Artykuły

Wysocki i jego czciciele

Napisane mała scena: ale tak naprawdę rzecz rozgrywa się po prostu w hallu Bagateli. Rzędy krzeseł opierają się niemal o wyniosłe schody na pierwsze piętro, w połowie których ustawiono obitą czerwonym suknem mównicę. Widzów wita i rozsadza ktoś w rodzaju mistrza ceremonia w czarnym garniturze, za plecami towarzyszy mu funkcjonariusz w charakterystycznej, jasnobłękitnej bluzie z żółtymi pagonami, w wielkiej czapie radzieckiego milicjanta. Wiadomo już, że widowisko nie będzie miało całkiem konwencjonalnego charakteru; widownia jednak przyzwyczajona, jak się zdaje, do teatralnych niespodzianek, nie zdradza oznak zaniepokojenia. Co więcej, gotowa jest chyba za ba za dobrą monetę wziąć wtargnięcie prosto z ulicy czeredy młodych ludzi z gitarą, którzy aż do zgaszenia świateł, w trakcie sadowienia się ostatnich widzów śpiewać będą ballady Wysockiego (część po polsku, część po rosyjsku), tłumaczą się porządkowym z wyrachowaną pokorą: "dyrektor pozwolił przed spektaklem..."

Oczywiście, po chwili wyjaśnia się ich rola w ,samym spektaklu. Widowisko "Wysocki ze śmiercią na ty" skonstruowane jest jako przeciwstawienie sobie dwóch biegunowo różnych kultów tego poety i pieśniarza. Reprezentantami jednego z nich są ci młodzi ludzie: zapalczywi i spontaniczni, dla których pieśni te - i liryczne, i dramatyczne, prowokacyjne - są najwyraźniej odtrutką na nieznośny fałsz codzienności. Grupka świeżo upieczonych aktorów (bodajże absolwentów PWST - Kraków sprzed roku) świetnie potrafi uwiarygodnić szczerą pasję, zapamiętanie się w utworach wielbionego twórcy. I żywiołową nienawiść wobec oficjalnego kultu Wysockiego, wobec sztampowych akademii, pośmiertnych nagród, wszelakich "ludowych artystów im. Wysockiego". A także owych stołów prezydialnych, takich jak tu, u szczytu schodów w Bagateli, za którymi nieodmiennie zasiadają: stary wyjadacz-przewodniczący prezydium, młody śliczny wazeliniarz oraz weteran wszystkich możliwych wojen z małpią, tępą twarzą do złudzenia przypominającą pewien ikonicznie nie niemal jeszcze przed chwilą czczony portret. Serii satyrycznych scenek, za pomocą których Stanisław Nosowicz namalował obraz owych dęto-celebrowanych, patetyczno-demagogicznych, podszytych cynizmem akademii ku czci (Wysockiego lub innych) nie będę tu opisywał, nie chcąc potencjalnym widzom Bagateli psuć przyjemności. Powiem tylko, że obraz ten jest w swej groteskowej kondensacji i celności tak nieprawdopodobnie jadowity, iż oprócz śmiechu wywołuje także wstyd: przypomina żałosną farsę, jakiej chcąc nie chcąc byliśmy świadkami tyle lat.

Więc: Wysocki - idol oficjalny lub nieoficjalny. Nosowicz, jak się zdaje, doskonale wie, iż oba kulty są powierzchowne, niepełne, zewnętrzne, że istnieje jeszcze Wysocki, z którego idola zrobić niepodobna - tragiczny, szarpiący się ze sobą i z życiem, pełen goryczy Wysocki "ze śmiercią na ty". I przypomina o tym w swoim spektaklu niestety dość niefortunnie, każąc Piotrowi Różańskiemu "prywatnie" zerwać spektakl. Aktor, który dotychczas grał niemal milczącego "mistrza ceremonii", teraz wybucha gwałtowną, częściowo improwizowaną mową zarzucając kolegom łatwiznę kultu idola. Zwraca się do nich ich prywatnymi imionami, obraża muzyków, oświadcza, że on w takiej akademii ku czci tyle że a rebours więcej udziału brać nie będzie, że zrywa przedstawienie; koledzy uciszają go rozmaitymi "Piotrek, daj spokój". A publiczność siedzi pomieszana, bo wie, że taka awantura wybuchać będzie w tym scenariuszu co wieczór, coś jest w niej zatem niestosownego. Reżyser przedobrzył: chciał mieć na scenie autentyczną, emocjonalną kłótnię, a zgrzytnął mu fałsz w tym bardzo przecież naturalnie przebiegającym spektaklu.

Ale to tylko moment, a po chwili uspokojony po "awanturze" Piotr Różański mówi w absolutnej ciszy widowni przejmujący, łagrowy wiersz Wysockiego.

Nieczęsto zdarza się w chłodnych najczęściej polskich teatrach spektakl tak nasycony emocjonalnością, pasją, zadziornością. To cieszy, zwłaszcza że zdarzyło się w Bagateli, teatrze o nie najlepszej, ostatnimi czasy, opinii. Być może jest to początek przełamywania tej opinii. Na fundamentach, jakie stanowi żarliwość tych młodych aktorów wsparta doświadczeniem starszych kolegów, z pewnością można coś zbudować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji