Artykuły

Kraków. W operze szukają winnych usterek

Trzeba wskazać winnych usterek w budynku opery, a nie żądać od samorządu województwa finansowania ich naprawy - to konkluzja po wtorkowym posiedzeniu komisji budżetowej sejmiku.

Na posiedzenie radni zaprosili dyrektora Opery Krakowskiej, projektanta, małopolskiego inspektora nadzoru budowlanego, inwestora zastępczego oraz przedstawicieli służb odpowiadających za bezpieczeństwo publiczne. Po rozmowie z nimi radni mieli wyrobić sobie zdanie, czy samorząd województwa powinien nadal dokładać do usuwania usterek w budynku, otwartego ledwie pół roku temu kosztem ponad 100 mln zł.

Zarząd województwa wystąpił bowiem do radnych o zgodę na przekazanie ponad 1 mln zł na modernizację instalacji przeciwpożarowej w operze. Straż pożarna stwierdziła, że w budynku potrzebne są dodatkowe urządzenia oddymiające. Zdaniem strażaków ze względów bezpieczeństwa do czasu ich zamontowania na widowni może przebywać najwyżej 486 osób, mimo że miejsc jest 760.

Innego zdania są projektant budynku i firma, która prowadziła prace. Jednak inspektorat budowlany zapowiada, że jeśli do końca sierpnia w operze nie pojawią się dodatkowe urządzenia przeciwpożarowe, to nie zostanie ona dopuszczona do użytku. Do tego dochodzą zgłoszenia o innych usterkach, m.in. zbyt śliskiej nawierzchni przed wejściem do budynku i potrzeby zbudowania dodatkowych drzwi, bo dotarcie na salę zajmuje zbyt dużo czasu. Jak już pisaliśmy w "Gazecie", nieoficjalnie mówi się, że doprowadzenie budynku opery do pełnej funkcjonalności może kosztować nawet 10 mln zł.

- Nie ma zgody radnych na ciągłe dokładanie do opery - mówił po zakończeniu komisji budżetu, mienia i finansów jej przewodniczący Kazimierz Czekaj. - Konkluzja z naszych obrad jest następująca: Trzeba wyraźnie wskazać winnych sytuacji, w której krótko po oddaniu budynku ciągle trzeba coś w nim naprawiać - mówi Czekaj. - Bez wyjaśnienia tej sprawy samorząd nie może przeznaczać kolejnych sum na ten cel. Wyjaśnieniem sytuacji powinna zająć się dyrekcja opery, nawet na drodze sądowej, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Radni nie zamierzają jednak doprowadzić do zamknięcia opery z powodu braku odpowiedniej instalacji przeciwpożarowej.

- Na bezpieczeństwie ludzi nie można oszczędzać. Skłaniam się do przekazania pieniędzy na sfinansowanie urządzeń oddymiających, ale o innych wydatkach w tym budynku z naszego budżetu na razie nie może być mowy - mówi przewodniczący.

***

Budynek jest bezpieczny - Rozmowa z Romualdem Loeglerem, projektantem Opery Krakowskiej

Dawid Hajok: Strażacy domagają się m.in. dodatkowych urządzeń oddymiających i usunięcia pierwszych rzędów, które mogą utrudnić ewakuację. Słusznie?

Romuald Loegler: Do mnie oficjalnie nigdy takie zastrzeżenia nie dotarły. Uważam, że wprowadzenie jakichkolwiek zmian nie jest konieczne. Dziś wymagania bezpieczeństwa muszą być spełnione i od tego nie ma odstępstw, nawet przy ekstremalnie trudnych warunkach lokalizacyjnych. I ten budynek jest zrealizowany zgodnie z normami przeciwpożarowymi. Wszelkie zarzuty sugerujące, że może być inaczej, są bezpodstawne. Oczywiście, gestor obiektu może zażyczyć sobie wprowadzenia zabezpieczeń ponad wymagane. Ale nie można mówić, że obiekt nie spełnia norm. Ja bazuję na opinii rzeczoznawców upoważnionych przez Komendę Główną Straży Pożarnej, którzy zatwierdzili nasze rozwiązania.

A zbyt małe i ciemne garderoby, wąskie korytarze, na które skarżą się użytkownicy budynku?

- Są takie, na jakie pozwala wielkość obiektu. Ciągle szukaliśmy dodatkowego miejsca. Osiągnęliśmy to, na co pozwalała działka. I powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy.

Pracownicy i goście skarżą się na śliską nawierzchnię przed głównym wejściem.

- Są dokumenty świadczące o dopuszczeniu jej do użytku. Nie ma norm, które jednoznacznie definiowałyby co jest śliskie, a co nie.

Pan mówi o normach, a ja pytam o względy funkcjonalne i o odpowiedzialność wobec użytkowników.

- Posadzka została zmieniona na wniosek inwestora. Grecki kamień, który zaproponowaliśmy, miał zupełnie inne parametry, ale nie został zaakceptowany. W konsekwencji pojawił się zamiennik, zapewne tańszy.

Tak łatwo oddaliście pola?

- Po przedstawieniu przez producenta certyfikatów i atestów nie mieliśmy argumentów przeciwko jego zastosowaniu. W takich sytuacjach architekt musi wierzyć papierom.

Skąd teraz tyle zastrzeżeń?

- Jeżeli zmienia się reguły w trakcie gry, to pojawiają się komplikacje. Od początku mieliśmy wyraźnie określony przez inwestora program użytkowy. Potem, co tydzień, prace projektowe były nadzorowane przez użytkownika i każda rzecz wprowadzana jako zamienna była uzgadniana lub wprowadzana z woli inwestora. Wtedy też był czas na wszelkie zastrzeżenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji