Artykuły

Trzy dobre wróżki

Trzy dobre i miłe wróżki odprawiają swe czary w nowym programie warszawskiej "Syreny". To Stefcia Górska (cała Warszawa obdarza ją tym zdrobniałym imieniem), Irena Kwiatkowska, Alina Janowska. Każda jest inna, wszystkie trzy uzupełniają się nad podziw. Górska to temperament, "żywe srebro": instynkt aktorski, kultura taneczna, dowcip gestu i ruchu pozwalają wypełnić każde miejsce roli i nie pozostawiają widzowi ani jednej chwili, która by mogła osłabić nastrój rozbawienia i doskonałego samopoczucia. Kwiatkowska jest przede wszystkim - satyryczką. Umie obserwować, podchwytywać, celować w samo serce upatrzonej "ofiary". Chciałoby się powiedzieć, że w teatrze odgrywa ona taką rolę, co na łamach pism - Andrzej Stopka. Jest wirtuozem karykatury! Gdy "Cocktail Party" szczebiocze jako plotkarka, "zwinne ruchy rąk dokonujące nieustannej przy miarki" sukien (choć jest to ten sam wciąż "łach" czy "ciuch") stanowią narzędzie ironii. I wreszcie Alina Janowska, to zarazem mistrzyni zręcznego monologu, dowcipu, satyry skierowanej w różne strony i - bardzo popularnego humoru. I ileż przy tym świetnej i bujnej kobiecości!

Te trzy panie wystarczyłyby już, by stanowić siłę atrakcyjną nowego programu w "Syrenie". Ale są jeszcze dwie wyborne sceny zbiorowe. Pierwsza, to osiągnięta prostymi sposobami zabawa na temat "Mazowsza" i jego światowych sukcesów. Sposób prosty polega na ujrzeniu tych sukcesów - z perspektywy przyszłości, gdy za lat 50 sędziwy wiek "Mazowszan" (ale nie "Mazowszanek") skieruje ich wreszcie w naprawdę mazowieckie strony. Druga scena zbiorowa - pełna zabawnych pomysłów satyra na odbudowę warszawskiego Teatru Wielkiego, który kiedyś, w perspektywie lat kilkunastu, rozebrany z rusztowań odsłoni nareszcie prawdziwe oblicze: stanie się kinem pod wezwaniem "Halka". Odpowiednikiem tej sceny jest dowcipne zestawienie nazw teatrów warszawskich w konferansjerce: Polski nie jest Narodowy, a Wielki nie jest otwarty. Trzeci atut tego programu: dobre wykorzystanie talentu Krukowskiego i (częściowo) - także Olszy.

Krukowski dzięki umiejętności stosowania point nadaje smak zarówno skeczowi Załuckiego "Głowa na sprzedaż": jak i uroczej piosence "A potem się zapomina".

Olsza szybko naprawia melancholijne wrażenie, wywołane złym tekstem "Panny Ludwiki" - przez brawurowe i rozkoszne wykonanie "Znaku Zorro". Humor popularny jest jego wielkim atutem! Natomiast Dymszy nie udało się, niestety, pokonac słabości swych tekstów, w których co krok się potykamy o dowcipy z długą, a siwiuteńką brodą.

Można więc i trochę ponarzekać. Zgadzam się z tymi, którzy nie byli zachwyceni umyślnie amatorską konferansjerką Gozdawy i Stępnia. Wydaje mi się, że zbyt nieśmiało i za rzadko korzysta "Syrena" z pięknych talentów, jak Jerzego Bieleni, Saturnina Żórawskiego i Andrzeja Stockingera. Arcysłabiutki i niepomysłowy finał programu przypominał prawdę, że nie zawsze warto podawać złe wina na zakończenie wieczoru. Przystawki zresztą podano też nienajpożywniejsze.

W całości jednak satyryczny ton programu (nawiasem mówiąc: bardzo warszawskiego), wyczucie aktualności nowe pomysły (np. krótkie scenki z pointą jak "Przejście wzbronione" czy "Kariera"), inteligentna reżyseria Zygmunta Hübnera i wiele innych zalet, które wymieniłem - pozwalają zalecić ów program widzom spragnionym zabawy i nauki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji