Artykuły

Orkiestra ciał

O "Boléro Variations" Rajmunda Hoghe prezentowanym w ramach cyklu "Nowy Taniec na Malcie" pisze Jagna Burlaga z Nowej Siły Krytycznej.

"Pier Paolo Pasolini pisał kiedyś o potrzebie rzucenia swego ciała w walkę. Te słowa zainspirowały mnie i doprowadziły do decyzji, by wyjść na scenę. Inne moje inspiracje to rzeczywistość, która mnie otacza, czasy, w których przyszło mi żyć, moje wspomnienia zdarzeń, ludzi, obrazów i uczuć oraz potęga i piękno muzyki. Także konfrontacja z własnym ciałem, które w moim przypadku nie koresponduje z ogólnoprzyjętymi normami piękna. Ciała na scenie, które nie spełniają norm - to dla mnie bardzo ważne - nie tylko w kontekście historii sztuki i tańca, ale także w świetle współczesnych tendencji czyniących z żywych istot estetyczne, wykreowane obiekty." Jest to wypowiedź Raimunda Hoghe, który w kilku zdaniach ukazał kierunek swoich poszukiwań na polu tańca współczesnego, w którym głównymi punktami odniesienia są: historia tańca i muzyki oraz ogromna świadomość swojej odmienności w stosunku do innych ludzi. Hohge jest naznaczony kalectwem od urodzenia i udało mu się uczynić z tego twórczy element, bez którego jego praca i poszukiwania wyglądałyby zupełnie inaczej.

"Boléro Variations" to choreografia z 2007 roku. Hoghe dokonuje rozbioru i analizy muzycznej formy bolera, tworząc jego taneczno-plastyczny ekwiwalent. Ludzkie ciała stały się przepiękną orkiestrą, ukazując muzykę przez ponad dwie godziny. Poza warstwą wariacji na temat bolera, istotny jest motyw walki z własnym wizerunkiem i ograniczeniami, który cały czas przyświeca Hoghe.

Inspiracją do stworzenia tego niezwykle plastycznego przedstawienia było "Boléro" Maurice'a Ravela z 1927 roku. Ravel stworzył muzykę do widowiska baletowego, którego choreografką była Bronisława Niżyńska, a główna rola należała do Idy Rubinstein. "Boléro" jest oparte na powtarzającym się, 18-taktowym motywie, który jest rozwijany w formie prostych wariacji, granych przez różne instrumenty. W miarę włączania kolejnych instrumentów, dynamika utworu rośnie. Niektórzy zarzucali dziełu Ravela jednostajność i zbytnią prostotę. Sam Ravel określał "Boléro" mianem "studium instrumentacji". Tak jak Ravel rozpisał muzykę na poszczególne instrumenty orkiestry, tak Hoghe rozpisał muzykę na ciała tancerzy, którzy umiejętnie oddają nawet najdelikatniejsze dźwięki muzyki. Zdumiewające, że tak mało widowiskowy ruch, potrafi tak pochłonąć i "zaczarować".

Jeżeli ktoś spodziewał się dynamicznego i "wytańczonego" spektaklu, z pewnością się zawiódł. W "Boléro Variations" nie zobaczymy wysokich skoków, czy energicznych piruetów. Bogactwo muzyczne zostało zestawione z minimalizmem tanecznym, przez co spektakl staje się statyczny i bardzo wyciszony. Na scenie znajduje się pięcioro mężczyzn i jedna kobieta. Poza jedną sceną, w zasadzie nie dochodzi między nimi do żadnych interakcji. Każdy istnieje osobno, jakby w izolacji, niezauważając siebie nawzajem. Publiczność także nie jest ważna. Nie zależy im na kokietowaniu i zabawianiu ludzi. Skupieni na sobie, sprawiają wrażenie nieobecności, przypominają poruszane przy pomocy sznurków lalki.

Boléro Variations jest podzielony na sceny. Nowa scena to nowa muzyka, a co za tym idzie, nowa jakość ruchu. Hoghe wykorzystał kilka interpretacji Boléro Ravela. W każdej scenie tancerze analizują jeden ruch, który z czasem doprowadzają do wręcz perfekcyjnego wykonania. Muzyka idealnie koresponduje tutaj z ruchem. Każdy tancerz w tym samym czasie wykonuje inny ruch, w innym tempie, reagując na różne dźwięki. Miałam wrażenie, że nawet gdybyśmy wyciszyli muzykę, moglibyśmy odczytać jej charakter z samego ruchu.

Cały spektakl rozpoczyna scena, w której Raimund Hoghe kroczy samotnie po kwadracie sceny. Jest skupiony, idzie bardzo wolno. Jego "pochód" nie przypomina zwykłego chodzenia, to raczej wypady na przednią nogę. Wygląda jakby szedł pod górę, zmagał się z czymś. Już ta pierwsza scena zmusza nas do konfrontacji z kalectwem Hoghe, a jednocześnie jest wyrazem walki, jaką podejmuje on za każdym razem, kiedy wychodzi do ludzi i odsłania się przed nimi. Staje się to piękną próbą godzenia z własnymi niedoskonałościami i uwrażliwiania tych "normalnych" na inność.

Jak już wcześniej wspomniałam, w spektaklu dochodzi do zaledwie jednej sceny kontaktu z drugim człowiekiem. Hoghe kładzie na podłodze biały obrus, w rękach trzyma półmisek z wodą i białe plastry. Kiedy podchodzi do niego Lorenzo De Brabandere, wręcza mu półmisek i plastry, a sam rozpina koszulę, ukazują nam swoje zdeformowane plecy. De Brabandere moczy plastry w wodzie i nakłada je na ramię Hoghe, tworząc swoisty pancerz ochronny. Ta bardzo wyciszona i poetycka scena staje się metaforą walki Hoghe ze swoim ciałem.

Kulminacją spektaklu, po której następuje bardzo spokojny i statyczny koniec jest scena "zatańczona" na kolanach. Pięcioro mężczyzn klęka na podłodze i wysypuje przed sobą ryż z woreczków. Każdy zajmuje swoje miejsce na podłodze, zdejmuje koszulkę i kładzie się na boku. Wraz z rozwijającą się muzyką "Boléro", leżący po środku Hoghe klęka i zaczyna się powoli obracać. Splecione ręce pozostawił na podłodze, przez co jego ciało stworzyło łuk, zakreślający koło. Z czasem ręce rozchodzą się i odrywają od podłogi. Do Hoghe dołączają kolejni tancerze, poruszając się w identyczny sposób. Cała piątka obraca się w miejscu na kolanach, ich ciała wznoszą się i opadają, ręce falują góra-dół. Wyglądają, jak próbujące oderwać się od ziemi ptaki, oddając jednocześnie rytm muzyki. Scena sprawia wrażenie rytuału, próby przebłagania sił wyższych.

Hoghe udało się oddać ulotność tańca i muzyki. Wykorzystując bardzo proste ruchy, wykonywane wolno, precyzyjnie i płynnie, pokazał muzykę. Oglądając spektakl "Boléro Variations" można podążać kilkoma drogami interpretacji. Z jednej strony jest to refleksja nad muzyką Ravela, z drugiej strony jest to także analiza ruchu, jego odmiennego charakteru, jakości, czy różnorodnych technik tanecznych, które każdy odnajduje i wypracowuje w sobie indywidualnie. Na to wszystko nakłada się jeszcze problem odmienności, odrzucenia, a przede wszystkim samotności człowieka, który nie wpisuje się w pewne ogólnie przyjęte ramy. Spektakl Hoghe jest pięknie skomponowanym, plastycznym obrazem z ludzkich ciał. Magia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji