Artykuły

40 lat na scenie

Jubilat Edward Linde-Lubaszenko w oczach przyjaciół.

Edward Linde-Lubaszenko, aktor teatralny - zaczynał jeszcze studiując medycynę we wrocławskim Kalamburze - i filmowy, od 1 IX 1973 w zespole Starego Teatru, w którym zagrał około 50 ról, obchodzi 40-lecie pracy artystycznej. Z tej okazji dzisiaj, po spektaklu "Play Strindberg" na Nowej Scenie odbierze gratulacje i życzenia - także od przyjaciół. Kilkoro z nich poprosiliśmy o wypowiedź na temat Jubilata.

ANNA DYMNA: - To jeden z nielicznych, do których mówię Kumie albo Dziadu... Przezwisk tych używał Dymny, bo oni się znali za młodu. I dlatego mam do Edka stosunek szczególny; zawsze był mi bardzo bliski. To zdumiewająca przyjaźń z mężczyzną, jedna z nielicznych, jakie mnie w życiu spotkały. A Edek jest niezwykłym mężczyzną - bardzo inteligentnym, myślę, że to jeden z inteligentniejszych aktorów w Polsce. Na przykład rozwiązuje krzyżówki. nie czytając haseł - wypełnia i wszystko pasuje. dzisiaj jest kontaktowym, żywym aktorem, który nigdy partnera nie nudzi i od którego bardzo dużo się czerpie. Bardzo lubię z nim pracować. Niestety, w ostatnich latach rzadko spotykamy się na scenie, za to, jak wpadamy na siebie w PWST, to lubimy sobie pogadać, a Edek jest cudownym rozmówcą - cynicznym, dowcipnym. I tak poświntuszymy troszeczkę, pokpimy ze świata...

To zarazem człowiek pełen słabości i sprzeczności, co sprawiło, że miał pokręcone życie z kobietami, pełne dramatycznych chwil. I to go zarazem zbudowało. To prawdziwy człowiek. Takich lubię. Mnie chyba nigdy nie uwodził. Nawet, jak chciał, to zawsze powiedział coś tak zabawnego, że kończyło się na śmiechu. Tak więc na szczęście nie należę do kobiet, które Edek chciał zdobyć, przez co czuję się wyróżniona. W ogóle podejrzewam, że przyjaźń z Edkiem jest dużo ciekawsza. Miłości przemijały, a nasza przyjaźń trwa już 30 lat. A poza tym, wie pan, co nas łączy? Tak samo bolą nas kręgosłupy...

BEATA PALUCH: - Edward jest bardzo silną osobowością i silnym człowiekiem, który nigdy się nie poddaje. I tego nauczył mnie. Ale przede wszystkim dał mi coś pięknego - córkę, która jest moim wielkim przyjacielem. Dzięki niej nasze stosunki są wręcz przyjacielskie. I możemy grać razem w spektaklu "Kalina". Wcześniej spotkaliśmy się na scenie tylko raz - w sztuce "Bądźmy poważni na serio"; było to tuż po rozwodzie. Ale że oboje nie lubimy manifestować prywatnych emocji, zawodowo dogadywaliśmy się bez problemów. Bo Edek to nie tylko fantastyczny aktor, ale człowiek o prawym i szlachetnym charakterze. Mimo wad.

ANNA POLONY: - Z Jubilatem po raz pierwszy spotkaliśmy się na początku lat 70. we Wrocławia w czasie festiwalu sztuk współczesnych; on dostał nagrodę za rolę męską, ja - za żeńską. A wieczorem w klubie aktora odbyła się szalona zabawa, w czasie której laureat poprosił laureatkę do zwariowanego tańca. Kończyliśmy go tak, że mój partner zarzucił mnie na ramię jak worek z kartoflami i odniósł do stolika. Uznałam, że to bardzo oryginalny sposób okazania kobiecie zainteresowania. A może i czegoś więcej...? A potem Edward przeniósł się do Starego Teatru i - nic. Niemniej nagle zaczął uderzać do mnie w konkury. A że byłam już wolną osobą, spróbowaliśmy być parą. Udawało się nam to jednak bardzo krótko, okazało się bowiem, że mamy podobne charaktery - przerost ambicji, nadmierną drażliwość i szybko wpadamy w irytację i w gniew. Zażyłość dość szybko się więc skończyła, ale kłótliwość pozostała. Dopada nas najczęściej na forum pedagogicznym Szkoły Teatralnej, ponieważ mamy zróżnicowane gusta artystyczne. Czasem dochodzi naprawdę do wymiany zdań ostrych i głośnych, co najprawdopodobniej otoczenie trochę peszy albo i śmieszy. A może jedno i drugie. I po tych gwałtownych erupcjach naszych temperamentów następuje cisza, nie odzywamy się do siebie i znów się godzimy. I tak już 30 lat... Bo tak w ogóle to my się bardzo lubimy. I całe szczęście, że nie zostaliśmy małżeństwem, bo byśmy się pewnie pozabijali...

JERZY NOWAK: - Edward Linde-Lubaszenko jest, jak sama nazwa wskazuje, nieprzeciętnie zdolnym aktorem. Każdy o tym wie i nie mą w tym nic dziwnego. Jest to przecież Edward Lubaszenko. Natomiast nie każdy wie, że Edward Lubaszenko jest człowiekiem wykształconym, niespotykanie inteligentnym, no i, last but not le-ast, dobrze wychowanym, co dzisiaj jest, niestety, anachronizmem. Mimo to wszystko - lubię go. I to bardzo.

JERZY TRELA: - Dusza człowiek, z niejednego pieca chleb jedliśmy, dużo razem przeżyliśmy - na scenie i w życiu, może nawet w życiu więcej. I nigdy się na nim nie zawiodłem. Pierwszy raz spotkaliśmy się na scenie w "Wyzwoleniu", on w roli Reżysera, ja - Konrada, potem był "Wiśniowy sad", gdzie grał

Łopachina. Stworzył taką kreację, że na premierze mnie, stojącemu na scenie Jaszy, o mało taca z rąk nie wypadła. Edek to, oczywiście, także uwielbiany przez telewidzów doktor Bognar z pamiętnego serialu, w którym i ja wziąłem skromny udział. Mieszkaliśmy wówczas po sąsiedzku i któregoś dnia Edek odwiedził mnie w czasie, gdy moja córka miała 4 albo 5 lat, oglądała właśnie jeden z odcinków "Układu krążenia". I tak popatrywała to na ekran, to na siedzącego naprzeciwko Edwarda, po czym przycupnęła na taboreciku tuż obok telewizora, wpatrując się już tylko w Edka. A że on obdarzony jest dużym poczuciem humoru, także na własny temat, przeniósł Monikę na swoje miejsce, a sam usiadł na taboreciku obok telewizora. I tym sposobem córka spoglądając tylko w jedno miejsce, miała Edwarda Lubaszenkę w wersji stereo.

Edward na pozór sprawia wrażenie aktora bardzo mocnego, herosa; taką postacią był w "Widoku z mostu" Millera, gdzie grał wspaniale Eddiego - miał w sobie tyle siły, dramatyzmu. A zarazem potrafi być nieprawdopodobnie delikatny, wzruszający, liryczny, co pokazuje w spektaklu wg Herberta "Przyjaciele odchodzą". On po prostu zna swój fach, mimo że często żartobliwie powtarza, że jest medykiem...

Notował: Wacław Krupiński

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji