Artykuły

Sielanka i gorycz

TURGIENIEW miał 23 lata, gdy wplątał się w bezsensowny romans z krawcową Awdofią Iwanową, która urodziła mu córkę. Ta komplikacja nie przeszkodziła mu w afekcie do Tatiany Bakunin, siostry teoretyka i animatora anarchizmu Michała Bakunina. Ale jedyną kobietą jego życia była francuska śpiewaczka i kompozytorka Michelle Ferdinande Pauline Viardot-Garcia - "mezzosopran stulecia", osoba nieprzeciętnie inteligentna, zaprzyjaźniona z "Chopinem i innymi" znakomitymi ludźmi swego czasu, otaczana powszechną adoracja, do której dawał jej prawo wyjątkowy talent i przynależność do dynastii sławnych muzyków. Iwan Turgieniew (1818-1883) - był do śmierci satelitą i powiernikiem artystki i jej rodziny.

Ten wątek biografii jednego z najznakomitszych pisarzy rosyjskich XIX wieku, przedstawiciela realizmu krytycznego, autora "Zapisków myśliwego", "Szlacheckiego gniazda" i "Ojców i dzieci" ma szczególne znaczenie. Epitet - "Europejczyk" - jakim obdarzali go niektórzy rodzimi krytycy, odnosił się nie tylko do twórczości Turgieniewa, którą mimo rosyjskich realiów i wnikliwej penetracji rosyjskich układów społecznych zdobywała Europę uniwersalnością swoich treści i typów ludzkich. "Europejskość" była również zarzutem wobec pisarza, który większość swojego życia spędził poza krajem. Korzystał z każdej okazji, aby przebywać w pobliżu swego idola, zasypywał Paulinę Viardot-Garcia listami podczas rozłąki.

"MIESIĄC na wsi" napisany w 1850 roku, wystawiany obecnie przez Teatr Zagłębia jest jedną z najlepszych i chyba najbardziej osobistych sztuk Turgieniewa. Gorzka komedia jest opowieścią o niespełnionej miłości, splotem nieodwzajemnionych uczuć. Być może główna bohaterka sztuki Natalia Isłajewa, piękna pani domu ma rysy Pauliny Viardot-Garcia? Być może Rakitin wiernie i pokornie kochający Natalię przyjaciel domu wyraża rozterki i fascynacje samego Turgieniewa?

- "Pan się dowie jak te delikatne rączki umieją torturować" - powie w sztuce Rakitin studentowi Aleksiejowi Bielajewowi nieświadomemu, że wnosi do sielankowego dworku swoją obecnością niepokój namiętności i spięć, które się rozegrają między Natalią a jej młodziutką wychowanicą Wieroczką. Odwieczny konflikt, między młodością i jesienią zakończony kięską obu rywalek.

Oczywiście z dzisiejszego dystansu trudno traktować ów konflikt zbyt serio. Patrzymy więc dziś na "Miesiąc na wsi" jak na stary, nieco spłowiały, ale ciągle frapujący obserwacją psychologiczną obraz dawnego obyczaju. Reżyser Janusz Ostrowski nie starał się rysować sylwetek bohaterów zbyt ostro, ani ich ośmieszać jak to jest w modzie wobec literackich staroci. Wpisał te postacie w sielankowy pejzaż z wyczuciem stylu epoki i rzec można elegancją. Mimo odległości czasu żadna z postaci nie jest sztuczna. Chwilami co prawda, dialog sączy się jakby w zwolnionym rytmie, drażnią, pewne dłużyzny tekstu, ale jest to niewątpliwie jedna z najlepszych przedstawień, jakie oglądaliśmy na scenie Teatru Zagłębia.

Głównym atutem spektaklu jest gra protagonistów - Anny Gołębiowskiej, która bogatą w odcienie interpretacją sylwetki Natalii tłumaczy w pełni fascynującą kobiecość bohaterki oraz rola Henryka Maruszczyka, który z subtelną ironią i dużą kulturą ukazuje zauroczenie miłosne Rakitina. Szkoda, że zbyt rzadko oglądamy tego utalentowanego aktora w rolach odpowiadających jego możliwościom. Ujmująco i z młodzieńczym wdziękiem zakłóca swoim pojawieniem ład rodzinny wiejskiego dworku Krzysztof Misiurkiewicz jako student Bielajew. Przykładem pięknej zespołowej gry są postacie tzw. drugiego planu, bardzo przekonująco przedstawione przez Edwarda Skargę (w roli poczciwego męża Natalii) Ewę Leśniak i Elżbietę Laskiewicz, (obie na zmianę grają rolę wychowanicy Wieroczki), wytiwornej Stanisławy Maliniak, Ireny Romańskiej oraz Andrzeja Hołaja, Jerzego Czarskiego i Zygmunta Biernata, którzy wnoszą dużo humoru do sztuki ozdobionej przyjemną dla oka scenerią "jak żywą" w swej realności i pięknymi kostiumami Małgorzaty Szubert, która zadebiutowała pomyślnie przy wzorowej pomocy pracowni technicznych jako autorka oprawy plastycznej.

I chyba nie jest przypadkiem owa tęsknota do realiów naszych scenografów, czego dowodem jest m. in. oprawa plastyczna warszawskiego przedstawienia "Miesiąca na wsi" przez X. Zaniewską, "Barbarzyńców" przez Jana Banuchę, czy poznańskiego przedstawienia "Letników" w oprawie J. Kowarskreao, gdzie prawie słychać szelest drzew, szum strumyków i śpiew ptaków...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji