Artykuły

Myślałeś, że teatr nie fruwa?

- Stawiamy na placu Litewskim wielki, kolorowy namiot cyrkowy i pokazujemy w nim coś, co w Lublinie, a pewnie i w Polsce jest nową dyscypliną teatralną, a co w świecie już jest znane. Podkreślam, że to teatr - inspirowany sztuką cyrkową, używający jej środków wyrazu - ale teatr - dyrektor Witold Mazurkiewicz opowiada o tegorocznej edycji Festiwalu Teatrów Europy Środkowej Sąsiedzi w Lubline.

Teresa Dras: "Sąsiedzi" mają za sobą dopiero trzy edycje, a już stały się znakiem firmowym lubelskiej kultury - zdjęcia z festiwalu to ozdoba wydawnictw promujących Lublin. Co sprawia, że "Sąsiedzi" są tak fotogeniczni?

Witold Mazurkiewicz: Tego aspektu nie zaplanowałem ani nie przewidziałem, ale bardzo się ucieszyłem widząc, że fotografie z naszych spektakli biorą udział w promowaniu Lublina jako kandydata do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. To dla nas przyjemne i nobilitujące. Jak się okazało, formuła festiwalu polegająca na tym, że teatr wychodzi w przestrzeń miasta - na plac Litewski, plac Zamkowy - i "zagarnia" jak największą ilości widzów, się sprawdziła. Chyba udało nam się zrobić festiwal, który zaciekawia, przyciąga uwagę, budzi emocje. Jego siłą jest różnorodność, z czego niektórzy czynią mi zarzut, ale taka jest właśnie podstawowa idea "Sąsiadów" - prezentacja szerokiego spektrum zjawisk teatralnych, od sztuki wysokiej, awangardowej, po lżejszy kaliber, jak teatr mieszczański czy uliczny (który jest bardzo fotogeniczny). W każdej edycji staramy się, by podziały w teatrze miały swoje reprezentacje na naszym festiwalu.

W tym roku postaraliście się nawet o namiot cyrkowy. Teatr w cyrku to coś nowego. Takie są dziś trendy?

- Stawiamy na placu Litewskim wielki, kolorowy namiot cyrkowy i pokazujemy w nim coś, co w Lublinie, a pewnie i w Polsce jest nową dyscypliną teatralną, a co w świecie już jest znane. Podkreślam, że to teatr - inspirowany sztuką cyrkową, używający jej środków wyrazu - ale teatr. W namiocie zobaczymy cztery naprawdę świetne przedstawienia, m.in.: czeskiego teatru Krepsko i teatru Korez z Katowic z "Balladami kochanków i morderców" Nicka Cavea. Australijczyk pokazany jest z leciutkim przymrużeniem oka, a tłumaczenia jego piosenek są naprawdę znakomite. Z wielu powodów, merkantylnych, ale także artystycznych, zrezygnowliśmy z sali teatralnej, chociaż będą trzy wyjątki, dla "Grubych ryb", "Szwejka" i "Żywotu w cieniu bananowca" .

Namiot na pewno spodoba się fotoreporterom

- Mam nadzieję, że się spodoba wszystkim. Taki wielki, kolorowy obiekt w środku miasta nie przejdzie niezauważony.

Gdzie jeszcze będzie można sfotografować "Sąsiadów"?

- W muszli koncertowej Ogrodu Saskiego, która jest największą salą widowiskową w Lublinie, liczącą tysiąc miejsc. Cztery wieczory, od wtorku do piątku, wypełnimy nieprawdopodobnymi przedstawieniami, wstęp wolny. Na przykład teatr z Mińska pokaże "Poskr-mienie złośnicy" Szekspira jako musical, w 50-osobowej obsadzie. "Myślałeś, że tylko ptaki mogą fruwać" - takim sloganem reklamuje się (i słusznie!) teatr z Czech, kilkunastu rewelacyjnych tancerzy, którzy przez półtorej godziny spektaklu stepują. Pokażemy też "Hioba" wg Karola Wojtyły teatru ze Lwowa.

"Sąsiedzi" zaczynają się w poniedziałek. To będzie podwójnie uroczysta inauguracja

- Tak, przed spektaklem "Grube ryby" Teatru Polonia w reżyserii Krystyny Jandy odbędzie się ceremonialne zakończenie lubelskiego roku kulturalnego połączone z wręczaniem nagród artystycznych prezydenta miasta. O ile wiem, ta uroczystość ma już na stałe wiązać się z otwarciem "Sąsiadów", a ja oczywiście nie mam nic przeciwko temu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji