Artykuły

Lublin. Przewodniczący Kruczkowski o dyrektorze Bonieckim

Nie ma żadnego spisku - mówi Roman Kruczkowski, przewodniczący Oddziału Związku Artystów Scen Polskich w Lublinie, w rozmowie o sytuacji dyrektora Teatru Muzycznego Jacka Bonieckiego [na zdjęciu].

Katarzyna Lewandowska: Olgierd Łukaszewicz, prezes Związku Artystów Scen Polskich, w piśmie przesłanym do Zarządu Województwa Lubelskiego wyraził nadzieję, że nie dopuści do czarnego scenariusza dla Teatru Muzycznego, tj. odwołania dyrektora Jacka Bonieckiego. Podobnie ocenia Pan obecną sytuację, jaka panuje wokół TM?

Roman Kruczkowski, przewodniczący Oddziału Związku Artystów Scen Polskich w Lublinie: Nie dostrzegam żadnego spisku w mediach, którego ofiarą miałby paść dyr. Boniecki. Szef ZASP pisze te słowa z perspektywy Warszawy. Ja zaś mieszkam w Lublinie i znam więcej szczegółów na temat sytuacji w TM.

Dyr. Boniecki twierdzi, że padł ofiarą nagonki. Przekonuje również, że jako artysta nie może ponosić całkowitej odpowiedzialności za to, co dzieje się w zawiadywanej przez niego placówce.

- Podobnie jak prezes ZASP nie zamierzam podejmować dyskusji z ustaleniami kontroli, jaką przeprowadzili urzędnicy marszałka. Jednak nie mogę przejść obojętnie nad tym, gdy okazuje się, że pieniądze, które pochodzą z budżetu województwa, są źle wydawane. Dlaczego? Na garnuszku samorządu oprócz TM jest także np. Teatr im. Osterwy czy Gardzienice. Jeśli w jednym z nich źle się zarządza finansami, ktoś robi przedstawienia, na które nas nie stać, to konsekwencje takiej polityki poniosą także pozostali. Budżet na kulturę w regionie jest określony i trzeba się z tym liczyć, czy się to komuś podoba czy też nie. Żeby także nie było żadnych wątpliwości: uważam, iż dyr. Boniecki ma niewątpliwe osiągnięcia jako szef TM.

Widzi Pan jakieś rozwiązanie?

- Trzy lata temu zasiadałem w komisji, która rozpatrywała kandydatury na szefa Teatru Muzycznego. Wówczas zaproponowałem, by rozdzielić stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego. Takie rozwiązanie doskonale sprawdza się np. w Teatrze im. Osterwy. Jednak pan Boniecki, który wówczas starał się o fotel szefa TM, kategorycznie odrzucił takie rozwiązanie. Tłumaczył, że nie wyobraża sobie, by ktoś mógł powściągać jego wizje artystyczne. Jestem przekonany, że gdyby wówczas doszło jednak do rozdziału tych stanowisk, dziś nie byłoby całej tej trudnej sytuacji. Dlatego jeśli władze wojewódzkie zwrócą się do mnie o wyrażenie opinii, powtórzę tę propozycję sprzed trzech lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji