Artykuły

W Krakowie

Tak rzadko pisze się o teatrach krakowskich poza prasą krakowską, że aż wstyd. Stary Teatr chwalimy, zresztą zasłużenie, kiedy przyjeżdża do Warszawy z wizytą. A w Krakowie teatr ciągle wywołuje emocje, przynajmniej to, co dzieje się na placu Szczepańskim.

Ostatnio dużo hałasu wywołała premiera "Płatonowa" Czechowa przygotowana przez Filipa Bajona z Janem Nowickim w roli głównej. Najpierw dlatego, że się nie odbyła w przewidzianym terminie. W ostatniej dosłownie chwili przedstawienie premierowe zostało odwołane, bo Jan Nowicki nie mógł wyjść na scenę, stracił głos. Gdy już premiera została zaliczona, rozległy się głosy, że to skandal reżyserski i aktorski. Niestrudzona Bożena Winnicka tym razem zareagowała w "Życiu Literackim" jeszcze ostrzej niż zazwyczaj, a "Przekrój" ograniczył się do słowa skandal oraz wypomnienia bohaterowi licznych filmów Marty Meszaros, że brak środków aktorskich pokrywa pokazywaniem gołej sempiterny. No i jak ładnie mówią w tym Krakowie!

Na pociechę może nam zostać film "Magnat" zrobiony przez tego samego reżysera Bajona z tym samym aktorem Nowickim, którego plakaty rozlepione były w całym Krakowie w dniu planowanej premiery, zresztą obok plakatów reklamujących film "Lampart" pokazywany znowu po latach, dzieło Viscontiego. z kreacją Burta Lancastera w roli starego księcia Lampedusy, delikatna aluzja, że Bajon wzoruje się na włoskim mistrzu. Albo tym, którzy nie chcieli się udać do domów lub hoteli, aby obejrzeć w telewizji film o dziennikarzu Nikaragui "Pod ostrzałem" pozostał inny teatr, inna scena, inne przedstawienie.

Była sobota, ale wybór nie był taki duży. W Teatrze Słowackiego nie grano niestety "Dni Turbinów" Bułhakowa, sztuki, której przecież nie pamiętamy, a której ostatnia polska premiera odbyła się właśnie w Krakowie w listopadzie ubiegłego roku. Tego wieczoru była "Balladyna". W Starym Teatrze w Piwnicy

"Przy Sławkowskiej 14" - "Pamiętnik wariata" po raz dwustukilkunasty. Jedyna alternatywa to sen albo na Scenie Kameralnej "Kaspar" Petera Handtkego. A więc zamiast Czechowa - Handke, zamiast dramatów rosyjskiego inteligenta - tajemnica osobliwego dziecka natury znalezionego w Norymberdze w maju 1828 roku. Zamiast rzadko osiągalnego w teatrze Jana Nowickiego mało niestety znany poza teatrem Krzysztof Globisz.

"Kaspar" Handkego nie jest zresztą dramatem opisującym historię Kaspara Hausera, nie jest w ogóle żadną sztuką fabularną, opowieścią o bohaterze i jego losach, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Historia czy zagadka Kaspara Hausern fascynowała wielu autorów, dość przypomnieć pokazywany i u nas film Wernera Herzoga. Sztuka Handkego używa Kaspara jako pretekstu. Pretekstu do mówienia o człowieku w ogóle, a w szczególności o roli, jaką w jego życiu pełni język.

Kaspar jako postać nadaje się do takich rozważań lub wariacji na temat znakomicie. Tajemniczy znajda w chwili ukazania się światu prawie nie umiał mówić, bełkotał, nie umiał także czytać, pisać, chodzić. Nie wiedział, że płomień parzy," nie uznał konwencji społecznych. Handke to wszystko wykorzystał. Napisał wariacje na temat jaką rolę w życiu człowieka pełni język, jak ucząc się poszczególnych słów, zwrotów, frazesów i banałów, poznajemy świat, jednocześnie go fałszując. Kaspar bełkoczący, nie wiedzący nic o świecie poza jego elementarnymi funkcjami pozwalającymi mu przeżyć i w stanie "zwierzęcym", jest na i swój sposób czysty, prawdziwy, autentyczny. Wraz z językiem nabywa wiedzy, ogłady, ale i uczy się fałszu, nieprawdy, zakłamania. Język jako narzędzie poznania świata pozwala nam jednocześnie poznawać otaczającą nas rzeczywistość, ale i ją zniekształcać, zafałszowywać. Kaspar bez języka jest kaleki, ale czy nauczywszy się nim posługiwać w stopniu doskonałym, nie staje się jeszcze większym kaleką?

Reżyser Andreas Wirth wypożyczony z obszaru niemieckojęzycznego wielbicieli Polski Krzysztof Globisz jako Kaspar przeprowadzili wywód Handkego (urodzony w roku 1942, autor m.in. powieści "Leworęczna kobieta") w sposób niezwykle przejrzysty. Całość przedstawienia opiera się na dyskretnej reżyserii i roli młodego aktora Starego Teatru, który będąc bez przerwy na scenie przez prawie półtorej godziny pokazuje metamorfozę Kaspara z bełkoczącego półidioty, ubranego jak klown w człowieka eleganckiego, żonglującego i posługującego się słowami. Globisz przypomina nam raz jeszcze jak znakomicie aktorzy Starego Teatru, jak żadni, inni potrafią posługiwać się własny, ciałem i głosem. Kasper na początku nie umie dobrze poruszać się, niszczy przedmioty, nie umie znaleźć kontaktu ze światem. Ta nić nawiązuje się wtedy, gdy ciągle, za każdym razem inaczej, powtarza jedną kwestię.

Globisz przedstawia nie tylko historię Kaspara, pokazuje na przykładzie jak mowa zniewala człowieka, jak go zmienia, wzbogaca i ogranicza jednocześnie. Gra Kaspara, nieszczęsnego znajdę z Norymbergii i człowieka w ogóle, który musi radzić sobie ze swoim człowieczeństwem. Do pomocy ma tylko głosy Podpowiadaczy i cztery milczące sobowtóry. Z na pozór ateatralnej sztuki robi teatr dyskutujący o kondycji człowieka.

Nie jest to przedstawienie ładne, łatwe i przyjemne, ale można o nim pomyśleć. To bardzo dużo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji