Artykuły

Lopes stary w Teatrze Polskim

Ki diabeł podkusił reżysera Tomasza Szymańskiego, by sięgnąć po barokową ramotę, "Komedyja Lopesa starego ze Spirydonem'' marszałka wielkiego koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego ?

Prawdopodobnie nie będzie to hit frekwencyjny Teatru Polskiego w rozpoczętym, właśnie "Komedyjką", nowym sezonie tej szacownej placówki. W każdym razie spektakl obejrzałam z garstką widzów...

Rachityczne oklaski na pewno nie były właściwą nagrodą dla aktorów, którzy z powierzonego, niewdzięcznego zadania, wychodzą obronną ręką. W spektaklu występują: Sylwester Woroniecki i Piotr Zawadzki w rolach tytułowych oraz Renata Tukalska (Melisa), Irena Dudzińska i Wiesław Krupa.

Tematem "Komedyi" jest nieudane małżeństwo starego Lopesa z naiwną, młodziutką Melisą. Ona spragniona małżeńskich obowiązków, on "o słabych siłach" już w noc poślubną "się retyruje", bo natura jego jest "leniwa ad suam operationem". Proponuje więc żonie oglądanie gwiezdnych konstelacji, potem od łożnicy wykręca się wymyślonym kalendarzem małżeńskiej wstrzemięźliwości (posty, suche dni, adwenty, wigilie itp.), w którym jest więcej dni niż ich liczy cały rok! No, ale pojawia się kawaler świetny, czyli Spirydon i "wizytuje mości panią", oczywiście, w małżeńskim łożu. Ku obupólnemu zadowoleniu!

Jest w "Komedyi" jeszcze porwanie Melisy przez Spirydona i odnalezienie kochanków przez męża i ojca. Wreszcie odbywa się swoista rozprawa sądowa - na mocy dekretu ojca Melisy, pozostaje ona ze Spirydonem. Zatem - happy end, zgrabnie odśpiewany przez aktorów.

Wszystko to opowiedziane jędrnym, frywolnym językiem, za czasów Lubomirskiego wywoływało niewątpliwie zainteresowanie. Sztuki marszałka wystawiane w jego prywatnym teatrze w Ujazdowie oglądane były zapewne przez wielu świetnych gości. Utwory ze względu na swoją ówczesną niecenzuralność krążyły w odpisach!

Dzisiaj jednak "Komedyja" nuży zawikłaną stylistyką, wielosłowiem, w którym giną pikantne aluzje, niezrozumiałą dla współczesnego widza warstwą językową. Temat niefortunnego małżeństwa też nikogo nie zafrapuje.

Wydaje się, że reżyser miał świadomość trudnej percepcji sztuki, więc urozmaica (?) dialogi - monologi ruchem scenicznym. Aktorzy biegają (trzeba czy nie trzeba) po scenie, wykonują dwuznaczne gesty, tłumacząc w ten sposób to, o czym mówią. Spektakl wzbogaca stylowe trio muzyczne (muzyka Andrzeja Borowskiego) oraz osadzona, jak się wydaje, w barokowych realiach, scenografia Barbary i Lucjana Zachmoców.

Mimo trudności w odbiorze " Komedyi", spektakl może być, zwłaszcza dla młodzieży, okazją do zapoznania się z barokowym theatrum. Jak powszechnie wiadomo, młodzi ludzie czytać nie lubią - lepiej więc już niech obejrzą spektakl i przy okazji zapoznają się nie tylko z barokowym językiem ale i elementami komedii dell'arte, które w "Komedyi" występują. Jest też świetna okazja uświadomienia sobie różnic między komediową twórczością polską a powstałymi w tym sarnin czasie wielkimi komediami Moliera...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji