Artykuły

Klinek na spleenek - prawda i wdzięk Stanisława Górki

"No i jak tu nie jechać... czyli powrót Starszych Panów", monodram Stanisława Górki na IX Przeglądzie Teatrów Jednego Aktora w Krakowie. Pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Po monodramie "Wieczny tułacz", poświęconym Marianowi Hemarowi zostałem wielkim admiratorem Stanisława Górki. Po kolejnym "No i jak tu nie jechać... czyli powrót Starszych Panów" - moje uznanie dla jego aktorstwa nic a nic nie osłabło.

Sięgnąć po mistrzowskie miniatury słowno-muzyczne Przybory i Wasowskiego, oddać ich wdzięk i finezję, a zarazem uniknąć bycia kalką, spod której nasza pamięć, o ile mamy w niej zapisane, wyłowi pierwowzory, niegdysiejsze wykonania aktorów, z którymi pracowali Starsi Panowie - nie lada to zadanie. i Stanisław Górka temu sprostał. Słuchając go ani przez moment nie miałem skojarzeń z Mieczysławem Czechowiczem, Wiesławem Michnikowskim, Ireną Kwiatkowską... Śpiewał - i to nierzadko evergreeny, jak "Pani Monika" czy "Już kąpiesz się nie dla mnie" - Stanisław Górka. Osobny i wyrazisty. Sprawia to prawda emanująca z aktora od pierwszych chwil, kiedy zaczyna snuć swą opowieść. A może lepiej - swe wpisane w genialne rymy Przybory opowieści. Ta prawda w połączeniu z jakąś oczywistością scenicznego bycia i wdziękiem czynią aktorstwo Górki sugestywnym, a zarazem nienachalnym. Nie tylko odnalazł dla oddania świata Starszych Panów własny, odrębny ton, ale i precyzyjnie - to samą grą, to osobliwym rekwizytem - wstawił kolejne scenki w stosowny cudzysłów. Zarówno wtedy, gdy rozwija "melancholii mglisty woal", jak i podczas żartów z czarnym humorem czy erotyką w tle. Jego bohater to nie ktoś z eleganckiego świata, za którym tęsknili Starsi Panowie, to raczej - co podkreśla strój - jakiś XX-wieczny everyman.

Rekwizytów zresztą w tym spektaklu niewiele; niemal wszystkie mieszczą się w starej walizce, razem z tabliczkami (przypominającymi te, jakimi opatrywano kabaret Starszych Panów w TVP). Do tego gitara, która będzie dopełniać czuły akompaniament pianistki Ireny Kluk-Drozdowskiej.

Urocze kilkadziesiąt minut przywołujące świat arcymistrzów piosenki, co to "jest dobra na wszystko" i działa jak zbawienny "klinek na spleenek". Jeśli Stanisław Górka zechce kiedyś, a pewnie zechce, spektakl ten zarejestrować, będą i Państwo mogli dołączyć do grona jego admiratorów (o ile już nie są znając tego aktora np. z serialu "Plebania").

Cieszy, że na takim poziomie zaczął się tegoroczny IX Przegląd Teatrów Jednego Aktora; to dobry prognostyk przed kolejnymi wtorkowo-czwartkowymi spotkaniami - z Niną Repetowską (już jutro jako Zapolska), Filipem Frątczakiem, Piotrem Machalicą, Emilianem Kamińskim, Jerzym Zelnikiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji