Artykuły

Dziewczyny z poprawczaka robią musical

Wiolka ćpała, a Kaśka kradła. Teraz robią musical. Wiolka: - Z Ordonki po zmiksowaniu wychodzi ciekawie brzmienie. Dodamy beatbox i będziemy wymiatać. Wszystko wypieścimy. Będzie git - pisze Grzegorz Miecznikowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

"Jadę w życie Błękitnym Ekspresem,

bez przystanku, do celu, przez świat,

chociaż przegram to życie z kretesem,

lecz nie będzie mi chwil nikt kradł,

10 minut zatrzymam się, gdzie chcę,

10 minut, a potem znów w dal,

10 minut, a wszystko w nich będzie:

moja radość, mój spokój, mój żal..."

Piosenka Hanki Ordonówny odbija się od ścian małej salki gimnastycznej. Na matach siedzi osiem dziewczyn. Czekają na zajęcia. Będą rapować, grać, tańczyć. W maju wystawią spektakl inspirowany piosenkami Ordonki. Większość z nich po raz pierwszy wystąpi na scenie. - Obecnie mamy 50 wychowanek w wieku 13-21 lat. Każda trafiła tu w związku z popełnionym przestępstwem ujętym w kodeksie karnym. Nieważne, czy jest to współudział w morderstwie, czy kradzież chleba - mówi Romuald Sadowski, dyrektor Schroniska dla Nieletnich i Zakładu Poprawczego w Falenicy.

Z siekierami nie latamy

Dziewczyny mówią na poprawczak "Zamczysko". Są tu trzy szkoły: podstawowa, gimnazjum i zawodówka, gdzie można wyuczyć się krawiectwa, fryzjerstwa albo gastronomii.

Co poniedziałek aktorka Katarzyna Regulska ze Stowarzyszenia Praktyków Kultury uczy dziewczyny technik teatralnych. W weekendy dodatkowe zajęcia z tańca współczesnego prowadzi Marysia Stokłosa. Co środę Lena Rogowska ma z nimi zajęcia śpiewu.

To ona w ubiegłym roku wymyśliła projekt "Ćmy i kołysanki". Dziewczyny przygotowały wtedy koncert pieśni dawnych. Pokazały go w zakładowym amfiteatrze. Od marca pracują na piosenkach Hanki Ordonówny. Ten projekt nazywa się "Błękitny ekspres". Ordonka zostanie zmiksowana, a dziewczyny będą rapować, bo tę muzykę czują. Ułożą też własne rymy. - Przygotowanie musicalu to duży wysiłek. A premiera już w czerwcu - mówi Lena Rogowska, koordynatorka projektu.

Przedstawia mnie dziewczynom. Patrzą spode łbów. Nie przepadają za dziennikarzami. Mówią jedna przez drugą:

- Oni kłamią. Kiedyś jedna gazeta napisała, że nie chciałyśmy rozmawiać, a to gówno prawda.

- Chciałyśmy! Ale ta laska stała pod ścianą i się bała podejść.

- Gdyby zadała choć jedno pytanie, tobyśmy powiedziały! A tak znowu wyszłyśmy na te złe.

- To ludzie się do nas dystansują, a nie my do ludzi! A potem każdy myśli, że jak wychodzimy z poprawczaka, to latamy z siekierami.

Mówię, że się nie boję. - Chociaż w kupie macie większą siłę rażenia - zbieram się na żart.

Zaczynają się śmiać: - Ale jak nieprawdę napiszesz, to pamiętaj: dziewczyny z poprawczaka wpadną do ciebie z wizytą!

Zamuły o pasji i namiętności

Najpierw na warsztat trafia piosenka "W tę noc upalną". Ania - drobna, 17-letnia blondynka - śpiewa czystym głosem:

"W tę noc upalną pragnę cię, jedyna

We dwoje, uwierz mi, chwile piękniej płyną

Więc pójdź, czekam cały drżący

Pieszczoty twej palącej pragnący..."

Głosu mogłaby jej pozazdrościć niejedna polska wokalistka. Nigdy nie uczyła się śpiewać.

19-latka Kasia robi linie wokalu do bitu. "Święty Antoni, święty Antoni..." - próbuje międzywojenną pieśń. - Śpiewam wszystkie zamuły: "Wybacz proszę", "Farby", lubię zespół Karamba. Ogólnie piosenki, które wpadają w ucho i jakoś odnoszą się do mnie, dają power - wyjaśnia.

Kasia jest postawną szatynką. Dużo się śmieje, ale na głowę wejść sobie nie da. Jak każda z dziewczyna z poprawczaka jest twarda.

Po próbie siadamy na schodach. Gadamy o spektaklu. Kaśce podobają się piosenki Ordonki: - Opowiadają o tym, co ważne: miłości, przyjaźni, oddaniu, namiętności i pasji.

Do poprawczaka trafiła, gdy miała 16 lat. - Popełniłam w życiu kilka błędów, ale nie jestem zła - przekonuje. - Kradłam, uciekałam z domu. Jest mi z tego powodu wstyd. Podobało mi się wtedy dorosłe życie na własny rachunek. Nie chcę zapomnieć tego, co zrobiłam, bo dzięki temu wiem, jaka jestem. Wiem też, czego mam więcej nie robić. Wszystko zależy tylko ode mnie.

Kaśka miała dwóch facetów: - Jeden lał mnie jak psa. Straciłam przez niego dziecko. Wmawiałam sobie, że mnie bije, bo kocha. Drugi był alkoholikiem. Zostawił mnie. Koleżanki z poprawczaka pomogły mi się po tym wszystkim pozbierać. Wiem już, co to przyjaźń.

Ma dwóch braci. Jeden interesuje się komputerami. Całe dnie spędzał w kawiarence internetowej. Nic nie jadł. Czasem wciągnął jakąś kreskę. Teraz jest na odwyku. Drugi brat siedzi w więzieniu. Kiedyś chcieli wszyscy założyć rodzinne bistro. Skończyło się na marzeniach.

O rodzicach Kaśka nie mówi nic.

W czerwcu wychodzi z poprawczaka. Musi znaleźć mieszkanie i pracę. - Nikt nie chce zatrudnić dziewczyny z taką przeszłością. A ja mogę nawet toalety sprzątać, jeśli zapłacą tak, żebym mogła się utrzymać - twierdzi. - Gdybyś coś wiedział, dasz znać? Łapię się wszystkich możliwości. Chciałabym pokazać się od dobrej strony. Udowodnić, że nie jestem beznadziejna.

Perełka stoczyła się na dno

Wiola, śliczna 15-letnia blondynka, w przedstawieniu śpiewa i tańczy. - To jest fajne. Można się oderwać się od rzeczywistości - mówi. - Zapomnieć o problemach.

Na co dzień słucha hip-hopu. Lubi WWO i Endefisa. Dlatego też spodobał jej się pomysł połączenia piosenek Hanki Ordonówny z hip-hopem. - Teraz inaczej patrzę na jej kawałki. Po zmiksowaniu wychodzi strasznie ciekawie brzmienie. Dodamy beatbox i będziemy wymiatać. Cały musical wypieścimy. Będzie git - przekonuje.

Wiola przeszła o wiele więcej niż jej rówieśniczki z pobliskiej szkoły. Nie jest gadatliwa. Woli obserwować.

Po śmierci chłopaka zaczęła brać narkotyki. Zginął półtora roku temu w wypadku samochodowym. Wiola nie chce o tym rozmawiać.

Kiedy brakowało jej kasy na dragi, zaczęła kraść. W końcu trafiła na odwyk. Potem - do poprawczaka. - Tutaj tak naprawdę odżyłam. Doceniłam, że mam rodzinę i nauczyłam się mówić im, że ich kocham - twierdzi.

Kiedy jedzie autobusem, ma wrażenie, że każdy wie, co zrobiła. Nikomu nie mówi, że siedzi w poprawczaku.

Najbardziej bała się reakcji dziadków - że przestaną ją kochać. Są dla niej najważniejsi. - Rodzice kochają mnie bezwarunkowo. Na miłość dziadków zawsze starałam zasłużyć. Byłam ich perełką, a potem stoczyłam się na dno. Myślałam, że tego nie przeżyją - opowiada.

Było inaczej. Pocieszyli. - Usłyszałam, że pobyt w zakładzie nie oznacza, że jestem przegrana na całe życie. Będę to będę pamiętać - mówi.

Chce iść do technikum gastronomicznego. Marzy o studiach na AWF-ie, bo kocha sport. - Chcę też założyć rodzinę - deklaruje. - Dać dzieciom bezpieczeństwo. Nie chcę, żeby dorastały tak szybko jak ja.

Najbardziej boi się tego, że znów wkręci się w złe towarzystwo i "da dupy". Bo to będzie koniec szansy na normalne życie: - Długo pracowałam, żeby przestać ćpać. Nie chce tego zaprzepaścić. Ale nigdy nie będę miała do siebie stuprocentowego zaufania.

Dwie ciemne strony medalu

W weekend 9 i 10 maja do Falenicy na Piknik Artystyczny PoprawArt przyjadą znani muzycy.. Już zgłosił się Vienio z Molesty. Pomogą dziewczynom opanować materiał muzyczny, poprawić rymy.

Na tym nie koniec. - Chciałyśmy oddać dziewczynom mur otaczający "Zamczysko"- zapowiada Patrycja Stefanek, odpowiedzialna za promocję medialną projektu "Błękitny ekspres".

Przyłączył się do niego też Vlepnet - grupa streetartowców zajmująca się przestrzenią publiczną. Malują miejskie mury, aby wyrazić swoje poglądy. Nie zgadzają się z tym, że miasto zarastają plakaty i billboardy. Chłopaki z Vlepnetu mieli zrobić dla dziewczyn warsztaty streetartu. Niestety w budżecie projektu zabrakło już pieniędzy na przeprowadzenie warsztatów. Dziewczyny miały pomalować mur tak jak chcą.

- Większość naszych wychowanek ma na koncie udział w bójkach, rozboje, groźby. Do tego są coraz młodsze, mają po 13-14 lat - mówi Romuald Sadowski. - Kontakt z kulturą jest dla nich ważny. Pozwala im budować poczucie własnej wartości. No i odsuwa potrzebę nieoficjalnego organizowania się. W każdej zamkniętej placówce, nawet jeśli jest to seminarium, rodzi się drugie życie. U nas szczególnie łatwo o zachowania więzienne.

Ma w szafie księgę "absolwentów". Wpisują się do niej wszystkie dziewczyny, które wychodzą z zakładu.

Wiele z nich pomyślne układa sobie życie - są dobrymi, żonami matka, choćby dziewczyna ukończyła studia i jest dyrektorem dużej opiekuńczo wychowawczej w Warszawie

Sadowski: - Bo ten medal ma dwie strony. Obie są ciemne. Pierwsza - świadomie zrobiły coś złego. Druga - to zło nie wzięło się znikąd. To ta strona ciemniejsza, ale przecież zawsze można coś zrobić.

Musical "Błękitny ekspres" będzie wystawiony 6 czerwca podczas obchodów Dni Falenicy. Wstęp jest wolny. Każdy będzie mógł zobaczyć na co stać dziewczyny. Stowarzyszenie Praktyków Kultury szuka wolontariuszy, którzy mogą pomóc przy organizacji tego wydarzenia. Potrzebne jest też wsparcie finansowe (Volkswagen Bank 55 2130 0004 2001 0400 0857 0001).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji