Artykuły

Droga w zatraceniu

W krótkim odstępie czasu przygotowano dwie realizacje dramatu Karola Huberta Rostworowskiego "Judasz z Kariothu": sceniczną w Teatrze Nowym w Poznaniu i bardzo czytelną, klarowną telewizyjną nadaną w ubiegły poniedziałek. Można by rozwodzić się nad trudnościami na jakie napotykało wystawienie tej sztuki po wojnie, ale wskrzeszenie jej również za pośrednictwem ekranu telewizyjnego zapowiada nadzieję.

Izabela Cywińska, reżyserka przedstawienia teatralnego wkroczyła zdecydowanie w tekst między innymi zmieniając kolejność scen. Ale jej wizja dzieła nie rozminęła się z ideą autorską, wykorzystując bogactwo myśli zawartych w tym dramacie, który okazał się zadziwiająco żywotny także w swojej warstwie społecznej i psychologicznej.

Realizatorka przedstawienia poznańskiego skupiła się na psychologicznej motywacji działań i decyzji judasza. Pisze zresztą w programie "Dla naszego teatru dramat Rostworowskiego jest próbą interpretacji psychologicznej Judasza, który w spektaklu decyduje się raz jeszcze rozważając swoje czyny, swoją Prawdę, swoje życie."

Przyciężkawy, ponury bardziej niż tragiczny Judasz w aktorskiej realizacji Janusza Michałowskiego, pragnął wyrosnąć w świetle Mocy. Ale jest w tym Judaszu głębokie pęknięcie, nie tylko moralne lecz i intelektualne. Jego odszczepieństwo i zdrada mniej niż w spektaklu telewizyjnym, rodzi się ze strachu małego liczygrosza, który zaplątał się w sprawy go przerastające i teraz stara się wywikłać z sieci. To także pogrążenie się i w błąd, odrzucenie wiary w miłosierdzie, zamknięcie na natchnienie Ducha a więc i Prawdy, która chroni przed samozakłamaniem. Judasz spowiadający się przed współczesnym widzem powtarza swój gest rozpaczy i zatracenia, stawiając przeznaczenie przed miłosierdziem. Nieprzenikalność Judasza na Łaskę sprowadza tragizm, który nie jest nie tylko rozpaczą, ale i ponurością. Judasz w tym przedstawieniu nie tyle miota się w sieci zastawionej przez Sanhedryn co mocniej podbudowano w spektaklu telewizyjnym, co pogrąża, sięga w przepaść swoje życie, przepaść rozciągającą się po obydwu stronach rzeczywistości. I oo najtragiczniejsze ma tego świadomość i tą świadomością dzieli się z widzem. Dlatego obojętnieje mu Rachela, z chwilą gdy poszła za Panem, nie towarzyszyła mu już w owym pogrążaniu się w ciemności. Rachelę, straconą dla niego, pięknie, choć czasami ze zbytnią ekspresją zagrała Maria Robaszkiewicz.

Nurt społeczny w tej realizacji tak wyrazisty, że chwilami rozbija spoistość przedstawienia zaznaczył się poprzez działanie całych grup postaci. Starcie Saduceuszy z Faryzeuszami, wyzyskiwaczy z obłudnikami, tak przecież podobnymi do siebie w tużurkach i melonikach. Niepokój chwilami przechodzący w agresywność Apostołów, gdy wychodzą z Wieczernika ubrani tak, jak na początku naszego wieku ubierali się w dni świąteczne robotnicy fabryczni. Przebiegłość pielgrzymów jerozolimskich, agentów Sanhedrynu, przypominających swoją brutalnością policyjnych szpicli z "Róży" Żeromskiego - to wszystko akceptuje właśnie społeczny nurt dramatu, zapowiedź buntu brutalnie poniżonych, których Judasz pragnie zorganizować i poprowadzić pod ochroną mocy Nauczyciela. Warto przypomnieć, że w spektaklu telewizyjnym podkreślono organizacyjne uzdolnienia Judasza, ruchliwość działacza, który zatracił jednak poczucie sensu swojego działania.

I wreszcie nurt misteryjny - wyrażony najmocniej przez myśl inscenizatorsko-scenograficzną. Nie zlikwidowano podziału na widownię i scenę. Tę więź wyrazili i narzucili realizatorzy na zasadzie bardzo prostej, zbliżając widownię i scenę do architektury wnętrza współczesnego kościoła. Są tu też dwa akcenty wiążące przestrzeń sceniczną. Krzyż na tylnej ścianie widowni i stół Wieczerzy Pańskiej, za którym na wzór Leonarda da Vinci usytuowano Apostołów. I tak choć postacią główną, zgodnie z tekstem, pozostał Judasz spełniając w:elką spowiedź przed współczesnym człowiekiem, spowiedź, którą przerwał nie czekając na rozgrzeszenie. Postacią centralną spektaklu stał się fizycznie nieobecny Chrystus. I to jest chyba najpełniejsze dopowiedzenie misteryjnej warstwy dzieła, która być może z ekranu przemówiła prościej, sugestywniej, zrozumiałej, ale i na scenie ujawniła nowe pokłady autorskiego doświadczenia zmagań i wiary autora, wyrażonych trafnie przez teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji