Artykuły

Kraków. W Starym próbują nową sztukę Stasiuka

Tragikomedia "Czekając na Turka" pokazuje ludzi, którzy czują się wykluczeni, bo nie chcą postępu. Jest w niej coś z Becketta i Mrożka

"To wszystko tak szybko poszło" - od tego wyznania Edka, który 35 lat strzegł południowej granicy Polski, zaczyna się najnowsza sztuka Andrzeja Stasiuka, czwarta w jego dorobku. Premiera "Czekając na Turka" odbędzie się 19 czerwca w Starym Teatrze w Krakowie. Spektakl wyreżyseruje Mikołaj Grabowski.

Świat bez granic nie dla wszystkich

Akcja toczy się pośrodku lasu, który kiedyś patrolowali żołnierze. Pod osłoną nocy miejscowi szmuglowali tędy towary z Czechosłowacji.

Chór Starych Przemytników przywołuje czasy, gdy przez granicę prowadzili konie "o nowiu, koło starego grenszucu, koło ruin cerkwi i, w imię Ojca i Syna i Ducha, koło cmentarza". Edek wspomina, jak jeździł motorem wzdłuż rubieży: "Niby las ten sam, ale podzielony jak brzytwą. Jechało się i czuło pod kołami, że to sięga aż pod ziemię".

Teraz budynków dawnej wartowni pilnuje samotny i wystraszony ochroniarz Patryk, którego opłaca nabywca całego pogranicza - mityczny Turek. Wszyscy czekają jego przybycia. Edek i Przemytnicy - z obawą, Patryk i Marika, piękna słowacka sklepowa - z nieskrywaną nadzieją na zmiany.

- Sztuka mówi o tym, że rewolucja, jaka dokonała się w ciągu ostatnich lat, nie wszystkich zadowala - powiedział "Rz" Andrzej Stasiuk. - Przykładem człowieka zgorzkniałego, zirytowanego Europą bez granic jest Edek. Zresztą nie mogę powiedzieć, aby jego argumenty były zupełnie pozbawione racji.

W rozmowie z Patrykiem zbuntowany Edek wykrzyczy: "A gdzie jest powiedziane, że zmiany są na lepsze? A może ktoś nie chce żadnych zmian? Może ktoś nie chcieć? Pytam cię, młodzieńcze, który tak jesteś za wolnością?".

Aluzje do mistrzów

- Stasiuk w ciekawy sposób ukazuje skutki naszego wejścia do strefy Schengen - mówi Jan Peszek, który w przedstawieniu zagra Edka. - Ludzie, którym dawniej wydawano rozkazy, teraz się pogubili. Gdy zastanawiam się nad postacią Edka, myślę nie o konkretnym reżimowym strażniku, ale o człowieku w nowej, zaskakującej sytuacji. Przypomina zwierzę, które straciło węch.

- "Czekając na Turka" to intelektualna prowokacja, mina detonująca dzisiejszą polityczną poprawność - twierdzi Mikołaj Grabowski. - Pytamy, czy droga, po jakiej zmierza europejska cywilizacja, jest na pewno właściwa. Stasiuk opisuje rzeczywistość za pomocą przeróżnych stereotypów. Ale to tylko jedna z warstw jego sztuki. Głębiej znajdziemy rozpacz, ból i śmiech.

- Sztuka stanowi oczywiście grubymi nićmi szytą aluzję do "Czekając na Godota" Becketta, a poniekąd i do "Tanga" Mrożka - wyjaśnia Stasiuk. - Napisałem ją jak zwykle dla Niemców, dla Instytutu Goethego. To z okazji 20. rocznicy upadku komunizmu. "Czekając na Turka" chyba jest śmieszna i rezonerska. To komedia, bo ten gatunek lubię najbardziej. Ludzie w teatrze powinni się śmiać. Wtedy widać, że w ogóle reagują.

Muzykę skomponował Mikołaj Trzaska, który ze Stasiukiem współpracował już przy "Nocy". W obsadzie znajdą się m.in. Iwona Bielska (Marika) i Piotr Głowacki (Patryk).

Andrzej Stasiuk, Czekając na Turka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2009

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji