Artykuły

Piekiełko z obrazem w tle

Na pierwszy rzut oka, gorzka komedia Yasminy Rezy pt. "Sztuka", to tylko rozbudowany, acz błyskotliwy, skecz na temat umowności kryteriów, "skazujących" jakiś produkt artystyczny na bycie arcydziełem lub kiczem.

W rzeczywistości, przedmiot sporu bohaterów opowieści, ów biały obraz w białe paski, to tylko pretekst, dzięki któremu autorka przeprowadza głęboką, i boleśnie celną, analizę psychologiczną relacji międzyludzkich. Na dobrą sprawę, katalizatorem zdarzeń mogłaby być, równie dobrze, modna książka czy eksperymentalny spektakl, dyskusja o nowoczesności w sztuce jest bowiem wieczna i nie rozstrzygnięta...

Polską premierę "Sztuki" zrealizował Krystian Lupa, rok temu, w krakowskim Teatrze Starym, a organizatorzy festiwalu Ars Cameralis, zaprosili przedstawienie do Teatru Rozrywki w Chorzowie. To była duża przyjemność, spektakl przygotowany jest bowiem perfekcyjnie; tak w sensie odkrywania kolejnych warstw psychologicznych w rysunkach bohaterów, jak i w czysto teatralnym znaczeniu. Sytuacje sceniczne cyzeluje Lupa fantastycznie, budując napięcia i rytm całości bez zbędnych ozdobników i pustych sekund. No i, swoim zwyczajem, mistrzowsko "manipuluje" reakcją widowni, która potrafi wprost znieruchomieć w oczekiwaniu pointy czy zwrotu akcji.

Utwór francuskiej aktorki i dramatopisarki, a z pierwszego wykształcenia - socjologa (to widać!) zbudowany jest na zasadzie muzycznej formy bolera. Stałym motywem, przewijającym się przez ponad 100 minut przedstawienia, jest dyskusja o tym, czy gładkie białe płótno (warte fortunę) jest arcydziełem, czy tylko głupim dowcipem malarza, na który nabrał się zamożny snob. Z każdą sceną dyskusja ta odkrywa jednak kolejno pokłady zależności i kompleksów, budujących dziwną przyjaźń trzech mężczyzn. Jak takty bolera, tak wzajemne pretensje stają się coraz głośniejsze, coraz szybsze i bardziej agresywne. Nagle okazuje się, że każdego z bohaterów coś w tej znajomości uwiera, że każdy czuje się skrzywdzony przez dwóch pozostałych, że lojalność jest sztuczna, a solidarność - powierzchowna. I tak toczy się ta lawina wzajemnych oskarżeń, w pewnym momencie zupełnie niekontrolowana, aż do zaskakującego finału. Publiczność śmieje się właściwie bez przerwy, ale jest to śmiech zabarwiony zdumieniem, a nawet zażenowaniem, nie mamy bowiem wątpliwości, że oglądamy samych siebie. I aż dziwne, że na koniec nie pada pytanie klasyka: "z kogo się śmiejecie?"

Sukces "Sztuki" płynie także z dobrze dobranej obsady. Każdy z bohaterów to wyrazista osobowość - nawet w ruchach, sylwetce i w sposobie mówienia (choć w "Rozrywce" zdarzały się kłopoty z docieraniem tekstu). Andrzej Hudziak w roli Serge'a (nabywcy obrazu) to klasyczny snob, z manią wielkości w głosie, protekcjonalnym stosunkiem do otoczenia, manieryczny i próżny, nieprzyjemnie cwany "kombinator psychologiczny". Marc, w interpretacji Zbigniewa Kosowskiego, jest natomiast idealnym wcieleniem mieszczanina z awansu, śmiesznie przywiązanego do tradycji, trzeźwego realisty, który nawet emocje zwykł przeliczać na pieniądze. Nieszczęście Marca to dojmujące poczucie intelektualnej niższości i niemożność wyrzeczenia się własnego osądu rzeczywistości. Wreszcie ten trzeci - Ywan, któremu Piotr Skiba nadaje rysy wiecznego dziecka. Infantylny i rozbawiony, ale też skory do płaczu klient modnego psychoanalityka, jest Ywan obiektem uczuciowego szantażu pozostałych zapaśników tego meczu...

To dobrze, że Yasmina Reza trafiła do Polski. I dobrze, że zainteresował się nią Krystian Lupa - niestrudzony demaskator społecznych min i zachowań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji