Artykuły

Teatr jak dezynfekcja

- Tradycyjny teatr to przeżytek uniemożliwiający kreację aktorską, artystyczną i tak dalej. To jest odtwarzanie, a nie sztuka. Słynny reżyser odnajduje słynny tekst. I powstaje bubel - produkt do powielania za kasę - mówi PAWEŁ DUDZIŃSKI, twórca Teatru Performer w Zamościu.

Z Pawłem Dudzińskim o jego teatrze rozmawia Sylwia Hejno:

Mówi Pan o "rytuale intutitywnym" w swoim teatrze. Ale rytuał jest ściśle związany z jakimś scenariuszem, który z kolei Pan odrzuca.

- Świadomie użyłem tych dwóch słów. "Rytuał" jest w moim teatrze za każdym razem inny - w innym miejscu, w innym stanie ducha aktorów.

Publiczność czeka na to, co się stanie, wy też czekacie, bo jeszcze sami nie wiecie, co zrobicie. Naprawdę jest taka pustka?

- To, co Pani opisała, to pewien ideał. Zawsze coś jest - musimy działać w określonym temacie albo sytuacja coś narzuca. Z drugiej strony rzeczywiście - nie wiemy do końca, albo w ogóle nie wiemy, co będziemy robić. Powstaje napięcie. Stajemy oko w oko z widzem. To inaczej niż w przypadku teatru, gdy wiesz, z której kulisy wyjść, co powiedzieć i tak dalej. To pobudzenie dwustukrotnie silniejsze niż normalnie.

Krytycy zauważają: Dudziński twierdzi, że robi coś ponad zwykłą sztukę, a jednocześnie zarzuca sztuce, że jest zwykła. Odnosi się Pan z pogardą do tradycyjnego teatru?

- To przeżytek uniemożliwiający kreację aktorską, artystyczną i tak dalej. To jest odtwarzanie, a nie sztuka. Dlatego tak się odnoszę do teatrów, które brną w ten konglomerat. Słynny reżyser odnajduje słynny tekst. I powstaje bubel - produkt do powielania za kasę.

Grotowski pchnął teatr do linii granicznej. Pan mówi, że chce iść dalej, Pytanie: dokąd?

- Właśnie - dalej, bo ja od tego punktu zacząłem. Zlikwidowałem to, czego Grotowski nie zlikwidował w Teatrze Ubogim. On usunął frędzle przy kotarach, makijaż, grę świateł, bogate kostiumy, ale nie zlikwidował scenariusza i reżyserii, a ja to zrobiłem. Jako profan teatralny, bo jestem plastykiem z wykształcenia, mogłem się na to zdobyć, bo nie jestem obciążony teatrem. W związku z powyższym wyszedłem od performance, który zgodnie z teorią Tomasza Rudomino i ojca tego gatunku w Polsce - Zbigniewa Warpechowskiego, polega na pewnej niewiedzy co się stanie, a aktor dowiaduje się o swoich możliwościach notabene ukrytych. Gdy aktor styka się z gliną, ziemią, piaskiem, farbą, sam tworzy na swoim ciele kostium. Widzowie czasem sobie z tego nie zdają sprawy. Tego w świadomy sposób nie robi żaden inny teatr na świecie.

Jest Pan niczym Jackson Pollock?

- On wchodził na płótno, lał pigment. Ja maluję sobą. Artysta to współczesny szaman - widzi więcej, czuje więcej. Antonim Artaud mawiał, że teatr powinien przecinać społeczne ropnie.

Chce Pan zdezynfekować społeczeństwo?

- Tak. Moja sztuka wywodzi się z intuicji, z podświadomości. To obszary mało eksploatowane współcześnie. Dziś wszystko polega na racjonalizmie. Umiejętnie preparuje aurę wokół gwiazd za pomocą wywiadów, skandali. To jest bardzo racjonalne. Czekam teraz na rok 2012, kiedy nastąpi era wodnika, era duchowości. Żyjemy w dziwnych czasach. Najpierw komórka była wielkości pustaka, teraz to mały komputer. Niby jest postęp, a ludzie są nieszczęśliwi.

Może więc będzie Pan Chrystusem, nie szamanem?

- Daj spokój. Wierzę w coś poza tym wszystkim. Ale Chrystus był dla mnie geniuszem.

***

Paweł Dudziński jest twórcą Teatru Performer, który działa od lat 80. Jego formuła opiera się na improwizacji - w grze, muzyce, a nawet śpiewie. Dudziński był na początku zafascynowany twórczością Jerzego Grotowskiego, od którego się potem odciął.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji