Triumf Krystiana Lupy w Paryżu. Aż nieprzyzwoicie!
Wypełniona po brzegi widownia odbierająca spektakl w rzadko spotykanym skupieniu i długa owacja na stojąco. Aktorzy i goście (bez fałszu!) odśpiewali reżyserowi "Sto lat". Tak zakończyły się w sobotę paryskie występy Starego Teatru z Krakowa z "Braćmi Karamazow" w scenicznej wizji Krystiana Lupy.
- Wspaniale - mówił znany krytyk i organizator życia teatralnego Jean-Luc Bondy, który śladem Petera Brooka, Isabelle Hupert, Andrzeja Seweryna i innych znakomitości przyszedł za kulisy, żeby podziękować artystom.
- A co pan sądzi o opinii jednego z pana kolegów teatrologów, że to "typowy rzemieślniczy teatr zawodowy z Europy Wschodniej?" - pytamy.
- Nie słyszałem większej bredni! To absolutnie nowe słowo w teatrze. Zaprosiłem ich na czerwiec do Wiednia, na festiwal - podkreśla Bondy.
-Pokażemy "Braci" w Wiedniu - potwierdza Lupa - a później znowu we Francji, w Lyonie, który zaprosił nas na tegoroczne jesienne spotkania z teatrami poszukującymi. Teraz, z Paryża wybieramy się na festiwal do Antwerpii.
- To ostatnie przedstawienie to był chyba szczyt? - pytamy.
- Z dnia na dzień było lepiej, aktorzy się "dogrywali", w czym pomagał im znakomity nastrój na widowni - powiedział Lupa.
Wszystkie recenzje, bez wyjątku, pełne były zachwytu. "Aż nieprzyzwoicie"- komentowano przy pożegnalnym szampanie. "Głębokie, mocne i dające okazję do obejrzenia 27 wspaniałych aktorów" - podsumował w sobotę katolicki "La Croix".