Artykuły

Życiorys

Na środku sali stół okryty zielonym suknem, sekretarka krząta się wokół telefonów. Ktoś ważny się spóźni. Ekipa telewizyjna rozpakowuje sprzęt, próbuje świateł. Obrazek banalny, zgrzebny prawie - żadnej teatralnej wystawności publiczność w salce prób Starego Teatru trochę zdezorientowana, czy ta ekipa będzie filmować premierowe przedstawienie "Życiorysu" Krzysztofa Kieślowskiego, czy sama należy do scenicznego kadru?

Zaczyna się zebranie Komisji Kontroli Partyjnej. Gralak (Jerzy Trela), który jest żywym tematem zebrania, komentuje swój życiorys. Mieści się w nim blisko 30 lat powojennej historii niełatwych lat, to bowiem, co z perspektywy staje się gładkim uogólnieniem, zawiera w sobie dramatyczną treść ludzkich losów i moralnych wątpliwości. Gralak Kieślowskiego ma wszelkie cechy antybohatera i świadomą niechęć do stawania na piedestale. Odpowiedzialność ma dla niego jedną postać, prywatne sumienie jest miernikiem postępowania w sprawach publicznych. W latach pięćdziesiątych odszedł z ochotniczego zaciągu kopalnianego z powodu złego stanu zdrowia, w siedemdziesiątych kwestionuje sens czynu społecznego, wykonywanego w godzinach pracy przez załogę swego zakładu. Czy to jest właściwa postawa członka partii, byłego sekretarza Komitetu Zakładowego - o tym rozstrzygnie Komisja Kontroli. A także o tym, czy Gralak pozostanie w szeregach partii czy zostanie usunięty. Kieślowski nie idealizuje ani Gralaka, ani uczestników zebrania. Ten kolektyw nie jest abstrakcyjną "słusznością zbiorową", składa się z ludzi.

Reprezentują różne generacje działaczy i różne postawy. Wypadkowa tych postaw złoży się na ocenę zbiorową sprawy Gralaka. A że jego życie jest małą kroniką powojennego trzydziestolecia, w ocenie zawrze się zarazem stosunek do historii. Spełniającej się w ludziach i poprzez ludzi.

"Spowiedź" Gralaka jest pytaniem o moralną treść politycznej odpowiedzialności, a także o granice społecznej skuteczności imperatywów moralnych we własnym sumieniu on sprawy trudne, biorąc na siebie ryzyko błędu.

Ale nie jest Antygoną, jest członkiem i sekretarzem partii, obowiązuje go dyscyplina partyjnego myślenia. To myślenie w jego rozumieniu ma służyć dobru określonych ludzi, wśród których pracuje. Kiedy dyrektywa odgórna wydaje mu się niezbieżna z ich potrzebami, poprze ich sprzeciw. Ale czy taki sposób postępowania zawsze jest słuszny i sprawiedliwy? Co może spowodować dotkliwsze skutki społeczne: brak dyscypliny czy brak jednostkowej odpowiedzialności moralnej członka partii? Pytania, na które nie ma dobrej odpowiedzi ogólnej. Dlatego dramat Kieślowskiego nie pretenduje do uogólniania niczego ponad to, co zawiera się w jego treści. A nawet nie rozstrzyga jednoznacznie sprawy Gralaka: decyzja Komisji Kontroli pozostaje poza świadomością widzów. Przewodniczący Komisji (Roman Stankiewicz) zwróci się z prośbą o opuszczenie sali naprzód do aktorów występujących jako ekipa telewizyjna, potem do widowni. Inscenizacyjnie skromne przedstawienie Kieślowskiego zawdzięcza swój dramatyzm myślowemu partnerstwu widowni człowiek opowiedział swoje życie, decyzja należy do członków Komisji, wnioski, czyli myślenie, należą do nas. Autor oczywiście nie ma ambicji Brechta, jego kameralne przedstawienie adresowane jest do publiczności niewiele większej niż liczba uczestników zebrania. Jest w tym swoiste signum temporis, teatr Brechta totalizował świadomość mas, Kieślowski ją kameralizuje, uwewnętrznia na powrót racje politycznej strategii. Ale jest młodszy o całą epokę rewolucji społecznej. W "Decyzji" Brechta z 1930 ofiarna jednostka, szczerze oddana sprawie, ponosi śmierć z wyroku organizacji, ponieważ zawiniła nieskutecznością działania. A komisja (czyli Chór Agitatorów) zatwierdza słuszność wyroku, kierując się pragmatycznym kodeksem walki. Postępowanie jednostki i ona sama zostały tu bezwzględnie podporządkowane linii działania organizacji, anonimowej solidarności zbiorowej, tożsamej ze słusznością i sprawiedliwością przez duże S. W "Życiorysie" Kieślowskiego Komisja Kontroli Partyjnej ma oddać sprawiedliwość człowiekowi, a decyzję podejmą różni ludzie. Każdy z nich zgodnie z własnym doświadczeniem i udziałem w historii będzie musiał odpowiedzieć na pytanie, jakie błędy członka partii są niewybaczalne. Tak jak każdy z widzów, w zgodzie z własnym doświadczeniem, dopowie sobie treść orzeczenia Komisji. Wartość aktorskich ról tego skromnego przedstawienia zawiera się nie w wielkich syntezach, ale w analizie psychologicznej postaci. Jerzy Trela - Gralak zgnębiony swoją winą ogólną, wobec kodeksu politycznego postępowania, i winą szczególną, odpowiedzialnością za kalectwo przyjaciela. Człowiek szukający, niepewny granic swej odpowiedzialności, której sam i tylko sam chce sprostać. I jego przeciwieństwo - Jerzy Stuhr, nowy sekretarz KZ, najbłyskotliwsza kreacja przedstawienia, człowiek niepewny granic swoich sojuszów, paktów z rzeczywistością zawieranych co do swego miejsca i losu na jutro, ale dziś gotów za każdą cenę tego miejsca bronić. Ten duet dwu niepewności - przy wszystkich ukłonach należnych pozostałym aktorom - stanowi o największej wartości sztuki Kieślowskiego.

Dialog człowieka, który nie chce się wyzuć z sumienia, z człowiekiem, który nie chce się wyzbyć społecznego oparcia w racji większości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji