Artykuły

Balet, hip-hop i flamenco

XX Łódzkie Spotkania Baletowe podsumowuje Monika Wasilewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Długo oklaskiwaną "Carmen" Companii Antonio Gades [na zdjęciu] zakończyła się 20. edycja Łódzkich Spotkań Baletowych. Festiwal taneczny obejrzało w tym roku ponad 16 tys. widzów. Poza nielicznymi wyjątkami, mieli powody do satysfakcji.

Siłą jubileuszowej odsłony była jej stylistyczna różnorodność, dobry poziom prezentacji i ważne nazwiska. Do Łodzi pierwszy raz przyjechali Michaił Barysznikow i Marie-Claude Pietragalla. Nawet słabsze punkty programu - jak "Romeo i Julia" Teatru Narodowego w Pradze, "Carpe diem" Polskiego Teatru Tańca czy łódzkie "Jezioro łabędzie" - nie zaniżyły wartości artystycznej festiwalu. Straciły na wyrazistości, bo miały rewelacyjną konkurencję. Równowagę między efektem inscenizacyjnym i precyzją techniczną osiągnął Kibbutz Contemporary Dance Company (obsługa sceny na potrzeby ich spektaklu musiała przewiesić kilkaset reflektorów). Niespotykaną choreografią i ruchem z pogranicza ludzkich możliwości oszołomił Random Dance. On właśnie wygrał w ogłoszonym po raz pierwszy plebiscycie publiczności, choć gdyby policzyć głosy z obu spektakli KCDC, to on zająłby pierwsze miejsce. ŁSB pokazały, że klasyczny balet ustępuje miejsca propozycjom z zakresu modern czy contemporary, gdzie prezentacja sprawności technicznej to tylko środek do uwolnienia emocji, a taneczny język nie służy opowiadaniu bajek, lecz poważnej wypowiedzi o rzeczywistości.

Już nie tylko "baletowe"

Organizatorzy mieli pewne obawy, zapraszając zespół Antonio Gadesa (na zdjęciu). - Zastanawialiśmy się, czy spektakl w całości oparty na technice flamenco mieści się w formule naszego "baletowego" festiwalu - mówił Marek Szyjko, dyrektor Teatru Wielkiego. - Publiczność doskonale go jednak przyjęła. Był jak deser wzbogacający smak dania głównego.

Propozycja Hiszpanów, choć w zestawieniu z pozostałymi mogła się wydać choreograficzną egzotyką, była jednak w pełni obsadzonym przedstawieniem i w tym sensie nie odbiegała szczególnie od reszty programu. Pokazy flamenco zwykle składają się z krótkich solówek niezwiązanych ze sobą fabularnie. Tutaj taniec i śpiew posłużyły opowieści, co jednak nieco pozbawiło go tradycyjnego, improwizowanego żywiołu. Spektakl mógł też sprawić zawód fanom filmów Carlosa Saury, który razem z Gadesem opracował choreografię do "Carmen". Przedstawienie, podobnie jak znany film, powstało na początku lat 80. Grane jest w niemal niezmienionej formie. Po śmierci Gadesa o zachowanie jego pomysłów dba Stella Arauzo, wykonawczyni tytułowej roli. O ile jednak w kinie naturalnie akceptujemy anachronizmy, o tyle zamrożenie w historycznym kształcie spektaklu legendy zwykle mu nie służy. Aktorzy Gadesa wybronili się jednak nogami.

Nie tylko "Carmen" postawiła pod znakiem zapytania nazwę łódzkiego przeglądu. W "Marco Polo" Pietragalla Compagnie obok technik klasycznych można było obejrzeć break dance, capoeirę i elementy akrobatyki. Szkoda, że francuski spektakl ograniczył się do popisu.

Edycja rekordów

Jubileusz pozostawi dobre wspomnienia. Widać, że festiwal rośnie w siłę, o czym świadczy ranga nazwisk, jakość propozycji artystycznej i... matematyka. Jak policzyli organizatorzy, podczas każdego spektaklu na widowni usiadło ok. 1 tys. osób, czyli o 200 osób więcej niż dwa lata temu. Publiczność zajęła więc 95 proc. miejsc. Tłumy było widać gołym okiem. Największe przyciągnęli Michaił Barysznikow i Ana Laguna. Teatr wypełnił się też podczas finałowego spektaklu Hiszpanów, wieczorów NDT II, KCDC i Random Dance. Widać było, że z ofertą przeglądu utożsamiają się różne grupy widzów: wykwintne wieczorowe toalety mieszały się z dżinsem i T-shirtami. Młodzi ludzie oblegali schody i ustawiali się w kolejkach po wejściówki.

Podobnie jak dwa lata temu na festiwalu pokazało aż dziewięć zespołów. Wcześniej przyjeżdżało pięć lub sześć. W tej edycji padł też rekord ilości grup zagranicznych. Widzowie zobaczyli siedem: z Holandii, Czech, Stanów Zjednoczonych, Izraela, Francji, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, czyli o dwa więcej niż w 2007 r. Na program złożyło się 15 spektakli i etiud tanecznych - niektóre zespoły przywoziły programy łączone. Wielki wysoko więc zawiesił sobie poprzeczkę przed kolejną odsłoną festiwalu. Tegoroczna kosztowała 3 mln zł, czyli o milion więcej niż poprzednia. Ale organizatorzy nie zmarnowali tych pieniędzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji