Szwedzki wieczór w Powszechnym
"Już po względnie małych dawkach alkoholu następuje pobudzenie ośrodka układu nerwowego, przejawiające się tzw. dobrym humorem, gadatliwością, zmniejszeniem krytycyzmu i nieopanowanymi rucham"'. Skądś to znamy...
Cytat pochodzący z programu do przedstawienia "Noc jest matką dnia", jest fragmentem większego tekstu poświęconego tej tematyce i drukowanego w "Przekroju" w latach pięćdziesiątych. Tak, pięćdziesiątych! Zadziwiająca aktualność, chciałoby się rzec. Podobnće zresztą, jak sztuka Larsa Norena o tematyce "alkoholowej", której akcja rozgrywa się 9 maja 1956 roku w Szwecji. Tak, w Szwecji, nie w Polsce. Problem alkoholizmu - jak się okazuje - jest zjawiskiem "internacjonalnym".
Teatr Powszechny w Warszawie urządził tzw. szwedzki wieczór. Wystawił polską prapremierę sztuki współczesnego szwedzkiego dramaturga, w szwedzkiej reżyserii i szwedzkiej scenografii, a przed premierowym spektaklem zaprosił nas do foyer teatru na otwarcie wystawy pt. "10x10". Wedle tradycyjnej tabliczki mnożenia jest 100. Tyle też gra fik współczesnych artystów szwedzkich znajduje się na wystawie w Powszechnym, zorganizowanej przy współpracy Szwedzkiego Instytutu w Sztokholmie.
Druga część wieczoru, to przedstawienie o rodzinie szwedzkiej dotkniętej piętnem alkoholizmu. Oto matka, ojciec, dwaj synowie i jeden długi pełen udręczeń dzień z ich życia. Miejscem wydarzeń jest ich dony czyli prowadzony przez nich podupadły hotelik z 19 numerami pokojowymi. Dom będący nieudana inwestycja pochłaniającą mnóstwo pieniędzy. Podobnie jak nieudane okazało się małżeństwo Elin z Martinem, nałogowym alkoholikiem, który co mógł to już spieniężył na "życiodajny" płyn. To Klin, słaba psychicznie i fizycznie, jest osią wszelkich zdarzeń. Wokół niej toczy się akcja. Ona bowiem jest przyczyną, a i główną ofiarą rodzinnego piekła. O jej miłość rywalizują z ojcem, a i między sobą dwaj synowie. Nienawidzą ojca za to, że pije, za to że unieszczęśliwia matkę, za to, że Efektem konfliktu rodzinnego jest bolesne rozdarcie bez finałowego happy endu.
Noren, a za nim i reżyser przedstawienia, prowadzi swoich bohaterów do nieuniknionego dramatu. Sztuka utrzymana w tonacji psychologiczno-obyczajowej jest jakoby swego rodzaju wiwisekcją podświadomości bohaterów. Noren umiejętnie wykorzystał tu symbolikę freudowską i ukazał złożoność ludzkiej psychiki. Widoczne są tutaj wpływy wielkiej dramaturgii światowej, są też ślady Gombrowicza, bowiem postaci Morena w pełni stwarzają się dopiero w relacji z innymi postaciami.
Przedstawienie w Powszechnym utrzymane w konwencji tradycyjnie i dobrze rozumianego realizmu swą jakość artystyczną i klimat w dużej mierze zawdzięcza aktorom. W roli Elin wystąpiła Elżbieta Kępińska, bardzo oszczędna w ekspresji i skupiona wewnętrznie potrafiła wydobyć z postaci jej rozdarcie wewnętrzne. Wizerunek męża alkoholika, odznaczającego się pomysłowością w znajdowaniu coraz to nowej kryjówki na butelkę alkoholu, stworzył Gustaw Lutkiewicz. Zaś w rola ich synów wystąpili: Krzysztof Pieczyński - Georg (agresja - jako kompensata poczucia niepewności - wymierzona przeciwko ojcu a w obronie matki, oraz pogarda i zazdrość w stosunku do młodszego brata, ulubieńca matki) i Aleksander Trąbczyński - David (intelektualne ambicje, nad wrażliwy, wybuchowy, nie bardzo wiedzący co zrobić z rodzącym się właśnie seksualizmem).
Sprawna, funkcjonalna scenografia i muzyka pozostają w zupełnej harmonii z całością.