Artykuły

Protokół z pewnego spotkania

Nie, to o Gelmana chodzi. Protokolantem jest znany reżyser filmowy Krzysztof Kieślowski. A to "pewne zebranie", to posiedzenie komisji kontroli partyjnej, rozpatrującej sprawę robotnika i działacza partyjnego Gralaka, usuniętego z partii przez miejscową egzekutywę m.in. za to, że przeciwstawił się temu, by "czyn społeczny" (z okazji 250-lecia miasta) wykonywany był przez załogę jego fabryki w godzinach pracy. Ale to tylko "hasło wywoławcze" całego dorosłego życiorysu Gralaka, obejmującego ostatnie ćwierćwiecze, a więc hasło wywoławcze dla całej trudnej i złożonej dialektyki wydarzeń, zmieniających się postaw, poglądów, sytuacji. Autor, który jest jednocześnie reżyserem spektaklu, nie chce być ani prokuratorem ani obrońcą ani tym bardziej sędzią: kiedy kończy się narada i przesłuchanie Gralaka, przewodniczący komisji prosi zainteresowanego (bo Gralak sam odwołał się do komisji) o opuszczenie sali obrad, by komisja mogła się naradzić - i prosi o to samo publiczność, życząc jej dobrej nocy... No więc dlatego określiłem autora mianem "protokolanta". Czy rzeczywiście beznamiętnego? Może usiłuje być tylko bezstronnym, mimo jednak wielości racji i postaw - sympatie widza deklarują się wyraźnie po stronie Gralaka. I dobrze, że tak jest - co nie znaczy, że aprobujemy bez żadnych zastrzeżeń jego cały życiorys, jego wszystkie zachowania i reakcje. Po prostu wierzymy w uczciwość Gralaka. No tak, ale przecież nie mamy powodu by kwestionować uczciwość członków komisji. A więc jest jeszcze coś innego: Gralak był może bardziej impregnowany na rutynę oraz różne stereotypy, które powodują, że wytężając wzrok by widzieć prawdy bardzo odległe nie dostrzega się prawd bardzo bliskich, w zasięgu naszego spojrzenia. Tytułową rolę gra Jerzy Trela - a więc część uznania i sympatii, jaką darzy publiczność tego aktora, spływa i na kreowaną postać. A w komisji kontroli zasiadają postaci grane przez tak doświadczonych aktorów jak Jerzy Stuhr, Izabela Olszewska, Roman Stankiewicz i in. a tylko sprawny zespół mógł przekazać z taką siłą autentyzmu skreślony dialog, pozornie szorstki i nieporadny. Taki też charakter ma szara i nieefektowna inscenizacja: przy długim stole siedzi dwanaście osób i bez przerwy rozmawia o sprawach pozornie równie szarych i nieefektownych. Tylko czasami autor rozjaśnia tę szarość jakąś celną złośliwostką, dowcipem, drwiną, aluzją. A słucha się tego z napiętą uwagą przez półtorej godziny non stop. To chyba jest sztuka z tego repertuaru, którego nam tak bardzo brakuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji