Artykuły

Gwiazdy mają czerwone kostiumy

Wczoraj Jan Frycz przez kilka godzin przynosił drinka Marii Pakulnis. Kinga Preis i Mariusz Bonaszewski ze zniesmaczeniem obserwowali, gdy gwiazda teatru w zamian za drinki kilkakrotnie gryzła go w udo. Wzajemne stosunki i ostre odzywki pary aktorskiej i życiowej jasno pokazywały, że wszystko zmierza do tragedii.

Dramatyczne wydarzenia, w których uczestniczyło trzech aktorów i jeden psycholog, rozgrywały się wczoraj w pięknej poniemieckiej willi we wrocławskiej Leśnicy. Wszystko zaplanował pewien Szwed Lars Norena. Ale okazuje się, że nie tak prosto przygotować telewizyjny spektakl zatytułowany "Miłośćto takie proste" oparty na tekście tego współczesnego, skandynawskiego dramaturga. Nawet gdy aktorzy grają w nim aktorów. - Rocznie przedstawiamy telewizji kilkadziesiąt propozycji, jakieś 10-15 procent jest realizowanych - wyjaśnia przedstawiciel producenta spektaklu z wrocławskiej firmy ADZ Film. - Ważne są tekst i obsada. W "Miłości..." obydwa elementy są doborowe. Przedstawienie powinno więc spodobać się widzom. Wiem, że jeden z łódzkich teatrów gra je z powodzeniem. Ile kosztuje zatrudnienie znakomitości? Zachowałbym się nieprofesjonalnie, gdybym zdradził stawki. Powiem tylko, że gaże to jedna piąta budżetu przedstawienia, ale budżet nie jest ogromny, to dosyć kameralna sztuka.

Aktor, jego żona i jej kochanek

- Masz orgazm - prowokuje Alma (Maria Pakulnis) Heddę (Kinga Preis), kiedy ta zachwyca się jej duńską kanapą. Po chwili wyrzuca mężowi (Roberta gra Jan Frycz), że jego zainteresowania to jedynie boks i filmy trzeciej kategorii. Ten odkrzykuje, żeby "zamknęła twarz", potem po prostu każe się jej odpieprzyć... Ubrany na czarno psycholog Jonas (Mariusz Bonaszewski) milcząc obserwuje te drapieżne zachowania dwójki aktorów, przytulając Heddę. Sam jest kochankiem Almy. - Akcja dzieje się współcześnie Szwecji, ale sytuacja jaka się tu rozgrywa jest ogólnoludzka i dotyczy wszystkich, bo to spektakl o miłości i nienawiści, a w podejściu do tych rzeczy nie ma różnic kulturowych. - opowiada Małgorzata Kopernik, wrocławska reżyserka spektaklu. - To dramat psychologiczny, który rozgrywa się podczas jednego wieczoru w domu aktorskiego małżeństwa po premierowym spektaklu z udziałem Almy. Maria Pakulnis gra wielką gwiazdę, jej przyjaciółka Hedda jest szarą myszką, trzeciorzędną aktorką, ale żoną psychologa.

Stosunki tej czwórki i to, co dzieje się podczas ich spotkania, pokazują jakie są reperkusje miłości, jak kochając się można prowadzić walkę na śmierć i życie. I jak perfidną bronią w imię miłości można się posługiwać.

Ring wolny scena pierwsza

Małgorzata Kopernik wyznacza małżonkom miejsce, w którym mają na siebie "warczeć". - Tu macie ring, który zmieści się w kadrze - wyjaśnia. Jan Frycz radzi Marii Pakulnis jak efektownie mogłaby rzucić się na niego z zębami. Sam przegryza w tym czasie rekwizyty - orzechy z przyjęcia. Spierają się z reżyserką czy ma być dynamicznie czy wolno. - Nie możemy grać tak szybko, bo jak to przetniecie. - tłumaczy Pakulnis realizacyjnym slangiem. - To może grajmy szybko, ale z przerwami - zastanawia się krakowski aktor.

- Niby to takie prozaiczne ubrać czterech aktorów, ale okazało się dosyć trudne, przecież oni przez osiem dni grają w tych samych kostiumach, a czytając scenariusz nie wiadomo co się wydarzy - opowiada Elżbieta Radke, kostiumolog poprawiając czerwony elegancki strój Marii Pakulnis, który pękł przy ataku na Frycza. - Ten burgundowy wieczorowy kostium podkreśla to, że mamy do czynienia z gwiazdą. Kolor jest agresywny, ekspresyjny, seksowny. Do charakteru postaci, którą gra Jan Frycz, dobraliśmy smoking pokazujący, że ma wszystko w nosie, jest nonszalancki i lekkomyślny. Psycholog, psychiatra jest oczywiście ubrany na czarno. Do ukazania aktorskiej pary małżeńskiej i tego co ich łączy, a co dzieli, służą nawet elementy scenografii. Aktorzy rozmawiają przechodząc obok ogromnego akwarium, pełnego rekwizytów teatralnych. Część należy do Roberta, część do Almy.

Niebezpieczne związki artystów

- Czy ciężko jest zagrać słabą aktorkę? - Kinga Preis, aktorka wrocławskiego Teatru Polskiego, której talent potwierdzają deszcz nagród i wiele propozycji filmowych i teatralnych, wyraźnie unika odpowiedzi. Śmiejąc się dodaje, że w środowisku aktorskim sceny ze spektaklu, nie rozgrywają się często. Wielu ludzi z ekipy jest innego zdania, rozumieją stresy związane z zawodem, ktoś dodaje że najgorzej jest w mniejszych miastach gdzie długo żyje się rolą i wszystko odbija się na życiu prywatnym. Jan Frycz potwierdza: - Pewnie, że aktorskie małżeństwa są niebezpieczne, a nieliczne wyjątki kiedy sobie spokojnie żyją tylko potwierdzają regułę. Takie pary to mieszanka wybuchowa, bo aktorzy zabierają ze sobą do domów chęć dominacji i inne problemy z pracy. Zresztą myślę, że to co się dzieje w moim małżeństwo z tego spektaklu dotyczy bardzo wielu związków, nie tylko artystycznych - wyjaśnia aktor. Sam nerwowo odpala papierosa od papierosa. Wyjaśnia nam, że zawsze tak jest na planie. - Strasznie się denerwuję i przejmuję wszystkim w takich sytuacjach, nawet rzeczami, które nie powinny mnie interesować np. scenografią. Nie umiem tak jak niektórzy w przerwach między ujęciami relaksować się czy nawet zrobić sobie drzemkę.

Ośmiodniowy wieczór u małżeńskiej pary będzie miał tragiczny finał. - Nie powiem kto kogo zabije, nie wolno zdradzać zakończenia - opiera się Małgorzata Kopernik. Mimo to szybko się dowiadujemy. Ale zostajemy zobowiązani do trzymania tego w tajemnicy, do wieczoru, w którym spektakl będą mogli obejrzeć telewidzowie. Jedno jest pewne, zapewne jeszcze nie raz we Wrocławiu zobaczymy w wielu przedsięwzięciach artystycznych całą czwórkę aktorów. W wynajętym domku w Leśnicy tylko się gra. Teatr - to takie proste.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji