Artykuły

Dostojewski dla młodzieży?

"Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego w Łodzi zaciekawić może przede wszystkim jako wi­zytówka artystyczna i progra­mowa nowego dyrektora Teatru Powszechnego, Mirosława Szo­nerta, który w trakcie sezonu zastąpił Romana Kłosowskiego. Zwłaszcza że dyrektor Szonert firmuje tę premierę wielokrot­nie: jako reżyser, współadaptator i aktor (w epizodzie). W krótkiej rozmowie przed spek­taklem w bufecie teatralnym (przy - zadziwiającym zrządze­niem losu - równocześnie emi­towanej telewizyjnej spowie­dzi Marmieładowa-Świderskiego!) dyrektor Szonert wyjaśnił mi dwie dość zasadnicze sprawy. Po pierwsze - zdecydował się na wystawienie "Zbrodni i kary" chcąc m. in. dać zajęcie możliwie dużej, części zespołu, poprzednio nierównomiernie wykorzystywa­nego (stąd podwójna obsada wielu postaci). Po drugie - postawił na widownię młodzie­żową i poszedł raczej w kierun­ku przedstawienia fabuły, nie bardzo wierząc - i nie bez racji - w oczytanie naszej młodzieży. A zatem zamierzenie pokaza­nia takiej a nie innej "Zbrodni i kary" przyjmuję za świadome i trzeba przyznać, że w tak zak­reślonych ramach zostało ono konsekwentnie poprowadzone i całkiem sprawnie wykonane. Z jednym tylko, ale zasadniczym zastrzeżeniem, że to, co ogląda­my na scenie, to nie jest Dostojewski.

Autor ten fascynuje bowiem przede wszystkim genialną znajomością duszy, ludzkiej, bogac­twem psychologicznych obserwa­cji, zderzaniem przeciwstawnych osobowości czy choćby przeciw­stawnych racji tego samego człowieka. To prawda, że tę gmatwaninę ludzkich stanów du­cha, błądzenie i szybowanie my­śli potrafi - jak nikt inny - zawrzeć w opowiadaniu o pozo­rach kryminału. Nie sensacyjny wątek jednak, ułatwiający lek­turę, wiąże nas z Dostojewskim po zamknięciu jego książek. Główną, urzekającą siłą tej pro­zy są zawsze meandry ludzkiej myśli, sploty skojarzeń, doznań i sądów, które przy każdorazowej lekturze inaczej odbieramy w ścisłej zależności od naszych życiowych doświadczeń czy da­nej chwili.

I dlatego oczywiście - mimo obfitości dialogów i galerii ży­wych postaci - taki trudny jest Dostojewski w przekładzie na język sceny. Ale dlatego rów­nież stale inspiruje wyobraźnię twórców. Przy czym "Zbrodnia i kara" należy chyba do pozycji najbardziej kuszących. Toteż jed­no dojrzałe pokolenie naszej po­wojennej publiczności pamiętać może kilka charakterystycznych inscenizacji tej powieści, w jak­że odmiennej interpretacji Ha­nuszkiewicza, Hubnera czy Pru­sa, a także Lubimowa w mos­kiewskim Teatrze na Tagance (z którego to przedstawienia Władimir Wysocki pozostanie dla mnie na zawsze niesamowi­tym Swidrygajłowem).

Każdy adaptator "Zbrodni i kary" musi decydować się na ra­dykalne cięcia. Jak świeżo pamiętamy, Andrzej Łapicki tele­wizyjną wersję ograniczył do trzech postaci: Raskolnikowa, Porfirego i Soni. To potwierdza, że bez podania fabuły można sobie inscenizację "Zbrodni i ka­ry" wyobrazić. Gorzej, gdy nastę­puje przewaga zdarzeń nad pro­blematyką, bo nie tylko zniek­ształca to sprawę Raskolnikowa, ale musi wywołać niedosyt u widza znającego Dostojewskiego. A taki właśnie wypadek zda­rzył się w Łodzi. Funkcjonalne zabudowanie sceny (obrotówka) pozwala nam w Teatrze Po­wszechnym stale - jak u Dosto­jewskiego - towarzyszyć Raskolnikowowi w jego wędrówkach po Petersburgu i śledzić go w jego izbie, u starej lichwiarki czy w ulicznej traktierni. Cer­kiewny zaśpiew "Gospody pomyłuj!" wraz z pierwszym podnie­sieniem kurtyny wprowadza w odpowiedni nastrój. Niewyraźny, ale wciąż obecny w tle obraz Chrystusa również wydaje się celnie z tą atmosferą skompono­wany. Najtrudniej pogodzić się z samą adaptacją. To prawda, że szczęśliwie i pomysłowo wiąże bieg wydarzeń, ale nadmierna rodzajowość przedstawienia, w którą tyle starań włożyli reali­zatorzy, jest jego główną słaboś­cią.

Widziałam obsadę ze Zbignie­wem Bielskim w roli głównej, Włodzimierzem Musiałem jako Porfirym, Czesławem Przybyłą - Marmieładowem i Sonią Mag­daleny Cwen. Wszyscy ci aktorzy robili wrażenie, że wiedzą, kogo grają, ale nadto ograniczeni tekstem i wtopieni w ogólne rodzajowe tło nie mogą zaryso­wać postaci bardziej krwistych i pełniejszych. Być może jednak reżyser, dobrze znający możli­wości kolegów zaproponował ta­ką właśnie wersję adaptacji, która nie przerastałaby ich sił. Zad­bał przeto o ogólny rysunek bez ambicji wgłębiania się we wnęt­rza bohaterów. Przez to sceny drugorzędne dla historii Raskolnikowa (np. szaleństwo Marmieładowej, opowieść Luizy w są­dzie itd.), nadmiernie rozciągnię­te i mylnie eksponowane, niszczą dramatyzm opowiadania i zmie­niają jego charakter. Obyczajo­wość - niepozbawiona elemen­tów komediowych - odciąga na­szą uwagę od spraw najważniej­szych. Z kolei przy tak wypunk­towanej obyczajowości spektaklu błędem wydaje mi się odrealnia­nie kluczowej sceny zabójstwa. Siekiera Raskolnikowa, niepo­trzebnie i nadmiernie nadużywa­na w scenach poprzedzających mord, nie zagrała w odpowiednim momencie. Przy rodzajowości scen zbiorowych zabrakło ohydy i okrucieństwa tego krwa­wego czynu. I o ile nie całkiem jasno rysował się motyw zabój­stwa, o tyle zupełnie niepodobna było zrozumieć, dlaczego właści­wie Raskolnikow decyduje się na wyznanie swej winy. Milcząca presja Soni nasuwa wręcz skoja­rzenia, że innego wyjścia nie widział.

Ponieważ łódzka "Zbrodnia i kara" wystawiona została z my­ślą o młodej widowni, ciekawe byłoby, jak spektakl odbiera młodzież. I co z niego wynosi. Obawiam się jednak, że taki "bryk" z powieści nie prowoku­je do samodzielnej lektury. W dodatku w planach teatru "Zbrod­nia i kara" jest bardzo rzadko: 6 razy w maju i tylko 2 razy w czerwcu. Przeważają zdecydo­wanie "bajkowe" poranki - i wolne wieczory. Mimo wszystko niepokoić może takie zachwia­nie równowagi repertuarowej. Czyżby Teatr Powszechny całko­wicie zrezygnował z publicznoś­ci dorosłej, stawiając dopiero na przyszłego widza?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji