Artykuły

Śmiech i groza

DO "ŚMIERCI NA GRUSZY" JÓZEF SZAJNA wrócił już po raz czwarty. Wcześniej sztukę Wandurskiego wystawił w teatrach Nowej Huty, Warszawy i Wrocławia. Nie były to jednak inscenizacje powtórzone - każda następna różniła się od poprzedniej, wzbogacała widzenie utworu o nowe znaczenia. Teraz sztukę tę można oglądać w teatrze katowickim. Jest to przedstawienie bez wątpienia wybitne, świetne pod każdym względem - inscenizacyjnym, plastycznym i aktorskim. Takie role, jak postaci stworzone przez, że wymienię tylko część zespołu - Ewę Decównę (Śmierć), Mieczysława Jasieckiego (Św. Piotr), Stanisława Brudnego i Zofię Truszkowską (Wyrobnik i jego żona), Adama Kwiatkowskiego, Bogumiłę Murzyńską, Władysława Kornaka czy Zbigniewa Bednarczyka długo będzie się pamiętać.

Co powoduje, że Szajna nie może rozstać się z tą sztuką, odejść od niej, że tak chętnie wystawia ją na nowo?... Niewątpliwie pociąga go jej pacyfizm i antymilitaryzm, ale może jeszcze w większym stopniu sama konwencja utworu, poetyka, która pozwala piętrzyć w nieprawdopodobnym natężeniu sytuacje groteskowe, stosować jaskrawe chwyty teatru jarmarcznego, zderzać ze sobą obrazy i nastroje, operować kontrastami, działać szokiem, burzyć stereotypy myślenia i zaskakiwać publiczność niewyczerpaną pomysłowością chwytów. Nigdy też widz nie jest tu pewny siebie - obrazy zmieniają się, sytuacje kłębią kojarzone coraz luźniej. Nic nie trwa w miejscu, and nie biegnie po linii, którą można przewidzieć - śmiech miesza się z grozą, drwina z liryzmem, pastelowa, dobroduszna baśń, z okrutnym snem.

"Śmierć na gruszy" odpowiada jako materiał literacki niebywale teatralnej wyobraźni Szajny; jej elastyczna poetyka stwarza ze sztuki bardzo plastyczne tworzywo - bo tak trzeba nazwać materię utworu zaadaptowanego dla potrzeb inscenizatora przez Jerzego Broszkiewicza i Teodora Mierzeję - scenariusz, który należy dostosować do potrzeb teatru. Ołówek był tutaj zresztą konieczny. Sztukę tę Wandurski napisał w 1923 roku - jej pacyfizm miał wówczas inny kierunek a jej aluzje są dziś w wielu miejscach już nieczytelne a niekiedy nawet mają zupełnie inną wymowę. Była to wówczas sztuka antypaństwowa i antyburżuazyjna. Ale jej ostrze po latach straciło swój aktualny wówczas cel. Kogo mogą dziś bawić aluzje do postaci, sytuacji i problemów sprzed pięćdziesięciu laty, skoro to wszystko już nie istnieje a poza tym Wandurski również się mylił.

Porównanie sztuki z jej kształtem scenicznym uzmysławia, jak wiele zwietrzało z Wandurskiego i jak ogromnie tekst utworu zyskał w rękach Szajny. Sztuka ta dziś razi swoim wielosłowiem. Nadmiar słów zastąpił Szajna obrazem - lapidarnym i zaskakującym. Skreślone zostały wszystkie dłużyzny, tekst sprowadzono do esencji a ponadto zaktualizowano w wielu miejscach i wzbogacono o słownictwo ze współczesnego żargonu zebraniowego. Zmieniony został też w wielu miejscach charakter postaci - u Wandurskiego np. śmierć była rzeczywiście kostuchą z ludowej klechdy, tutaj, w wykonaniu Decówny, ach, cóż to jest za śmierć!... W każdym razie nie dziwię się Św. Piotrowi, że po powrocie z ziemi to Śmierć a nie Archanioł rozgrzewa go masażem. Śmierć wnosi tutaj bowiem także współczesny erotyzm.

Tego rodzaju zmian jest bardzo wiele. Pewnych postaci nie spotykamy w ogóle, zmieniane są rozwiązania wielu sytuacji, inne jest następstwo niektórych scen, nie mówiąc o finale. Ze sztuki Wandurskiego pozostało w istocie jej ideowe i artystyczne założenie, pozostał i pomysł i pozostała zasada teatralnego działania. Razi mnie tylko jedno w tej sytuacji, że Szajna w drugiej części nie zrezygnował z polskiego munduru. Przecież w tym miejscu Wandurski - antymilitarysta właśnie najbardziej się pomylił.

Czym jest katowicka "Śmierć na gruszy" z podtytułem: zabawa sceniczna w 2 częściach?... W pierwszej części ostrą satyrą obyczajowo--społeczną, pełną absurdalnych sytuacji i celnych aluzji. Aż do przerwy przebywamy w świecie zabawy, ale wciąż wiemy, że nie o sam śmiech tu chodzi, skoro jak mówi jedna z postaci - "nie śmierć, ale życie wymaga reorganizacji". W drugiej części jesteśmy w absurdalnym świecie, który jakże zrozumiały jest współczesnemu człowiekowi, którego wyobraźnia porażona i zdominowana jest przez wojnę. Szajna ukazuje ten stan z całą jaskrawością. Trwa zabawa w wojnę, która nie może się dokonać, choć w jej kieracie - z woli czy bez niej i- pracują wszyscy. Scena zamienia się w karykaturę świata uzbrojonego, pełnego grozy i koszmarnych zwidzeń. Na szczęście śmierć w sztuce siedzi na gruszy i nie chce zejść, żeby stać się zbiorową. Przeraził ją absurd świata. Ale w sztuce jest zawsze niezupełnie jak w życiu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji