Artykuły

Kapitalizm nie lubi kultury

Wyrosłam w kulcie teatru, który zawsze był dla mnie świątynią. Dzisiaj następna świątynia, w której przeżyłam tyle cudownych wzruszeń, zostaje zagarnięta przez sklep. Czy doprawdy nie ma już innych miejsc na handlowe przybytki? - Joanna Rawik pisze w Trybunie o likwidacji Teatru Małego.

Jak może lubić, a co dopiero kochać! Kapitalizm, czyli wolny rynek (tak to się wytwornie nazywa!), za główne zadanie ma pomnażanie pieniędzy, a kultura i sztuka wymagają nakładów. Kapitalizm jest po to, żeby posiadacze coraz więcej posiadali, w czym stał się tak bezczelny, że doszło do światowego kryzysu. To też delikatne określenie: kryzys. Mamy do czynienia ze zwyczajną zapaścią systemu, co widać chociażby po panicznych ruchach bogatych krajów; ostrzegał dawno Soros i inni fachowcy.

W USA doszło do nacjonalizacji, ostatnio General Motors, symbolu amerykańskiej prosperity, ale pan Balcerowicz nadal broni swoich patologicznych teorii z zaciekłością godną lepszej sprawy. Chorą sytuację widać gołym okiem: na ulicy Puławskiej, w jej głównej części, prawie same banki. Więcej banków niż sklepów spożywczych! A przecież Polska należy do krajów raczej ubogich, co nie dotyczy astronomicznych uposażeń prezesów, dyrektorów, że nie wspomnę o niewyobrażalnej wysokości odprawach, które zagarniają osoby należące do układów, czyli klik, nazwijmy rzeczy po imieniu. Dlaczego prezes TVP Andrzej Urbański jest zawieszony i pobiera olbrzymie pensje? Nie można go po prostu zwolnić? Zapytajcie o to mędrców, którzy wymyślili te wszystkie układanki w imię wolnego rynku.

Kolejny teatr zostanie zamieniony w sklep. Teatr Mały, gustownie skonstruowany za dyrekcji Adama Hanuszkiewicza jako scena kameralna Teatru Narodowego, przestaje istnieć. Teatr Narodowy pozbył się go, wegetowała ta czarująca sala parę lat, aż padła. Dzieje się tak przy całkowitej indyferencji władz miasta. Pani prezydent Gronkiewicz-Waltz chyba nie jest wrażliwa na kulturę, skoro nie przeszkadza jej nawet koszmarny brud panujący w tak zwanej metropolii. Co tam jakiś teatr!

Wyrosłam w kulcie teatru, który zawsze był dla mnie świątynią. Dzisiaj następna świątynia, w której przeżyłam tyle cudownych wzruszeń, zostaje zagarnięta przez sklep. Czy doprawdy nie ma już innych miejsc na handlowe przybytki? To czysta bolszewia. Po rewolucji rosyjskiej 1917 r. kościoły niszczono, albo zamieniano na magazyny. Dzisiaj system rynkowy zamienia kościoły zachodniej Europy w galerie, kawiarnie, a supermarkety nazywają się galeriami. Teraz rozumiem dlaczego. Ostatnio byłam zmuszona odwiedzać te upiorne przybytki w poszukiwaniu pewnego przedmiotu, którego i tak nie znalazłam, bo oferta ulubionych miejsc rodaków jest estetycznie nie do przyjęcia. Zdumiały mnie ogłupiałe pyski zwiedzających, którzy trwali w jakiejś malignie, w wirtualnym świecie, o który się zaledwie ocierają. To ich tandetny teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji