Artykuły

Anatomia kliki

ZNOWU haust współczesności, co na naszych scenach trafia się raczej, rzadko. I to znowu w Teatrze na Woli, fetory jak gdyby wyrabiał sobie w stolicy patent na sprawy dla naszej rzeczywistości ważne, palące.

Tym razem premiera sztuki współczesnego jugosłowiańskiego pisarza Iva Breśana "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna". Tytuł świadomie mało dynamiczny, jak wyciągnięty z budującej statystyki prowincjonalnego urzędnika od kultury. I rzeczywiście, na scenie mamy współczesną wieś jugosłowiańską, a mówiąc ściślej, zebranie w Głuchej Dolnej "miejscowego aktywu Frontu Narodowego, członków spółdzielni produkcyjnej".

Te wszystkie realia społeczne są nie bez kozery dokładnie zaznaczone. Breśan bowiem jest przedniego formatu realistą, który wychodząc od szczegółu, grzebiąc się w tym, co najbardziej lokalne, potrafi odnaleźć w niby miałkiej, zaściankowej rzeczywistości uniwersalne postawy ludzkie.

Znakomita jest również sama anegdota. Aktyw Głuchej Dolnej, pragnąc poprawić sytuacje, na "odcinku kultury i oświaty", postanawia wystawić historię o Amlecie i Omelii czy "Hamleta" przerobionego przez miejscowego nauczyciela wg gustu wiejskiej społeczności.

Bresan okazuje się tęgim satyrykiem, obnażającym zjadliwie mentalność miejscowych notabli. Ignorancję przy jednoczesnym zadufaniu w sobie. Sprowadzanie rewolucyjnych prawd do wymiaru tandetnych sloganów używanych czy trzeba, czy nie trzeba. Podszywanie własnych prywatnych, ciemnych interesów pod autorytet ludowej władzy. Bezpardonowe podporządkowywanie sobie ludzi i łamanie wszelkimi sposobami oponentów. Obłudę utytułowanych złodziei społecznego mienia. Tworzenie legendy o własnej bohaterskiej, partyzanckiej przeszłości przez dekowników na stanowiskach.

Komediowe walory przedstawienia wzmacnia teatr w teatrze - kapitalne sceny z prób "Hamleta", zabawne dzięki mentalności i obyczajowości amatorów z Głuchej Dolnej. Reżyser, Kazimierz Kutz - wyborny, jak wiemy, filmowy inscenizator ludowości - a także Tadeusz Łomnicki, grający wiodącą rolę Matę Bukarica vel Bukary, przewodniczącego miejscowej spółdzielni, a zarazem odtwórcy króla Klaudiusza - zadbali o wielki rozmach tych scen, bujną charakterystykę postaci, prawdziwie rabelaisowską atmosferę.

Bresan do swojej sztuki wziął z Szekspira to, co najważniejsze. Do komediowego tonu, tworzonego przez kapitalną naiwność i bezceremonialność wobec sztuki, a także przez wiejskie zaloty, picie wina i przyśpiewki, wkrada się dramat. Matę to sprytny złodziej spółdzielczego mienia, za którego grzechy niewinnie cierpi teraz w więzieniu księgowy, ojciec Joci, chłopaka, który gra Hamleta. Chłopakowi nie udaje się udowodnić winy Matę, a jego ojciec po wyroku popełnia samobójstwo.

Powstaje więc i w rzeczywistości Głuchej Dolnej schemat hamletyczny. Bunt Joci bardzo dobrze odtworzył Adam Ferency, który potrafił być i Hamletem i zarazem wiejskim chłopakiem. Mieszkańcy wsi sytuacje z "Hamleta" niepostrzeżenie zaczynają wcielać w swoje własne życie - scena podsłuchiwania rozmowy Joci i Andzi, która gra Ofelię, przez Matę i jej ojca. Świadoma podsłuchiwania Andzia -zwyciężyło posłuszeństwo wobec ojca - płaci za to załamaniem moralnym. Maria Czubasiewicz w tej roli także potrafiła pokazać .przenikanie się wiejskiej dziewczyny i Ofelii.

Bardzo znamienne jest zakończenie. Współczesny Klaudiusz bije na głowę szekspirowskiego. Jest o wiele od niego skuteczniejszy. Matę, mimo że Joca odsłania przed społecznością wiejską jego machinacje, potrafi obronić swoją pozycję. System zależności jeszcze raz okazuje się silniejszy od uczciwości i praworządności. Klika triumfuje. I jak w prawdziwym "Hamlecie", Matę narzuca traktowanie Joci jako chłopaka, któremu po tragedii ojca rozum się pomieszał.

Tym wiele dającym do myślenia, przygniatającym zakończeniem zamyka się pełna pozornie beztroskiego rozpasania i humoru sztuka. A najbardziej wstrząsającą postacią staje się wiejski nauczyciel, zagrany przez Mariana Rułkę, który podkreśla gorzką świadomość wiejskich układów i nieprawości u swojego bohatera, a zarazem brak siły, aby się przeciwstawić, i wiary w pokonanie kliki.

Ton poetyckiego uogólnienia i zadumy nad ludzkim losem wniosły przerywniki w postaci pieśni ludowych, śpiewanych przez Stanisławę Celińską, która dysponując głosem o spornych możliwościach, umiejętnie odtworzyła ludowy sposób śpiewania, zatrącający stylizacją góralską.

Dawno nie było na naszych scenach przedstawienia tak bardzo stapiającego tradycję ze współczesnością, ludowość z kulturą światową. To poczucie bliskości problematyki niesionej przez rzeczywistość sceniczną jest chyba największym sukcesem Kutza jako reżysera i Łomnickiego jako aktora i dyrektora teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji