Artykuły

Spacer po "Pornografii"

I znowu Gombrowicz. Zaległość recenzencka sprzed paru miesięcy - "Pornografia" na Scenie 61 w Teatrze Ateneum. Spektakl wciąż oblegany przez widzów, żywo i gorąco przyjmowany, grany - co widać - z satysfakcją zawodową przez wykonawców. Adaptował powieść Gombrowicza na scenę Andrzej Pawłowski, onże reżyserował, a całe to przedsięwzięcie jest jego przedstawieniem dyplomowym (Wydział Reżyserii PWST w Warszawie).

Przedstawienie ma charakter pastiszu na Rodziewiczówna, czy Zarzycką (i to zgadza się z zamysłami Gombrowicza co do "Pornografii", jeśli wierzyć w to, co napisał we wstępie do paryskiego wydania powieści w roku 1960), ale użyto środków najprostszych, wręcz werystycznych i osiągnięto efekt poetyckiego surrealizmu w wymiarze komedii egzystencjalnej. Zabieg wcale niełatwy, w pełni udany. Publiczność bawi się znakomicie, nawet ta zwabiona wyłącznie tytułem spektaklu.

No, pornografii w "Pornografii" nie ma - jak wiadomo - ani na lekarstwo, ale parę spraw z rejonów tabu obyczajowego przewietrzono porządnie. Kpina leczy, uzdrawia, rozśmiesza, rozluźnia - banał. Truizm. Wciąż niedoceniany, niestety, dlatego od czasu do czasu warto go przy-pominać i dedykować odkrywcom lądów świeżo eksplorowanych. W teatrze polskim - wydaje się - wszystkie lądy już kiedyś odkryto, co nie znaczy, że nowi odkrywcy nie trąbią raz po raz na wiwat: Ziemia! Oto ziemia!

Bóg z nimi.

W Ateneum żadnych otrąbień. Scena ledwie markuje dworek ziemiński "gdzieś w Polsce lat wojennych". Dwaj niecodzienni przybysze z miasta - Gombrowicz (Marek Lewandowski) i jego komiliton Fryderyk (Jerzy Kamas) sprowadzą na życie mieszkańców dworu wiele zamieszania, wniosą niepokój, obudzą różnorodne tęsknoty i apetyty. Naturalnie, obok toczy się wojna, w lesie jest partyzantka, jeden z dowódców AK będzie zresztą bohaterem psychologicznego eksperymentu Gombrowicza. Nieustraszony mężczyzna "z lasu" raptem załamuje się i trzeba go będzie z wyroku władz konspiracyjnych unieszkodliwić. Gombrowicz zastrzega się, we wstępie do "Pornografii": "tej Polski wojennej nie znam. Nie byłem przy tym. W ogóle Polski od roku 1939 nie oglądałem. Opisałem to tak, jak sobie wyobrażałem. To więc jest Polska imaginacyjna i nie przejmujcie się, że czasem pomylone, czasem może fantastyczne bo nie o to chodzi i to zupełnie bez znaczenia dla spraw tutaj się odbywających". Dodaje też dla jasności: "Niech nikt nie doszukuje się w wątku związanym z Armią Krajową (w drugiej części) in-tencji krytycznej lub ironizującej. AK może być pewna mojego szacunku. Wymyśliłem tę sytuację, która mogłaby się zdarzyć w jakiejkolwiek organizacji podziemnej gdyż tego wymagała kompozycja i jej duch, w tym miejscu trochę melodramatyczny. AK, czy nie AK, ludzie są ludźmi - wszędzie przytrafi się wódz tchórzem nawiedzony lub morderstwo dyktowane konspiracją". Te zastrzeżenia były konieczne. Są konieczne. W recenzji także. Lubimy doszukiwać się obrazu świętości nawet wtedy, kiedy świętość jest jedynie rekwizytem kompozycyjnym. Spektakl w Ateneum uczy patrzenia na "rzeczy ludzkie" - więc wszystko właściwie - z odrobiną sceptycyzmu i z przymrużeniem oka. Niby wszystko jak u Rodziewiczówny: dworek, pan domu salutujący przed portretem Dziadka, bardzo dystyngowana sąsiadka, córeczka świeża jak poranek, narzeczony córeczki obiecująco "światowy" kauzyperda miejski, synek rządcy, który "był w lesie" i jest równolatkiem córeczki, fertyczna kucharka, lokaj przygłup.

Ale - pan domu romansuje z kucharką, pani sąsiadka - wzór damy - zżerana jest żądzami zgoła trywialnymi (co ją doprowadzi do śmierci poprzez nadzianie się na nóż chłopca kuchennego), córeczka daje się podprowadzić przybyszom z miasta (Gombrowicz i Fryderyk) na flirt z synkiem rządcy, oboje - z tymże synkiem rządcy - zgodzą się na wykonanie morderstwa na rozhisteryzowanym dowódcy AK, narzeczony zdradzony i ośmieszony stanie się dobrowolną ofiarą i odda życie zamiast dowódcy (ale uprzednio go zabije, dla porządku), a obaj przybysze zatruwani są ciemną chorobą zazdrości o młodość dwojga autentycznie młodych.

Perwersje, mordy, zabójstwa dokonywane mimochodem i zwyczajnie, między podwieczorkiem a spoczynkiem, prowokacje w kościele i na obiadkach wiejskich- kobra w sielance, podawana normalnie i naturalnie, bez uwzniośleń, uzasadnień i ideologii.

Żart, oczywiście.

Ale także "goły człowiek", jego ciemne myśli, sprawki, zachcenia nieobce nikomu, tyle, że zwykle nie doprowadzone do finału, niedorealizowane, niedomyślne, porzucane w pół drogi, stłamszone konwenansem.

Aktorzy grają te zwyczajne perwersje bardzo serio, prościutko, w pary wypadkach rodzajowo (Hipolit Jana Kociniaka, Józiek Skuziak Tadeusza Chudeckiego, Wacław Jacka Borkowskiego), w większości tak, jak w normalnym melodramacie lub normalnej komedii. Spiętrzenie absurdalnych nici łączących postacie "Pornografii" rozładowuje się w klimacie kiczowatej wręcz zwykłości scenerii i równie kiczowato sielskiej intrydze: panienka ze dworku, syn rządcy, flirt pani Amelii (czy raczej jego tragiczny niedostatek), dziedzic hreczkosiej, przyszły zięć fajtłapa, nabożeństwo niedzielne i wyrafinowani panowie z miasta obserwujący z uciechą to ludzkie mrowisko aż po moment, kiedy je zaczną kształtować wedle swoich nieco ekstrawaganckich zachowań i gustów. Oni to przecież sprowadzają całe to zamieszanie na dom pana Hipolita, zostawią po sobie trzy trupy, jedno zerwane narzeczeństwo, jedną skojarzoną parę, klęskę złudzeń co do silnego wodza oraz ogólny, ledwie wyczuwalny katzenjammer. Narrator - Gombrowicz z nostalgią zamknie we wspomnieniach ten rozdział z życia.

A my?

Otrzymaliśmy "tani" romans z nawiasem, w którym mieści się kolejna intencja powojennego Gombrowicza: "żeby podsunąć narodowi, iż w jego łonie zmieszczą się inne konflikty, dramaty, idee oprócz tych... teoretycznie ustalonych".

"Tani", lecz z wyraźnym podtekstem proszącym się o refleksję głębszą niż upoważniałaby do tego opowiastka o perwersjach i morderstwach jako zachciankach jaźni.

Ma to przedstawienie bardzo ładne role kobiece- Ewy Wiśniewskiej, Anny Gornostaj; (pani Amelia i młodziutka Henia), dwie krańcowo różne "młodzieńcze" (Jacek Borkowski jako szczyt sztuczności i Michał Bajor jako kondensat nieśmiałej niewinności, która jest niewinna dlatego, że jeszcze nie rozróżnia zanadto cnoty od winy), dwie fantazyjne osobowości niespełnione (Marek Lewandowski - Gombrowicz i Jerzy Kamas - Fryderyk) oraz Jana Kociniaka, szlagona równającego w dół. Cała warstwa społeczna, z której wywodził się autor poddana osobliwej cenzurze śmieszności. Ba, gdybyż tylko śmieszności, ale te "ciemne" myśli "wewnętrzne", te chęci, półchęci, chętki, te don Juanowe wręcz sadyzmy maleńkie, niezdrowe ciekawości...

Wszystko razem pyszne. I choć przerysowane, to przecież - jakaś ulga, że bawimy się i w to. Obok "teoretycznie ustalonych" dramatów polskich.

"Ferdydurke" to nie jest, owszem; nieźle przejeżdżała się w swoim czasie krytyka po "Pornografii", nawet Artur Sandauer odmawiał temu dziełu pisarza większych wartości. Znawcy twórczości Gombrowicza mogą spać spokojnie: -nikt tu nie kanonizuje "Pornografii", nie rzuca przed nią na kolana, nie każe wielbić mistrza i dzieło. Reżyser jedynie pozwala sobie na wycieczkę w rejony

rzadko odwiedzane. Przewodnikiem jest Gombrowicz, także nieco inny, niż ten ze "Ślubu", "Operetki" czy "Iwony". Gombrowicz nieco jakby zmęczony przekabacaniem rodaków na nie- tylko-Polaków.

Więc żart. Przerywnik. Pozorne poddanie się, stereotypom literatury wagonowo- sielskiej po to, by udowodnić, że każda forma może kryć w sobie zagadki nieprzeczuwalne. A najprostszy melodramat z trupem może być opowieścią o odwiecznej grze, którą stoi życie. Która jest życiem. Razem z jego regułami i przypadkowością.

Jesteśmy w domu. Gra, życie grą, gra o życie, gram, więc jestem - hasła określające Gombrowicza. Przynajmniej jego starannie na wynos pielęgnowany image.

Zabawa z "Pornografią" późnym wieczorem w Ateneum jakoś niepostrzeżenie też ma ten posmak.

Dyplom reżyserski zatem - summa cum laude.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji