Przekrój teatralny
Jerzy Jarocki reżyserując "Pieszo" trafił po ostatnich dość ryzykownych eksperymentach znowu na tekst, który wyzwolił w nim mistrzowską umiejętność
precyzyjnego budowania spektaklu z materii tekstu. Scenariusz Mrożka w krakowskim przedstawieniu zyskał ogromną pojemność myślową; jest szyderczy, ironiczny, a równocześnie odsłania, jakże boleśnie i przejmująco do dziś przecież funkcjonujące nie tylko w naszej pamięci, schematy i stereotypy rodzącej się rzeczywistości sprzed kilkudziesięciu lat.
Publiczność na krakowskim "Pieszo" siedzi w kilku rzędach pozłacanych krzeseł umieszczonych na podeście a ten tkwi w ogarniającym go chlupocącym błocie. Przez szerokość sali w dawnym budynku WSP ułożone są szyny kolejowe. I na tym mlaskającym pod butami bohaterów sztuki Mrożka terenie śliskim i niepewnym, obok autentycznego toru kolejowego, rozgrywa się niesamowite misterium powojennej Polski. Jest to spektakl, w którym młodzi aktorzy grają brawurowo, tworząc postacie bezbłędnie wyprowadzone z ironicznego szyderstwa i klimatu dramaturgii Mrożka.
"Pieszo" Jarockiego, spektakl zasługujący na obszerną relację, przywraca wiarę w sens poszukiwań teatralnych. Równocześnie pokazuje, jak można twórczo pracować z młodzieżą aktorską, budując artystyczny spektakl niedostępny dla wielu zawodowych scen z wielkimi dotacjami i wysokimi gażami aktorskimi.
[fragment zbiorczego artykułu]