Artykuły

Olsztyn. Teatr Jaracza zdobywa kolejne przyczółki

- Będziemy pracować jak Chińczycy - zapowiedział Janusz Kijowski, dyrektor olsztyńskiego "Jaracza", podczas konferencji prasowej rozpoczynającej obecny sezon teatralny. I wprowadził w życie swoje zamierzenia.

Spektakle w święta kościelne i państwowe, happeningi zapowiadające premiery i udział w Kortowiadzie. Dyrekcja stawia na połączenie systemów pracy Dalekiego Wschodu z Europejskim Zachodem.

Na olsztyńskich scenach odbywa się premiera za premierą, a jego pracownicy robią wszystko, by przyciągnąć widzów do teatru. Nie odpuszczają sobie nawet świąt kościelnych i państwowych. Dotąd tradycją było, że publiczność mogła obchodzić ze swoimi ulubionymi aktorami Nowy Rok, biorąc udział w sylwestrowym przedstawieniu. Teraz świętować w teatrze może także inne ważne daty. Wielkanocny Poniedziałek, Święto Pracy i Konstytucji 3 maja, Boże Ciało.... W ten sposób dyrekcja teatru zmierza do tego, by olsztynianie cywilizacyjnie dobili do Europy Zachodniej. - W Paryżu, Mediolanie czy w Londynie przede wszystkim w niedziele i dni wolne ludzie zapełniają teatralne sale. Nie widzę powodu, żeby u nas miało być inaczej - mówi Janusz Kijowski. - A jeśli wtedy instytucje kultury są zamknięte, to można porównać to do sytuacji, z jaką kiedyś spotkałem się w Moskwie. Tam o godz. 14 zamykano restauracje, a na drzwiach wieszano informację "przerwa obiadowa". Oczywiście była to pora obiadowa, ale tylko dla personelu. Nie chciałbym, żeby w Olsztynie kopiowane takie obyczaje.

Dyrektor Kijowski zapewnia, że świąteczny eksperyment przyjął się szybko. Na wielkanocny spektakl przyszło ponad 200 widzów, mniej ludzi było na majowych przedstawieniach.

Teatr nie zamyka się w swoich murach, ale prowadzi ofensywę w całym mieście. Bombarduje potencjalnych widzów propozycjami, zachwala nowości, przypomina o stałych cyklach. Postanowił też zdobyć przychylność studentów. Najpierw specjalnie dla żaków wystartował z promocją - bilet w cenie dwóch piw, teraz też ma dla nich duże zniżki. A gdy okazało się, że niełatwo wyciągnąć studentów z campusu, "Scena Margines" pojechała z darmowym spektaklem "Jackie" na Kortowo. Obejrzało go 250 osób. - Zdobyliśmy kolejny przyczółek - mówi Janusz Kijowski.

Słuchacze działającego przy "Jaraczu" studium im. Aleksandra Sewruka włączają się w promocyjne akcje teatru. Podczas Kortowiady przebrani w białe kombinezony z logo festiwalu Demoludy uczestniczyli w paradzie ulicami miasta [na zdjęciu].

Zaś w sobotę razem z aktorami teatralnymi urządzili happening zapowiadający premierę "Wesela u drobnomieszczan" Bertolta Brechta. Zabawa na Starym Mieście była kwintesencją obciachu - poczynając od weselnych hitów, przez ciężarną pannę młodą i trwające w nieskończoność pocałunki przy okrzykach "Gorzko, gorzko". Początkowo przechodnie nie bardzo wiedzieli, o co chodzi. - Pewnie pijani - szeptali, patrząc na tańczących przebierańców. Ale wszystko wyjaśniło się dopiero, gdy weselnicy zaczęli rozdawać ulotki informujące o sobotnim spektaklu. Gdy zaś okazało się, że częstują też chlebem ze smalcem, lody zostały przełamane.

- Staramy się uczestniczyć w życiu olsztynian - podsumowuje dyrektor Kijowski. - Pracujemy jak Chińczycy, ale daje to wymierne efekty. W zeszłym roku teatralna frekwencja w "Jaraczu" pobiła wszystkie rekordy od lat 40. No i w lutym nasi pracownicy dostali podwyżki. Więcej pracujemy, ale i więcej zarabiamy. A promocja to wymóg dzisiejszych czasów. Jeśli chcemy się przebić przez śmietnik informacji, musimy być widoczni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji