Artykuły

Słowacki (nie)współczesny

Naprawdę współczesne czytanie i inscenizowanie tekstów Juliusza Słowackiego polega paradoksalnie na eksplorowaniu tego, co wydaje się najbardziej obce, najbardziej niezrozumiałe, najbardziej niedzisiejsze, co w pierwszej kolejności chcemy odsunąć jako przeszkodę, błąd, martwicę - pisze prof. Dariusz Kosiński, jeden z inspiratorów projektu "Słowacki. Dramaty wszystkie", którego inauguracja odbędzie się dzisiaj o godz. 19 w Instytucie Teatralnym w Warszawie.

O współczesności i aktualności Słowackiego mówi się od dawna, poszukując jej śladów i znaków na różne sposoby z tak wielkim zapałem, jakby była ona jakimś wyjątkowym tytułem do chwały, najwyższą wartością decydującą o tym, czy pisarz jest godzien, byśmy się nim zajmowali. Co ciekawe, walczymy o ową współczesność tym gwałtowniej i szukamy jej tym bardziej zażarcie, im gorzej myślimy o "naszych czasach" i im marniejsze wydaje nam się hic et nunc. Skoro współczesność, jak sądzi przecież wielu, jest wyjątkowo podła, to czy tytułem do sławy nie powinna być raczej niewspółczesność? Czy zamiast odkrywać bliskość, nie powinniśmy raczej skoncentrować się na tym, co odległe, czego nie rozumiemy, co wydaje nam się dziwaczne? W przypadku Słowackiego takie odwrócenie relacji wydaje się szczególnie potrzebne. Autor "Kordiana", pogrzebany na cmentarzysku martwych gestów i dla bezpieczeństwa przebity osikowym kołkiem spisu szkolnych lektur, powraca przecież wciąż na sceny naszego teatru jak wyparty upiór.

Wciąż słychać go u Wyspiańskiego (czyż "Wesele" i "Wyzwolenie" nie gadają Słowackim?), nawiedza Witkacego, Gombrowicza i Mrożka, Kantorowi podpowiada Teatr Śmierci, Grotowskiemu akt całkowity, a Wojtyle prorokuje i wyznacza Rolę. Zasłonięty Mickiewiczem, wciąż uparcie i bezskutecznie ośmieszany - ten wielki trickster polskiej sceny nieustannie pojawia się, gdzie go nie widzą, znikając tam, gdzie go wypatrują.

Sugerując, że jest żywy, niemuzealny i niepomnikowy tylko dlatego, że stawia pytania podobne do naszych, albo dlatego że (co sam też głosiłem) wpisał w swoje teksty dzisiejsze odkrycia i najnowsze mody (postdramatyczność, performatywność, rapsodyczność), gubimy to, co w jego (nie)obecności najważniejsze - ruch, dynamikę, moc przeczenia sobie i potwierdzania siebie jednocześnie. Słowacki jest żywy dzięki paradoksalnemu połączeniu podobieństwa i różnicy, które tworzą rdzeń jego poezji, jego ironii, jego mistycyzmu, jego genezyjskiej wiary, jego zdolności do śmiechu także z tego, co najświętsze, jego rewolucji wreszcie.

Chwaląc go za podobne - rzekomą współczesność, i wyśmiewając inne - rzekomą anachroniczność, dla ocalenia własnej myślowej wygody wyzbywamy się tego, co być może najcenniejsze, czego nie mamy i co od Słowackiego właśnie możemy dostać. Naprawdę współczesne czytanie i inscenizowanie jego tekstów polega paradoksalnie na eksplorowaniu tego, co wydaje się najbardziej obce, najbardziej niezrozumiałe, najbardziej niedzisiejsze, co w pierwszej kolejności chcemy odsunąć jako przeszkodę, błąd, martwicę.

Czytać Słowackiego z pożytkiem, to czytać go jak innego, obcego, niezrozumiałego.

Dariusz Kosiński

***

Rok Słowackiego jest dobrym pretekstem, by przeczytać jego wszystkie dzieła dramatyczne. Nawet nie zreinterpretować, odczytać na nowo, znaleźć dla tych utworów język odpowiadający wrażliwości współczesnej, czy przepisać, ale właśnie przeczytać. Bo należy pamiętać, że większość z nich trafiła do lamusa i poza wąskim gronem mało kto do nich sięga. Taki jest właśnie podstawowy cel przedsięwzięcia "Słowacki. Dramaty wszystkie", którego inauguracją jest spektakl-wykład "Fantazy" w reżyserii Macieja Prusa na podstawie niezrealizowanego scenariusza filmowego Konrada Swinarskiego i Barbary Swinarskiej-Wittek.

Od czerwca 2009 do kwietnia 2010 w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w ramach spektakli-wykładów pod okiem reżyserów różnych pokoleń (m.in. Maciej Prus, Andrzej Żuławski, Anna Augustynowicz, Piotr Cieplak, Paweł Łysak, Paweł Wodziński, Remigiusz Brzyk, Jan Klata, Sebastian Majewski, Michał Zadara, Barbara Wysocka, Paweł Passini, Michał Borczuch, Monika Strzępka, Natalia Korczakowska, Weronika Szczawińska, Agnieszka Błońska, Anna Smolar, Wojciech Faruga, Reda Haddad, Dominik Strycharski) czytane i dyskutowane będą dramaty Juliusza Słowackiego. Każdorazowe przeczytanie stanie się zapewne okazją do dyskusji o ich aktualności. A może okaże się, że te teksty są jednak zbyt odległe, zbyt niezrozumiałe? Podejmując projekt "Słowacki. Dramaty wszystkie" nie boimy się takiej konstatacji. Mało tego, zgoda na tę obcość i inność Słowackiego, postulowana powyżej przez prof. Dariusza Kosińskiego - jednego z inspiratorów projektu - jest być może cenniejsza niż usilne uwspółcześnianie. Bo być może gdzieś w otchłani takiego postawienia sprawy leży jakiś nowy klucz do Słowackiego?

W grudniowym numerze "Dialogu" z 1959 roku odbyła się dyskusja dotycząca ówczesnego Roku Słowackiego, z udziałem Jana Błońskiego, Edwarda Csató, Jana Kotta, Stefana Treugutta i Kazimierza Wyki. Właściwie wszystkie tezy tej rozmowy pozostały aktualne - że mało kto Słowackiego wystawia, że prawie zupełnie nikt go nie rozumie, że wciąż posiłkujemy się pozytywistyczną wykładnią jego dzieła kreśloną piórem Juliusza Kleinera, że coraz bardziej ogłupiała młodzież porozumiewa się bełkotliwym językiem i retoryczna fraza Słowackiego jest dla niej nie do przyjęcia. Można by tu przytoczyć właściwie cały zapis tej dyskusji, zakończonej wymownie przez profesora Wykę: "Słowacki jako całość oczekuje nowego podjęcia (...) podjęcia przez teatr, podjęcia przez naukę, podjęcia przez spontaniczny sąd i głos pisarzy". Dlatego wydaje się czymś niezwykle kuszącym, by po pięćdziesięciu latach to samo zadanie postawić reżyserom różnych pokoleń.

24 czerwca o godzinie 19.00 w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego, ul. Jazdów 1 odbędzie się inauguracja projektu "Słowacki. Dramaty wszystkie". Przeczytany zostanie "Fantazy" według scenariusza filmowego Konrada Swinarskiego. Reżyserii podjął się Maciej Prus, który miał być współreżyserem filmu. Do udziału w czytaniu zaprosił aktorów: Dorotę Landowską, Sławomirę Łozińską, Mariusza Bonaszewskiego, Jerzego Radziwiłowicza i Jerzego Trelę.

Paweł Sztarbowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji