Artykuły

Nowoczesny fatalista

"Kubuś Fatalista" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Pleciuga w Szczecinie. Pisze Aneta Dolega w Kurierze Szczecińskim.

Kundera składa hołd Diderotowi. "Kubusia Fatalistę i jego Pana" ubiera w cudzysłów. Do zabawnej i mądrej powiastki filozoficznej dokłada nieco czeskiego humoru. Paweł Aigner Diderota Kundery odziewa w następny cudzysłów. Wystawia "Kubusia". Akcja powiastki rozgrywa się na scenie i poza nią. A wszystko odbywa się w nowym Teatrze Lalek Pleciuga.

Można to nazwać rozpoczęciem nowego sezonu, choć tak naprawdę sezon w teatrach powoli się kończy. To jednak nie dotyczy Pleciugi, która w miniony weekend celebrowała swoje... powstanie. No, niezupełnie powstanie, co raczej otwarcie nowego gmachu tetru.

"Kubuś i jego pan" na dobry początek. Dorosła publiczność śledzi wędrówkę tytułowych bohaterów i ich dysputy. Rozmowa, jaką ze sobą prowadzą, prezentuje obraz nowego świata, w którym zanikają granice między panem i sługą. Sprytny i zaradny Kubuś jest co prawda fatalistą (człowiek wg niego powinien pogodzić się ze swoim losem, ponieważ wszystko, co się dzieje, dawno już zapisano na górze), jednak wbrew tym deklaracjom nie godzi się na zło świata i wierzy, ze dobro i sprawiedliwość muszą wreszcie zatriumfować. Snuje zabawne opowieści, których głównym tematem są kobiety i skomplikowane, choć podszyte sporą dawką rubaszności, relacje męsko - damskie.

Aigner wyprowadził aktorów poza scenę. Publiczność obserwuje, jak się przebierają. Głos z offu zapowiada początek i koniec każdego aktu. Widzowie się śmieją. Diderot i Kundera dodają premierze rumieńców. Doskonale, że Pleciuga wybrała na początek "sezonu" coś tak lekkiego, przyjemnego i nienachalnie mądrego (najmłodsi otrzymali klasyczną historię o "Kopciuszku").

Sztuka sztuką, a nowy teatr musi (i jest) nowoczesny. To widać w trakcie premiery. Kiedy reżyser już znajdzie tekst, który jest w stanie go zaintrygować, potrzebuje jeszcze ludzi i miejsca, które spełni warunki jego artystycznej wizji. Nowa Pleciuga daje tę możliwość. Scenograficzne rozwiązania "Kubusia" Aignera są drugim atutem spektaklu. Wszystko się rusza, szybkie tempo, wręcz filmowy montaż. Widz nie może oderwać się od obrazu. Jesteśmy w teatrze i nie czujemy znużenia. Koncertowa robota.

Szczęśliwy początek. Teatr lalek to nie wielkie tekturowe pudełko z pacynkami. W końcu stereotypowe myślenie o scenie dla najmłodszych (choć przecież i dla widza pełnoletniego) odchodzi w niepamięć.

Aneta DOLEGA

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji