Błahostka
NOMEN OMEN: rzeczywiście, błahostka. Miała być sztuka o tym, czym jest dzisiaj honor i czy warto przywiązywać do niego wagę, a powstał wydłużony skecz o niewydarzonym pojedynku, na który słynna aktorka wyzywa wydawcę żółtej prasy. Temat z życia wzięty, z lekką przymieszką satyryczną mógł stać się zaczątkiem dobrej komedii. Nie stał się jednak. Autor, pisarz przecież znakomity, nie poradził sobie z pomysłem - zwłaszcza końcówka wyraźnie wymknęła mu się spod kontroli. Szkoda, bo były w tym spektaklu momenty trafnej obserwacji środowiskowej, kilka niezłych dowcipów i zarysy ciekawych postaci (zwłaszcza Adrianna Biedrzyńska jako kobieta pracująca, co żadnej pracy się nie boi). Obejrzeliśmy więc kolejny spektakl, który może być uważany za dowód, jak niełatwo skroić dobrą komedię.