Artykuły

Chłodna jesień pisarza

Tytuł dramatu Eustachego Rylskiego - "Chłodna jesień" - można rozumieć co najmniej na trzy sposoby. Po pierwsze, jako nawiązanie do niegdysiejszego opowiadania, napisanego przez głównego bohatera. Po drugie, jako wskazanie na porę roku, kiedy rozgrywa się akcja. Po trzecie, jako określenie aury psychicznej, w jakiej wyrósł i jaką podtrzymuje bohater. Ten trop ostatni jest bodaj najważniejszy, prowadzi bowiem w samo centrum twórczości Rylskiego, dla którego obsesyjnym tematem stała się obcość. Bohaterowie opowiadań Rylskiego, z reguły ludzie o niejasnej tożsamości, wykorzenieni, pozbawieni poczucia więzi z innymi, właśnie w chłodzie, dystansie upatrują jedyny sposób obrony przed światem. Świadomi są przy tym swej klęski.

Rylski nie jest osamotniony w demonstrowaniu obcości. W latach 80. nastąpiła prawdziwa "inwazja obcych" w polskiej literaturze, zwłaszcza tzw. prozie "nowych nazwisk". Rylski jednak wyjątkowo konsekwentnie drąży tę postawę (czy raczej sposób przeżywania świata o romantycznym w rzeczy samej rodowodzie. Nie poprzestaje na samej konstatacji objawów. Sięga ku przyczynom, jakie wywołują powstawanie syndromu obcości.

Z pozoru podobnie jest i w "Chłodnej jesieni". Nie przypadkiem już w tytule sztuki pojawia się "chłód", do którego tak często autor powraca (jedno z opowiadań Rylskiego nosiło tytuł "Tylko chłód"). Stary pisarz, Aleksander Rohatyński zdaje się być bratem wcześniejszych bohaterów autora "Stankiewicza". Oto powiada: "Jesteśmy postawieni tu wobec ślepych sił, strasznego, bo obojętnego biegu rzeczy. Pustki i nocy kosmicznej. Jesteśmy zagubionymi we wszechświecie wędrowcami nie znajdującymi ni sensu, ni celu. A na obronę swego człowieczeństwa mamy chłód i dystans". Takie deklaracje składa Rohatyński wielokrotnie, a swoim postępowaniem zdaje się potwierdzać wierność tej zasadzie. Nie zawsze jednak. Olimpijski dystans pisarza bywa zakłócany, bohater daje się - przynajmniej chwilowo - wciągnąć w rozgrywkę wokół domniemanej szansy uzyskania Nagrody Nobla a co ważniejsze poszukuje i odnajduje drogę przezwyciężenia chłodu. Taką drogą staję się podjęcie opieki nad młodą dziewczyną, przypominającą staremu pisarzowi bohaterkę z opowiadania "Chłodna jesień", Tunię.

Podstawowym problemem, z którym boryka się pisarz, jest wybór między literaturą i życiem. Filozofia twórczości, jakiej Rohatyński pozostaje wierny, skłania go do uznania niepodległości literatury, jej nieużyteczności w sensie doraźnym a nawet jakimkolwiek poza sposobem potwierdzania siebie. Literatura zatem jest rodzajem ucieczki przed światem, który nie uznaje już żadnego systemu wartości. Jest to literatura wobec świata, który wyrzekł się Absolutu, literatura jako bóg zastępczy, na własny użytek..

Rylski jest zbyt dobrym pisarzem, aby swój dramat przekształcić w traktat filozoficzny. Toteż jego sztuka zarówno konstrukcyjnie jak i w warstwie wątków pobocznych jest gęsta. Swoistego smaku "Chłodnej jesieni" przydaje możliwość wypatrywania pierwowzoru Rohatyńskiego w Jarosławie Iwaszkiewiczu, Jerzym Andrzejewskim, ale... w Eustachym Rylskim przede wszystkim. Te Iwaszkiewiczowskie tropy Janusz Zaorski w swojej telewizyjnej realizacji dramatu poniekąd złagodził, ale i podkreślił, lokując akcję w Stawisku, ale rezygnując na przykład ze sceny, w której górnicy - przedstawiciele klasy robotniczej przywożą mistrzowi paradny-mundur. Zaorski zrezygnował również z fragmentów, ukazujących Rohatyńskiego jako kapryśnego impetyka, uwydatniając raczej olimpijskość ducha starego pisarza. Zmiany to jednak drugorzędne, na ogół z pożytkiem dla realizacji, zwłaszcza zabieg ekspozycji, w której Zaorski skonsumował wstępne obrazy dramatu, oboczne wobec głównego wątku.

Realizacja Zaorskiego wydobyła złożoność propozycji Rylskiego. Janusz Zaorski zadbał o stworzenie zmysłowej atmosfery, precyzyjnie malując kamerą obraz jesieni, wykorzystując wnętrza rezydencji, urodę otoczenia, nienatrętnie przypominając także kontekst polityczny. Rzecz bowiem dzieje się po wybuchu sierpniowego buntu, do siedziby starego pisarza dobiegają echa wydarzeń. Rohatyński choć starannie unika bliższych wiadomości o sytuacji, jest jednak świadomy dokonującego się przełomu. Gra, w jakiej uczestniczy jako bohater aspirujący do nagrody, ściślej dwóch nagród - obok Nobla takie nagrody radzieckiej, której wedle porad płynących od funkcjonariuszy partyjnych powinien się demonstracyjnie wyrzec - jest także osobistym rozrachunkiem. Rohatyński jest skłonny zapłacić cenę za swój chłód, za obojętność outsidera, niegdyś zafascynowanego siłą partii. Wprawdzie reprezentant tej siły, przeżywającej trudne chwile, fascynacji nie budzi - portret Towarzysza X nie przekracza i satyrycznych wyobrażeń o wyawansowanym aparatczyku - ale Sapielak, z którym stary pisarz prowadzi spór jest już postacią o wiele bardziej skomplikowaną: skrzyżowanie plebejusza z intelektualistą albo urzędnika z artystą.

O sukcesie realizacji Zaorskiego zadecydowało umiejętne rozłożenie akcentów, wykorzystanie realistycznego detalu, trafny dobór obsady. Gustaw Holoubek w roli starego pisarza dał niuansowy portret artysty, który dobiegł kresu swych możliwości, poszukującego wyjścia z pułapki literatury. Ukazał artysta delikatne narodziny fascynacji Tunią, która staje się dla starego pisarza szansą zbliżenia ku odrzuconemu kiedyś życiu. Obok Gustawa Holoubka wymienić trzeba Jana Peszka (Sapielak), i Mirosławę Dubrawską (Żona), partnerujących głównemu bohaterowi w kluczowych scenach dramatu i reprezentujących przeciwstawne sposoby widzenia świata i literatury.

Finał dramatu sugeruje osobliwy i happy end. Oto stary pisarz postanawia odwrócić się od uprawianej bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeb profesji i otoczyć opieką Tunię. Ma zamieszkać w domu pisarza, w pokoju pożegnanego nagle sekretarza, wraz z kotką i kociętami. Zbyt jednak to prostoduszny optymizm, aby uznać, że przesłaniem "Chłodnej jesieni" jest ewangeliczna cnota opieki nad bliźnim, miłość (niekoniecznie bezinteresowna). Nie ma pewności, czy dokonując tego wyboru stary pisarz nie zdziwaczeje, czy odnajdzie coś w zamian chłodu. Jego rezygnacja z pisarstwa przychodzi dość łatwo - wobec wypalenia, potrzeby twórczej. Tę dwuznaczność zwycięstwa życia nad literaturą świetnie spuentował kamera Janusz Zaorski, kilkakrotnie nakładając na siebie zbliżenia pary Rohatyńskich, kończących przy stoliku w ogrodzie, o szarówce, rozrachunek z przeszłością. Czy chłodna jesień zapowiada odrodzenie? Czy nie zimę raczej?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji