Artykuły

"Fantazy" w Starym

Szukam spiesznie przymiotnika, który mógłbym szczelnie dopasować do tego przedstawienia i najchętniej przystałbym na określenie - "interesujące". I od razu wiem, że ten buchalteryjny rachunek można by prowadzić przy Rittnerze czy Choynowskim, spasowany jednak ze Słowackim brzmi niczym przetarg w sztuczkach małego realizmu, nie zaś jak słowo pomocne przy rozważaniach nad "Fantazym", tą cudowną poezją, której - jak powiadał Zygmunt Krasiński - "nikt tak smukłe, gibko, fantastycznie po polsku nie pisał".

Wyszedłem przecie z tego spektaklu skołatany, na zmianę wątpiący i ufny, rozgrzany i chłodny, tak, iż w rezultacie musiałem wziąć za liczydła, mimo że zapraszano mnie w epokę romantyzmu i to w dodatku w takiej urody wieczór, jaki się zdarza już tylko w Krakowie.

Konrad Swinarski, który nam dał spektakl w Teatrze Starym, z miejsca nas zresztą pozbawił jakichkolwiek złudzeń - z tej klatki - podpowiada - orły dawno wyfrunęły, wszyscy szybują nisko niczym drób gospodarski. I żeby nie było najmniejszych wątpliwości w tym względzie, otwiera scenę, na której siedzi najprawdziwsza kura.

Szalenie mi imponują reżyserzy demaskatorscy. Być może dlatego, że sam mam w nadmiarze przywiązanie do dawnych miłości i rekwizytów młodości, wzruszam się nadal zapiskami z pamiętników, a wiadomo, że od ludzi związanych takimi emocjami niczego już nie można oczekiwać. Do tego wniosku dawno już doszli krytycy, zaraz po wojnie, w sławnych bataliach prasowych na łamach "Odrodzenia" i "Kuźnicy", a sprawę tę przypieczętowali ostatecznie pisarze i twórcy wypływający z tak zwanego nurtu antybohaterskiego. Przyznaję, iż usiłuję się zmienić, bardzo mi się podobała Mrożkowa "Śmierć porucznika", a nawet "Eroica" Munka, choć o wiele bardziej opowiadania Stanisława Zielińskiego, z których, wedle mnie; wziął się właśnie Munk, tyle że o wiele uboższy od Zielińskiego.

Zaraz wyjaśnię, skąd te dywagacje, gdyż mowa przecież jest o "Fantazym", Swinarskim i przedstawieniu w Teatrze przy placu Szczepańskim. Otóż dostrzec można w owym nurcie demaskatorskim dwie mody, dwie maniery, które odciskają swój ślad w literaturze, filmie i teatrze. Po pierwsze ową antybohaterszczyznę, po drugie - demaskowanie świata pozorów, fasadowości, pustych gestów i póz.

Nikt rozsądny nie sprzeciwi się tym potyczkom wytoczonym małpowaniu i mistyfikacji. Nikt nie wystąpi szczególnie przeciwko takiej interpretacji "Fantazego", który, zgodnie z zamierzeniem autora, i takie myśli podsuwa. Jest bowiem ów świat hrabiego Dafnickiego i Idalii światem masek i kabotynizmu, z którym Słowacki idzie na ostro, nie na tyle jednak agresywnie, byśmy mogli zapomnieć, że wprowadza nas w rejon komedii, tyle, że - jak pisał kiedyś Wacław Kubacki - "wielkiej komedii".

Ciągnie nas zresztą autor raz po raz za połę, gdy za wysoko w niebo poszybujemy. Spadamy wtedy na ziemię, w obejście hrabiego Respekta, który z kupiecką trzeźwością usiłuje sprzedać jedną z córek, by ratować się przed kompletnym bankructwem. I wiedzie nas Słowacki na zmianę w świat pozy romantycznej i balzakowskich rozrachunków, mussetowskich, chciałoby się rzec, nastrojów uczuć i westalskich uniesień Diany, nadszarpuje rany narodowe i wytyka małostkowość. Mieni się ta "wielka komedia" znaczeniami, zmienia warstwy stylistyczne, parodiuje swoją epokę, swoje mody literackie i wystawia jej jednocześnie świadectwo realistycznego odbicia.

Reżyser to widzi, reżyser to czuje, rozgrywa tę zmienność, ciągnie orlice za sztuczne pióra, przesuwa przez scenę arcynędzę pańszczyźnianej wsi, każe patetycznie monologować Dianie-Emilii Plater i spekulować staremu Respektowi intercyzami małżeńskimi. Jak się powiedziało - interesujący spektakl. Wyliczony, analitycznie prześwietlony, trzeźwo punktujący idee reżysera, prowadzony silną ręką i na szczęście czasami wymykający się tej ostrej kontroli reżyserskiej, płynący swobodniej na fale poezji romantycznej. I komedii. Której wedle mnie było za mało.

Aktorów zaś zebrał się bukiet wyjątkowy, jak przystało wobec Słowackiego. Tuz w tuza. Właściwie prawie wszystkimi warto by oddać sprawiedliwość, że dostroili się do tego spektaklu, przecież trzeba przede wszystkim podnieść piękną rolę Mirosławy Dubrawskiej - Idalii pastiszowo romantycznej i świadomej swej gry inteligentnej frantki. Dalej interesująco odtworzonej przez Antoniego Pszoniaka postaci tytułowej - dotkniętej rozczulającym kabotynizmem, lecz jednocześnie nieświadomej "falszerki piękna". Dalej Wiktora Sądeckiego jako pełnowymiarowego, wyrazistego Rzecznickiego, jakże cienko i świetnie zagranej przez Annę Polony-Stellę; patetycznej, chciałoby się powiedzieć, Diany w interpretacji Barbary Bossak oraz romantycznego i heroicznego kochanka Jana w wykonaniu Aleksandra Bednarza. Nie zachwyciła mnie tylko scena cmentarna i śmierć Majora (Kazimierz Fabisiak), któż jednak dziś potrafi umierać na scenie. Durrenmatt utrzymuje, iż po wszystkich doświadczeniach współczesnych, zaakceptować można co najwyżej śmierć w konwencji groteskowej, wszystko inne musi trącić tandetą.

Odnotujmy wreszcie i pozostałych wykonawców spektaklu: Tadeusza Wesołowskiego (Hrabia Respekt), Zofię Niwińską (jego żona), Wojciecha Ruszkowskiego (Ksiądz Loga), Jerzego Binczyckiego (Kajetan), Elżbietę Willównę (Helenka), Stanisława Gronkowskiego (Lokaj Idalii), Jerzego Morgałę (Kałmuk) i Hannę Wietrzny (Chłopka).

Scenografia wyszła spod rąk Lidii i Jerzego Skarżyńskich. Jest ładna i dowcipna, kiedy trzeba nastrojowa, sytuująca akcję na takim terenie społecznym i psychologicznym, jaki sobie za winszował reżyser. No więc na zakończenie powiem jeszcze, że wolałbym nie używać tego przymiotnika, o którym na wstępie. Radbym wstawić gorętsze określenie. Na to jednak trzeba by mi większej swobody dla wiersza Słowackiego, łaskawszej wolności dla aktorów i wyższych tonów komediowych. Został jednak w tym spektaklu wydobyty ton genialnej satyry Słowackiego, nuta świetnej, reżyserskiej przekory wobec tradycyjnego przekazywania romantyków. W "Fantazym" Swinarskiego ujawnił się nam Słowacki jako pisarz po dziś dzień arcywspółczesny z którego tak naprawdę wyszli i Gombrowicz, i Mrożek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji