Artykuły

Wino, taniec, śpiew i sprawy zasadnicze

Dobrze jest czasem przypomnieć sobie o tym, co głosi profesor Józef Bańka, reprezentant eutyfroniki - pewnej bardzo interesującej nauki o człowieku i o wartościach. Historia i walka o przetrwanie - twierdzi pan profesor Bańka - wykształciły u ludzi cechy agresywne, próżność, chciwość, żądzę władzy, przy jednoczesnym dążeniu do zachowania głębszych wartości: godności, solidarności, wzajemnej pomocy, życzliwości, sympatii, itp. Z tego twierdzenia wypływa dla mnie wniosek, który jest zobowiązująco - dyrektywny. Otóż ludzie są dobrzy i źli, ale tych dobrych jest więcej. I nie wolno zaprzepaszczać żadnej z możliwości sprzyjających rozwojowi takich - znów z rejestru profesora Bańki - wartości jak: szlachetność, dobre serce, opanowanie, męstwo, solidarność z towarzyszami walki, odwaga, stanowczość, konsekwencja, umiejętność narażania się dla własnego zdania, podporządkowanie się dyscyplinie, inicjatywa... Czyż może zabraknąć sztuki teatru w kształtowaniu takiego właśnie modelu człowieka?

Od dłuższego czasu krytyka domaga się dramaturgii i spektakli, które w sposób pryncypialny, adekwatny do wielkich przewartościowań w życiu społecznym ostatnich pięciu lat, podejmą tematyką zasadniczą, podstawową dla współczesnego człowieka. Tematykę postaw, świadomości zbiorowej i indywidualnej, tematykę zaangażowania człowieka w zmianę dokolnego świata i w zmianę innego człowieka. Chodzi po prostu o teatr polityczny w jak najgłębszym tego słowa znaczeniu. O teatr na pierwszej linii w poczynaniach kształtujących takiego człowieka, jakie go model postuluje na przykład, pana profesor Bańka.

Jasne, że tak jak w każdej sztuce, tak i teatrowi trzeba dać możliwość posługiwania się jego własnym językiem. Jeżyk ów jest i nie jest bez-pośrednio sprawdzalny w świecie realnym, tym świecie za drzwiami teatralnego budynku. Ta dialektyczna istota języka teatru sprawia, że artysta gromadzący i porządkujący zbiór teatralnych zdań, słów, fonemów deformuje rzeczywistość przedstawioną. Stąd nagromadzenie zła, głupoty, karykaturalnych postaci, bezsiły, brudu, czego próżno szukać wokół siebie w takiej właśnie postaci. Ale w ten sposób obnażone zostaje to, co dla nas na co dzień ukryte, to, wobec czego zobojętnieliśmy. Owe mechanizmy, gry matactwa, wobec których etyka komunistyczna jest bezwzględna.

Wokół tych spraw obraca się sztuka Ivo Breśana "PRZEDSTAWIENIE "HAMLETA" WE WSI GŁUCHA DOLNA", której polską prapremierę przygotował zielonogórski Teatr-im. Leona Kruczkowskiego. Jest to pierwsza nowa realizacja w tym sezonie.

Ivo Breśan - posłużył się dziełem legendą, dziełem fundamentem teatralnym: "Hamletem". Pomysł znakomity, ale nie nowy. Przez wieki całe czerpano z Biblii. "Iliady" i "Odyseji". I czerpał też tematy ze starych legend sam Szekspir. A współcześnie z Szekspira? Durrenmatt, lonesco, Brecht.

"Sztuka Bresana stanowi w istocie niezmodyfikowane przeniesienie akcji "Hamleta" do współczesności - pisze w Dialogu nr 1/75 Grzegorz Sinko. - Akcja tragedii młodego Skokića jest dokładnie ta sama, co w wypadku księcia Danii, tyle tylko, że realia dworu królewskiego zastąpiły realia spółdzielni produkcyjnej i warunki życia w politycznego w Republice Chorwackiej (...) Swój rozrachunek z klikami wiejskimi i ze wszystkim co się za nim kryje, zdecydował się jednak autor chorwacki przeprowadzić zarówno na gruncie tragedii jak satyry (...) Jeśli chodzi o strukturę całej sztuki Breśana, to można ja sprowadzić (zgodnie zresztą tytułem) do podstawowego elementu teatru w teatrze".

Myślę, że Ivo Breśan wspaniale tę materię Panaszekspirową przetworzył. Nasycając tekst sztuki realnością świata tego, rytmem języka codziennego (Cóż za słuch! I jakiż wspaniały tłumacz!). Budując pełne obrazy, pozwalające reżyserowi i aktorom na późniejszą gamę manewrów. Breśan szukał wyrazu w kulturze, obyczajowości, języku środowiska wiejskiego. I stąd ten znakomity efekt literacki. Można rzec - jurny Hamlet...

Wszystkie te możliwości wynikające ze spięcia miedzy wielkim światem wielkiej idei a malutką zbiorowością, której rytm wyznacza słońce i pory roku, wykorzystał znakomicie twórca tego przedstawienia - reżyserujący gościnnie w Zielonej Górze ANDRZEJ WITKOWSKI. Oto jesteśmy uczestnikami wydarzeń dziejących się w tej jugosłowiańskiej wsi, i zebrania, i prób amatorskiego teatru, i widzami i kim tam jeszcze. Zbyteczna jest w tej sytuacji wszelka aluzyjność do rzeczywistości, bo nie o to chodzi. Idzie raczej o pryncypia, o postawy zasadnicze niż o postaci z szopki. Wydaje mi się, że Andrzej Witkowski zrobił wszystko, abyśmy nie ugrzęźli w natłoku upraszczającej sprawę aluzyjności, w tym, co mąci sztukę współczesną.

Jacy jesteśmy? Jaki jest nasz świat? Taka jest nasza, zbiorowa świadomość? Jak realizujemy postulaty życia godziwego? Co jest naszym orężem, a co czyni nas bezbronnymi wobec pewnych mechanizmów społecznych? Jaką postawę zachować wobec mitu? Na jakich podstawach i z jakiej materii tworzy się splot spraw międzyludzkich? To są sprawy zasadnicze, te pytania stawia Andrzej Witkowski. To skupia uwagę. Widowisko przykuwa uwagę także tym, że i u nas przemiany społeczne nie zawsze szły i nie zawsze idą w parze z przemianami świadomości.

Spektakl Andrzeja Witkowskiego śmieszy nagromadzeniem absurdu, deformacją rzeczywistości, owym satyrycznym spiętrzeniem różności i wykrzywieniem obrazu, pikanteria, a także znakomitą piosenką. Przeraża. Smuci. Tym obnażeniem jednej z największych przywar ułomnego człowieka: niezgody z sumieniem, a dalej - obojętności, odpychania od siebie spraw zasadniczych. Konflikt w tym "Przedstawieniu "Hamleta" we wsi Głucha Dolna" przebiega nie tyle między Matą Bukaricem - królem Klaudiuszem a Jocą - Hamletem, ile raczej między nauczycielem Andre Skuncą a zbiorowością Głuchej Dolnej. On, nauczyciel - świadom funkcjonowania kliki, mitu o "bohaterach" i ich przeszłości, zrezygnowany i doświadczony (to już któraś tam wieś!), smutny; oni - społeczność zamknięta, kierowana przez klikę, poddająca się bez sprzeciwu rządom Maty Bukarica; rozśpiewani, roztańczeni, krzykliwi, ludyczni. tak jak to na południu Europy jest. Między nauczycielem a wsią miota się Joca - Hamlet. Nauczyciel - sprawiedliwie - i wsi, i Jocy wyjawia układ ich stosunków. Ale w kulminacyjnym momencie - "umywa ręce": Z bohaterem szekspirowego dramatu utożsamis się tylko Joca. Inni długo nie dopatrzą się siebie. A kiedy już - zaśpiewają, napiją się wina... Byle zagłuszyć sumienie, byle nie myśleć...

Przypomniało mi się "Wesele". Nie bez powodu. Za bardzo dzieło to tkwi w naszej świadomości, abyśmy nie dostrzegli znaków reżysera. W ten sposób zielonogórska realizacja "Przedstawienia" zyskuje ponadczasowe wartości jeszcze. I Mrożek... Może Gombrowicz.. Andrzej Witkowski przystaje do tej wielkiej dyskusji o człowiecze pryncypia. Raczej - nie przystaje, ale odnawia swój udział, reżyser to bowiem znany i ceniony od dobrych lat.

W spektaklu występują: Jerzy Glapa (Mata Bukaric - król Klaudiusz), Cyryl Przybył (Puljo - Poloniusz), Krystyna Drozdowska (Andzia - Ofelia), Krystyna Horodyńska (Mara Miś - Gertruda), Dymitr Hołówko (Maćak - Leartes). Andrzej Brzeski (Joca - Hamlet), Zdzisław Grudzień (Andre Skunca, nauczyciel) Czesław Kordus (Simurina) oraz Danuta Ambroż, Ludwina Nowicka, Cezary Kazimierskl, Józef Michalcewicz, Ireneusz Wykurz i Jacek Piątkowski (mieszkańcy Głuchej Dolnej).

Kogo chwalić? Tyra razem chyba wszystkich, bowiem zielonogórski zespół wywiązuje się znakomicie z zadań postawionych przed nim. Miło to stwierdzić, gdy się ma za sobą doświadczenia nie najlepsze. Taki efekt aktorskich poczynań możliwy jest tylko w zespole zgodnym, rozumiejącym, co si od niego wymaga. Tyle o zespole. Bohaterem spektaklu był niewątpliwie nauczyciel Skunca kreowany przez Zdzisława Grudnia. To dobra, solidnie, spokojnie zbudowana rola. Z nutką smutku i rezygnacji a także z pewną przekorą, co skłania do głębszej refleksji nad słabością kondycji człowieczej.

Prapremiera odbyła się w Gminnym Ośrodku Kultury w Bożnowie koło Żagania, co nadało jej pewnych smaczków. W każdym razie była to udana przygoda teatralna, za co zespołowi dyrektora Żuromskiego składam ukłon i życzę powodzenia w sezonie 1975/76.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji