesczastliwcew - "rządzą takie prawa jak w lesie"', unaocznić widzowi istotę tych praw, istotę moralności na nich opartej, wzbudzić w widzu uczucia odrazy do "bestii leśnych" - oto sprawa główna.

Teatr Powszechny wygrał tę sprawę dzięki wykonawcom głównych ról. Są to role: Gurmy­skiej (Jadwiga Chojnacka), Aksjuszy (Celina Klimczak), Niesczastliwcewa (Kazimierz Wichniarz) i Aleksego (Leon Niemczyk).

Chodzi o to, że postacie te niosą w sobie najważniejszy wątek sztu­ki. Jest to wątek walki o majątek Gurmyskiej, o pieniądze. Nieważne, że zarówno Aksjusza, jak i Niesczastliwcew tej walki w istocie nie prowadzą; ważne, że są oni przez Gurmyską i Aleksego ocenieni jako niepożądani pretendenci do spadku. I zarówno działania Gurmyskiej, jak i Aleksego mają na celu pozbyć się niewygodnych powinowatych.

Wypełnienie tych postaci bogatą treścią psychologiczną, wyakcen­towanie ich działania w akcji, kon­takt między nimi - ma dla archi­tektury spektaklu w Teatrze Po­wszechnym fundamentalne znacze­nie.

Ma to znaczenie w pierwszym rzędzie dużej miary kreacja Jad­wigi Chojnackiej. W jej ujęciu Gurmyska - delikatna i wulgarna, ostra i czuła, prostacka i dystyngo­wana, naiwna i chytra, zastrachana i dumna, - stanowi pełnowymiarową sylwetkę rosyjskiej damy-ziemianki, salonowej lwicy i kome­diantki, pozującej filantrppki i dra­pieżnej egoistki. Chojnacka wydo­bywa z postaci Gurmyskiej boga­ty podtekst psychologiczny, odda­jąc go ogromną skalą środków wy­razu, a jednocześnie bardzo dy­skretnie.

Dzięki Jadwidze Chojnackiej udatnie debiutuję na scenie Teatru Powszechnego jej najbliższy part­ner, młody Leon Niemczyk. Jego Aleksy jest w miarę naiwny, tępy, głupi i bezczelny. Wszystkie cechy Aleksego ukazuję Niemczyk z umiarem, bynajmniej nie kosztem obniżania uroków kochanka.

Zadziwiająco głęboką postać two­rzy Celina Klimczak (Aksjusza). Jest w tej postaci ciepło, prostota, szlachetność, dziewczęca marzycielskość i bezradność, ale też i mą­drość i godność. Sceny rozmów Gurmyskiej z Aksjusza należą do sztuki aktorskiej najwyższego po­ziomu. Wątek miłosny przeżywa Celina Klimczak szczerze, z uzasad­nioną melancholią nieszczęśliwej dziewczyny, a w scenie po nieuda­nym samobójstwie nie stwarza na­wet cienia melodramatyczności, o co niezmiernie łatwo.

Kazimierz Wichniarz jako Nie­sczastliwcew z powodzeniem "wcho­dzi" w złożoność swej roli. Na czym polega ta złożoność? Na podwój­nym aktorstwie. Aktor-tragik gra na scenie życia rolę samego siebie - człowieka. Gra chwilami w tej ży­ciowej roli sposobami teatralnymi. Kabotyn? O, nie. Byłoby zaprzecze­niem całego wdzięku, całej orygi­nalności tej postaci traktować ją jako kabotyna. Niesczastliwcew, aktor-tragik, przeżywający owe wielkie rozdarcie między wymarzoną wielkością teatru a jego rzeczy­wistą nędzą w półfeudalnym, kapi­talizującym się społeczeństwie, po­woduje się silnymi, szczerymi uczu­ciami. Cóż z tego, że czasami wy­raża własne uczucia w cudzych sło­wach i gestach, skoro uczucia te są niekłamane i szlachetne. Tak niekłamane i szlachetne, jak - to, które ogarnia go wobec małodusz­nej ciotki i które wyraża kwestią ze "Zbójców" Schillera: " O ludzie, lu­dzie! Potraficie wylewać krokodyle łzy! Serca wasze są twarde jak kamień! Wasze pocałunki działają jak zatrute sztylety! Lwy i tygrysy karmią swoje dzieci, drapieżne ptaki dbają o swoje pisklęta, a ona, ona... Powiadają, że miłość ro­dzi miłość. O, gdybym mógł być hieną! O. gdybym mógł przeciwko tym, nędznikom rozjuszyć wszyst­kie krwiożercze bestie leśne!''

Kazimierz Wichniąrz, aktor o rozległej kulturze, dysponujący świetnymi warunkami zewnętrzny­mi na tę postać, tworzy sylwetkę wielkodusznego wędrownego tra­gika z rosyjskiej prowincji, i marzyciela o charakterze Don Kicho­ta. I o to chodzi.

Gdzie praca z aktorem zawiodła...

Na spektaklu "Lasu" znać wyraź­nie metodę pracy z aktorem. Metodę, polegającą na drobiazgowym analizowaniu społecznego sensu sztuki, na określaniu spra­wy głównej i podporządkowywa­niu jej wszystkich wątków akcji i działań aktorskich, na szukaniu społecznego rodowodu postaci i ich podtekstu psychologicznego. Dzię­ki tej metodzie mamy nie tylko omówione wyżej kreacje, lecz rów­nież osiągnięcia mniejszego forma­tu. Będzie to postać Ulity w ujęciu Hildy Skrzydłowskiej (Niesposób się jednak zgodzić na zbyt odraża­jącą charakteryzację aktorki!). Następnie Pietja Jerzego Antczaka oraz Sczastliwcew Zygmunta Zintla i Karp Kazimierza Biernackie­go. Wszystkie te sylwetki są na pewno trafne, choć psychologicznie jeszcze nienajpełniejsze. Zwłasz­cza Sczastliwcew.

Któż to jest aktor-komik Sczas­tliwcew? Sam Ostrowski przypisu­je mu oczy bystre, które "wyraża­ją zarazem ironię i nieśmiałość". To cynik, który nie ma skrupułów w zaciąganiu bezzwrotnej pożyczki i żądaniu nienależnych pieniędzy. To realista, który umie odróżnić mocniejszego i słabszego od siebie i wyciągnąć dla siebie praktyczne wnioski. Niewątpliwie jest to szubrawiec - jak go określa tragik ... Niesczastliwcew - i człowiek zde­moralizowany przez społeczeństwo, które pogardzało aktorem. Ale wcale nie jest to skończony błazen. Ma ambicję i honor. Postać skom­plikowana, sprzeczna, tragikomicz­na. Otóż Z. Zintlowi nie zawsze wychodzi oddanie tej złożoności. Na przykład scena z Karpem. Sczastliwcew nieśmiały i niższy wobec Niesczastliwcewa staje się raptem bystrym ironistą wobec lokaja, góruje nad nim dowcipem i mądrością. Tu i ówdzie Zintel za mało kontrastuje zmianę postaw i uczuć. Nie znaczy to, ażeby ze swej roli nie wychodził zwycięsko. Wychodzi. Ale warto mu życzyć, ażeby wyszedł jako triumfator. Stać go na to.

Zawiodła praca z aktorem tylko w trzech rolach: Wosmibratowa (Marian Wojtczak), Miłonowa (Eu­geniusz Stawowski) i Bodajewa (Antoni Lewek). Dwie ostatnie po­stacie ujęte są nazbyt sztampowo. A poza tym w Bodajewie nie to jest najważniejsze, co nam poka­zuje aktor. Nie głuchota, którą wykonawca łatwiutko ośmiesza postać. Bodajew, to przecież niezły ironista i jakiś taki prowincjonal­ny liberał. Marian Wojtczak zupełnie nie pokazuje duszy kupca. Kto np. pojął, dlaczego, jego Wosmibratow decyduje się zwrócić Niesczastliwcewowi "urwany" Gurmyskiej tysiąc rubli?

Co jest w spektaklu, a czego zabrakło?

Jest w spektaklu atmosfera epoki i autora. Atmosfera obszarniczego dworku, w którym wprawdzie nie słychać śpiewów, modlitw i nie widać ziewania (o czym mówi Karp), ale w którym czuć wszechpotężną władzę pienią­dza. Atmosferą zasadzenia tego świata na dalsze gnicia. Jest w spektaklu realistyczne, pełnokrwiste rozegranie głównych ról i głównych konfliktów sztuki. Bez mocnych efektów i nastroików.

Zabrakło dobrej scenografii. W jednym obrazie spełnia ona jaką taką funkcję dramatyczną, w ak­cie czwartym. Złamana kolumna w dekoracji dworku jest chyba... przeoczeniem. Nie do przyjęcia jest dekoracja w akcie drugim. Pokazuje nam się "landschaft" i każe wyobrażać, że przy zbiegu dwóch dróg w lesie spotkali się dwaj aktorzy. Dowcipniej było­by, gdyby się spotkali przed kur­tyną. A poza tym scenografa obowiązuje chyba zasada jednoli­tości środków w obrazowaniu świata.

Mimo omówionych braków, premiera "Lasu" stanowi niewątpliwie poważne osiągnięcie Teatru Po­wszechnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji