Artykuły

O Wysockim inaczej

Był idolem za życia, po śmierci stał się mi­tem. Żył i tworzył w okre­sie niełatwym. Zwłaszcza dla artystów. A jednak zo­stał do końca sobą. Zbun­towany i niezależny, dawał świadectwo prawdzie. Pro­wokował swój czas i ata­kował z furią rzeczywi­stość. Spalał się w działa­niu. Dosłownie - jako ar­tysta i człowiek. Emano­wał siłą i żarem, rozpalał namiętności i porywał słu­chaczy. Zarówno jako bard z gitarą na estradzie, jak i aktor Lubimowa w mo­skiewskim Teatrze na Tagance. Odszedł w 1980 ro­ku. Miałby dziś zaledwie pięćdziesiąt lat.

Żeby zrobić o nim spektakl, trzeba mieć sporo od­wagi i wielki zapał. Taką próbę podjął Stanisław Nosowicz w krakowskiej Ba­gateli. Napisał scenariusz, zaaranżował nietypowe, bo w foyer, miejsce gry i rzecz sam wyreżyserował. Chciał pokazać, jak łatwo można przywłaszczyć mit i kupczyć nim w odpowie­dnim momencie. Mecha­nizm bowiem przywłaszcza­nia jest prosty: uruchamia się nieomal samoczynnie, gdy wiatr historii zmienia kierunek. Legendą Wysoc­kiego dzieli się teraz wie­lu, bo zdjęto zeń odium buntowszczyka...

Twórca spektaklu "Wysoc­ki - ze śmiercią na ty" nie oszczędza nikogo. Szydzi i kpi z tych, którzy usiłują manipulować mitem Wy­sockiego, korzystając z na­darzającej się koniunktury, jak i z tych, co tak ła­two handlują świętością... Już sam pomysł, aby kon­strukcję przedstawienia oprzeć na obrzędowości "akademii ku czci Wysoc­kiego" z milicyjną obsta­wą i z niesfornymi wielbi­cielami barda, zakłócają­cymi cały ten rytuał oficjalności - to ostry sztych wymierzony w proces de­gradacji wartości, jakie tworzył on jako artysta i nieprzeciętna osobowość.

Sceniczną próbę ocalenia prawdy o artyście przed akademijną oficjalnością, sloganami przewodnika biu­ra turystycznego czy rów­nie groźną miłością wiel­bicieli, fałszujących jego postać - Nosowicz rozgry­wa w konwencji Teatru na Tagance. W ostrym tempie, wyraziście, plaka­towo, z publicystyczną pa­sją; jego sekwencje sceni­czne mają rytm filmowych obrazów. Demistyfikuje, krytykuje, ale i wzrusza. I prowokuje do myślenia. Jego wystąpienie ma rów­nie gorącą atmosferę, jak spektakle Lubimowa. W większości młodzi wyko­nawcy "Wysockiego" podjęli z takąż samą pasją bardzo trudne zadania aktorskie, choć nie zawsze (np. dość kiepskie sceny "improwizo­wane", kłopoty wokalne) byli w stanie pokonać wszystkie przeszkody, ja­kie stwarza ten ambitnie pomyślany spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji