Artykuły

Bez większych wzruszeń

Pinokio w reż. Wiesława Czołpińskiego w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Szerszunowicz.

Czekaliśmy, czekaliśmy i doczekaliśmy się! BTL uraczył nas wreszcie premierą - "Pinokiem". Trudno rzeczowo oceniać to widowisko - po wielomiesięcznym poście pajda chleba smakuje jak najwykwintniejsze delicje.

Reżyser "Pinokia", Wiesław Czołpiński, oparł przedstawienie na zaskakującym pomyśle inscenizacyjnym Josefa Krofty - czeskiego reżysera jednej z najważniejszych postaci współczesnego teatru lalkowego.

Sławny teatr lalkowy

Historia powstania i wszystkie przygody drewnianego pajacyka rozgrywają się w teatrze - sławnym teatrze lalkowym, kierowanym przez bezwzględnego Pryncypała (Ryszard Doliński). Osobnik ten ucieleśnia typ cynicznego biznesmena, który zmusza podwładnych do niewolniczej pracy, ograbia ich z pieniędzy, na każdym kroku poniża i skutecznie tłumi wszelkie przejawy buntu. A buntem w tym dziwnym teatrze jest chęć tworzenia prawdziwej sztuki, chęć bycia artystą, a nie bezwolną marionetką. Pośród grupki sługusów, którzy pozwolili Pryncypałowi zamienić teatr w cyrk, sztukę w chałturę odstawianą tylko i wyłącznie dla pieniędzy - pośród tych biednych zaszczutych istot jest jeden artysta. To Gepetto (Jacek Dojlidko). To on stworzył lalkę drewnianego pajaca, Pinokia. To on jeden spróbuje się przeciwstawić Pryncypałowi, to on wystąpi w obronie Pinokia zmuszanego do niebezpiecznej pracy, za którą jedyną zapłatą są obelgi i szyderstwa.

Bez większych wzruszeń

W inscenizacji Krofty losy Pinokia stają się metaforą kondycji artysty i sytuacji sztuki - ciągle narażonej na niszczące działanie komercji, zawłaszczanej przez kolejnych sadystycznych i chciwych Pryncypałów. Przedstawienie poddajewiele tropów interpretacyjnych, ma spory ładunek myślowy, jednak brakuje mu "smaru". W zbyt wielu momentach wiedza zastępuje czucie - zbyt mało w tej drewnianej lali żywej istoty, za wiele pajaca posłusznego wskazaniom... reżysera. Może to przypadek, ale na premierze, dzieci bez zahamowań wydały Pinokia Pryncypałowi... Czyżby tytułowy bohater sztuki obudził zbyt mało ciepłych uczuć? A może dzieciaki "nie chwyciły" przesłania?

Język obrazu

Najmocniejszą stroną przedstawienia jest scenografia Wiesława Jurkowskiego - nie tylko atrakcyjna wizualnie, ale też bardzo funkcjonalna. To alternatywny (wobec tekstu i gry aktorskiej) nośnik znaczeń. Wystarczy przyjrzeć się dwukołowemu wozowi, który - jako maszyna sceniczna - może być wozem, drzwiami, szafą, więzieniem, i czym tylko chcecie. W warstwie symbolicznej jest znakiem fortuny - raz się bywa na wozie, raz pod wozem, a Fortuna kołem (dokładnie dwoma kołami) się toczy. Niezwykle udana jest też scena podwodna - wyrazy uznania za pomysł scenograficzny, ale też za umiejętną grę ciałem, swoisty balet w wykonaniu Jacka Dojlidko. A skoro o aktorach mowa, to nie sposób pominąć Ryszarda Dolińskiego. Pryncypał to kolejne wcielenie z serii, w której widzieliśmy już świetnego Scrooge'a i Wilka ("My się wilka nie boimy"). Rola już niezła, a będzie z czasem jeszcze lepsza - w miarę, jak coraz więcej niuansów wzbogacać będzie postać szczerzącego się do publiczności despoty, gdy groteskowy symbol chciwości, głupoty i bezwzględności zacznie zmieniać się w odrażającą, ale jednak ludzką, z krwi i kości istotę. A może to już nie w tym przedstawieniu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji