Artykuły

"Madame Sans-Gene" w Teatrze "Syrena"

Komedia, a zwłaszcza komedia muzyczna jest najbardziej poszukiwanym gatunkiem teatralnym. Nie ma bodajże epoki w kulturze teatralnej Europy, w której by ten gatunek nie był najchętniej teatr wesoły przed Molierem i po nim może liczyć na sympatię i czynny udział najszerszych kręgów publiczności. Są jednak w tym repertuarze pozycje, które stanowią swego rodzaju teatralne "samograje". Do nich bez wątpienia należy głośna sztuka znanej francuskiej spółki autorskiej Viktoryna Sardou i Emilia Moreau pt. "Madame Sans-Gene".

Sztuka ta powstała w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, szybko zdobyła powodzenie również na scenach polskich. Tak więc, już od z górą osiemdziesięciu laty grywana jest w naszych teatrach, a wiele odtwórczyń tytułowej roli, że wymienię tu m.in. Leszczyńską, Przybyłko--Potocka. Eichlerównę czy Bielicką, święciło prawdziwe triumfy.

Frapującym jest przede wszystkim sam temat, jak to znana plebejka, francuska praczka, dzięki różnym zbiegom okoliczności (przede wszystkim dzięki połączeniu urody i charakteru) staje się znaną damą w sferach towarzyskich jako księżna marszałkowa. Jeżeli do tego dodać epokę, a więc dobę rewolucji we Francji i czasy napoleońskie, to otrzymamy najważniejsze przesłanki do tego, by sztuka była godna zainteresowania. Bo powodzenia potrzebna jest jeszcze sprawna konstrukcja dramaturgiczna, świetny i zabawny dialog, lekki i dowcipny język, jak również zgrabnie zmontowana intryga. Zresztą komedia jest gatunkiem dramaturgicznym, który we Francji posiada bodajże najznakomitsze tradycje, od renesansu przez siedemnastowieczny teatr wesoły, osiemnastowieczną komedię rewolucyjną, po najznakomitszą farsę i komedię muzyczną przełomu XIX i XX wieku.

Na afiszu teatralnym Syreny nad tytułem "Madame Sans-Gene", figurują nazwiska: Antoniego Marianowicza i Janusza Minkiewicza. Ci wyjątkowo czujący ten gatunek twórcy dokonali świetnej adaptacji klasycznej komedii. Otóż właśnie polska spółka autorska M. M jest tym kolejnym istotnym ogniwem, które rozstrzyga o powodzeniu obecnego przedstawienia w Teatrze Syrena.

W powojennej prezentacji "Madame Sans-Gene" jest to drugie przedstawienie w Teatrze Syrena. To sprzed kilkunastu lat i to obecne na pewno należą do bardzo udanych, potwierdzonych ogromnym powodzeniem u publiczności. Reżyserem obecnego jest Jerzy Gruza, człowiek dobrze znający prawa, jakie rządzą tym gatunkiem na scenie, wie co zrobić, aby podobało się publiczności. Główny akcent położył na dobór obsady aktorskiej. Znakomicie zaplanowane są sceny zbiorowe.

Tytułową bohaterkę gra i to jak, Lidia Korsakówna. Jest to właściwie sprawa najważniejsza i trzeba od razu powiedzieć, iż Korsakówna z powodzeniem może być wymieniana obok wielu swoich poprzedniczek. Można nawet powiedzieć, iż dodała coś jeszcze do tej odtwórczej tradycji. Mianowicie, Korsakówna, obok urody i wrodzonego wdzięku, potrafi znakomicie tańczyć i śpiewać a te zalety w dużej mierze także stanowią o końcowym efekcie. Ona po prostu zawojowuje i scenę i widownię.

Napoleonem jest obecnie, podobnie jak przed laty, sam Kazimierz Brusikiewicz, Od dawna wiadomo, iż jest to koncentrat w najlepszym tego słowa znaczeniu, najpełniejszej siły komicznej To planowe poskromienie możliwości komicznych przydaje tej roli więcej autentyzmu, prawdy, ciepła. Słowem, w istotny sposób wzbogaca swojego tak przecież często w teatrze i filmie eksploatowanego bohatera. Wreszcie jedna także z częściej eksploatowanych w teatrze i filmie postaci - Fochę. Ta arcyważna w dziejach politycznych postać, pierwszego nowoczesnego ministra policji, powierzona została także jednemu z filarów tego teatru - Bohdanowi Łazuce. Ten znany arcyszablerz, szczur rewolucji i restauracji, cynik i spryciarz, znalazł mocne oparcie w komediowym aktorstwie Łazuki, który potrafi doskonale pointować sztuczki wszystko podglądającego i podsłuchującego ministra.

Jest w tym przedstawieniu jeszcze kilka ciekawych, wyraźnie zaznaczonych, mieszczących się w stylistyce komedii muzycznej ról. Do nich bez wątpienia w pierwszym rzędzie należą Lefebvre Eugeniusza Robaczewskieeo, urodziwy Neipperg Tadeusza Plucińskiego, Jaśmin Rudolfa Gołębiowskiego, Leroy Zdzisława Leśniaka, Cesarzowa Maria Ludwika - Ewy Szykulskiej i wiele innych. Cały emsambl teatru zasługuje na uwagę i wyróżnienie. Wiele też dobrego można powiedzieć o zabawnej, pełnej prostoty, uroku utrzymanej w stylu epoki, scenografii Marka Lewandowskiego.

Oglądając "Madame Sans-Gene" można rozważać różne koncepcje współczesnego teatru muzycznego. Można wzdychać do naszego polskiego wodewilu, można chwalić anglosaski musical, radziecką operetkę czy jeszcze inne propozycje tego teatru, ale na pewno z przyjemnością ogląda się własny, udany, wesoły, satyryczny teatr muzyczny z dobrymi tekstami piosenek, lekką, przyjemną muzyka, a przede wszystkim znakomitych wykonawców, których w Syrenie nie brakuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji