Artykuły

Ruch i oddech Piny Bausch

W dzień śmierci Piny Bausch jej zespół zaprezentował na wrocławskim festiwalu "Świat miejscem prawdy" dowcipny, liryczny "Nefés (Oddech)". Reformatorka teatru i tańca współczesnego rozluźniała w nim strukturę dramatyczną na rzecz swobody i zabawy - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Ruch rodzi się tak naturalnie jak oddech. Raz nerwowe, raz delikatne, raz wstrzymane w przeciągłej pauzie, oddech i taniec są opowieściami o ciele, jego możliwościach, emocjach, dążeniach i ograniczeniach. Pina Bausch (1940-2009) przez dwa dni prezentowała we Wrocławiu spektakl "Nefes (Oddech)", który pokazuje tę zależność w sposób zaskakujący i piękny. Tancerze z założonego przez nią Wuppertal Tanztheater pozwalali swoim ciałom wznosić się lekko w powietrze, wirować w efektownych spiralach śmierci, rozmywać się w gwałtownym pędzie, zastygać w zmysłowych konstelacjach.

Pina Bausch podobne widowiska tworzyła od 1972 roku, kiedy objęła kierownictwo Teatru Opery i Baletu w Wuppertalu, niewielkim miasteczku na obrzeżach Zagłębia Ruhry. Trzydzieści lat temu jej propozycje wywoływały skrajne reakcje publiczności przyzwyczajonej do baletu. Aktorzy tancerze zamiast wykonywać pełne gracji klasyczne figury tarzali się wśród kwiatów, w dramatycznym łopocie rozbijali się o sprzęty i ściany, spinali swoje ciała w niewyobrażalnych układach. Widzowie buntowali się, a Pina Bausch rozważała przeniesienie zespołu do Paryża.

W końcu jednak mieszkańcy Wuppertalu zorientowali się, że w ich sąsiedztwie rozwija się być może najważniejsze zjawisko współczesnej kultury niemieckiej. Tancerze zaś polubili swoich sceptycznych, konserwatywnych gospodarzy i chętnie podejmowali z nimi najodważniejsze gry.

Czołowy krytyk "New York Times" Alastair Macaulay pisał o jej spektaklach: "Złożone są z niezwykłych obrazów, które przychodzą miarowo jak przypływy i odpływy; niektóre pełne fizycznej impulsywności, inne - świadomych, prowadzonych z przyczajenia zabaw z publicznością, opętania, strachu, pędu, najrozmaitszych przejawów melancholii".

Bausch odnowiła niemiecką szkołę tańca w duchu neoekspresjonizmu. Przyzwyczaiła widzów, że teatr tańca ma prawo korzystać ze środków tak oczywistych i tak niewyobrażalnych w tej konwencji jak słowo albo "naturalne" rekwizyty (rośliny, woda, kamienie). Scenografie w jej spektaklach często sprawiały wrażenie przygotowanych na przekór, a nie "dla" tancerzy. Wszechogarniające połacie kwiatów w "Goździkach", gąszcz krzeseł w "Café Müller" (wykorzystanym w filmie Pedra Almodóvara "Porozmawiaj z nią"), grudy czarnej ziemi w "Święcie wiosny", suche liście w "Sinobrodym", śliska, świeża trawa w "1980".

Także stroje artystów w niczym nie przypominały lekkich trykotów znanych z klasycznego baletu. Długie, lejące się suknie, obcasy, kaskady włosów, w które łatwo się zaplątać, otulić, wykorzystać, by nadać swojemu ciału odrealniony kształt - tak wymodelowane kobiece sylwetki stały się znakiem rozpoznawczym teatru Piny Bausch.

W najnowszym "Sweet sambo" (2008) podjęła dyskusję z krytykami, którzy zarzucali jej utratę inwencji, wygaszenie temperamentu, wtórność, ciążenie w stronę ulotnych, wesołych obrazków. W trakcie spektaklu artystka, wysypując na scenę zawartość torebki, zaczyna lamentować: "Nic nie zostało - pusta". Czy rzeczywiście?

"Nefés" to produkcja z 2003 roku, po której zaczęto mówić o Pinie Bausch "uspokoiła się", "wyciszyła", "straciła ostry pazur". Spektakl to luźna kompozycja obrazów inspirowanych kultura turecką. Wielonarodowy zespół wykorzystuje codzienne rytuały, dziecięce zabawy, banalne czynności, by stworzyć obraz kultury egzotycznej, a jednak coraz bliższej europejskiemu doświadczeniu.

Sceny masażu w tureckiej łaźni, zajadania się słodkościami, zakupów na gwarnym targu, przeplatają się w osobistymi, często gwałtownymi solami tancerzy. Ciała znajdują nieoczekiwane zastosowania, zdają się tracić to ciężar, to znów elastyczność. Drobniutka Azjatka staje się poręcznym rekwizytem, mydlana piana - kostiumem, strumień wody spadającej na scenę - zmysłowym partnerem. Smukła kobieta o indyjskiej urodzie z drobną, zdawałoby się, nieistotną pomocą dwóch tancerzy zaczyna chodzić w powietrzu. Para artystów daje się przyłapać na podkradaniu czekoladek z loży nad sceną, ktoś próbuje się zwierzać, ktoś popisuje się sztuczkami.

"Nefés" to czwarty spektakl Piny Bausch, jaki mogła oglądać polska publiczność. Nie miał ciężaru i dramatyzmu "Goździków" czy "Café Müller", ale pozwolił zobaczyć choreografkę w fazie podsumowania i dystansu wobec własnych poszukiwań, gry z przyzwyczajeniami, sprawdzania granic wybranego języka scenicznego.

"Nefés" Wuppertal Tanztheater prezentowany na festiwalu Świat Miejscem Prawdy we Wrocławiu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji