Artykuły

Leo Festiwal, czyli jak orkiestra Leopoldinum świętowała 30. urodziny

Prezentacją dwóch dziecięcych oper zakończył się w niedzielę Leo Festiwal. Interdyscyplinarny projekt, świętującej właśnie swe 30. urodziny Wrocławskiej Orkiestry Kameralnej "Leopoldinum", był interesującym kontrapunktem do dosyć jednorodnego krajobrazu muzycznego Wrocławia - pisze Ramona Slobodzian w Gazecie

Program trwającej przez tydzień imprezy ustalił szef artystyczny orkiestry, pełniący tę funkcję od blisko trzech lat austriacki skrzypek i dyrygent Ernst Kovacic. Dla pracującego na co dzień w Wiedniu Kovacica korespondencja sztuk jest naturalnym środowiskiem artystycznych poszukiwań i Leo Festiwal był próbą zaszczepienia tej zasady na gruncie wrocławskim. Próbą udaną.

Cztery koncerty-spektakle, zrealizowane przy współpracy Wrocławskiego Teatru Lalek, Centrum Sztuki "Impart" oraz wrocławskiego oddziału Muzeum Narodowego, cieszyły się dużym zainteresowaniem odbiorców, a w kuluarach dało się słyszeć entuzjastyczne opinie o poziomie wykonawczym orkiestry. W czasie swej trzydziestoletniej historii zespół pracował pod kierunkiem wielu wybitnych dyrygentów, dzięki czemu dorobił się rozpoznawalnego poziomu brzmienia i stał się niemal ikoną wrocławskiej kameralistyki. Wielbicielom sztuki dźwięku Leopoldinum jeszcze do niedawna kojarzyło się z porządną dawką muzyki, jednak wyłącznie tej z wcześniejszych kart historii, sygnowanych nazwiskiem Mozarta czy Beethovena. Praca z Kovacicem odsłoniła nową twarz orkiestry, która odważnie eksperymentuje z klasykami awangardy oraz muzyką najnowszą (bardzo udana niedawna prapremiera utworu wrocławskiego kompozytora Pawła Hendricha "Hyloflex" w czasie festiwalu Musica Electronica Nova). Szczególnym urodzinowym koncertem okazał się czwartkowy "Portret Leopoldinum", prezentujący szeroki wachlarz możliwości wykonawczych muzyków, którzy niejednokrotnie - jak to w orkiestrze kameralnej na ogół bywa - oprócz zdolności do muzykowania zespołowego muszą wykazać się umiejętnościami solistycznymi. Wnętrze ewangelicko-augsburskiej świątyni przy Kazimierza Wielkiego znakomicie wyeksponowało walory kompozycji współczesnego twórcy Arvo Pärta - orkiestra doskonale radziła sobie z subtelnościami kolorystycznymi i agogicznymi brzmienia, w porywający sposób prezentując rozmach właściwy twórczości estońskiego kompozytora. Zachwyciła poruszająca miniatura Pucciniego "Crisantemi", lekkie kompozycje Mozarta i Mendelssohna oraz zamówiona przez Leopoldinum Symfonia smyczkowa Hectora Parry, którą kameraliści mieli okazję zaprezentować już na ubiegłorocznej Warszawskiej Jesieni. Słychać (ale także widać), że muzycy pod batutą swego artystycznego szefa czują się znakomicie, a wspólne muzykowanie sprawia im wiele satysfakcji oraz zwyczajnej muzycznej przyjemności. Sam Kovacic, człowiek bardzo skromny i niezwykle zdolny - przekonuje swym wiedeńskim szykiem i autentyczną pasją. Szkoda zatem, że chyba najciekawszy festiwalowy koncert przyciągnął najmniej publiczności - możliwe, że potencjalnych melomanów zniechęciła fatalna pogoda. Większym zainteresowaniem cieszył się wtorkowy koncert w Muzeum Narodowym. Prezentację muzycznej awangardy (świetny "Zodiak" Stockhausena w nowej orkiestracji samego Kovacica) ubogacił występ zespołu Tanz Atelier Wien, który fenomenalnie zatańczył do muzyki z baletu Igora Strawińskiego "Apollon Musagete". Największym zainteresowaniem cieszyły się prezentacje operowe stanowiące klamrę festiwalu. Sala Filharmonii Wrocławskiej ledwo pomieściła wszystkich chętnych, którzy przybyli na inaugurującą Leo Festiwal marionetkową operę Haydna "Pożar". Widowiskowy pokaz (płonące autentycznym ogniem pulpity były jedną z atrakcji spektaklu), przygotowany przez bardzo dobrych wrocławskich lalkarzy oraz muzyków orkiestry i znakomitych młodych solistów (świetni zwłaszcza Agnieszka Drożdżewska i Jerzy Butryn), był najdłużej komentowanym wydarzeniem, z pewnością również z uwagi na zupełnie niecodzienny charakter dzieła. Festiwal uwieńczyła opera dziecięca - rzecz dla dzieci i przez dzieci wykonywana. Bardzo dobrze przygotowany przez Małgorzatę Podzielny chór dziecięcy z wrocławskiej Szkoły Muzycznej I st. im. Bacewicz nie po raz pierwszy udowodnił swą klasę, występując już wcześniej m.in. na festiwalu Wratislavia Cantans. Interesująca okazała się zwłaszcza wyłoniona z ogólnopolskiego konkursu opera Kamila Koseckiego "Nasz las" - niezwykle urokliwa forma muzyczna mówiąca o sprawach najwyższej wagi (ochrona środowiska) z właściwą dzieciom prostotą i szczerością. Przemawiały wyraziste sceniczne gesty i oszczędna pomysłowa scenografia. Zgromadzona w Imparcie dziecięca (w porządku - nie tylko dziecięca) publiczność jeszcze długo po zakończeniu spektaklu przyglądała się z bliska rekwizytom teatralnym, dzieląc się uwagami z kolegami i koleżankami. Ernst Kovacic po długim pobycie w Polsce wrócił na moment do Austrii, ale już zapowiada, że tegoroczna edycja Leo Festiwalu to dopiero początek artystycznych atrakcji z Leopoldinum w roli głównej. Czego możemy się spodziewać za rok? - Będzie teatr, może film, poezja i nowe technika elektroniczne - zapowiada Kovacic. - Wszystkiego nie zdradzę. Proszę uzbroić się cierpliwość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji