Artykuły

"Przedwiośnie"

Teatr im. Stefana Jaracza wystąpił z jedną z bardziej znaczących w tym sezonie premier. Obejrzeliśmy sceniczną adaptację powieści Stefana Żeromskiego "Przedwiośnie". Realizacja ta przynosi kilka problemów natury ogólnej. Przypomina nam bowiem powieść, która w literaturze polskiej XX wieku zajmuje pozycję szczególną, należy do tych utworów, które dzięki swej kontrowersyjności stanowią punkt zainteresowania aż po dzień dzisiejszy. Problematyka polityczna i ideowa "Przedwiośnia" nabiera dzisiaj nowych barw dzięki aktualnym zagadnieniom ideologicznym, w których sprawa stosunku problematyki narodowej do współczesnych zadań ruchu komunistycznego zajmuje jedno z czołowych miejsc.

Adaptacja sceniczna "Przedwiośnia" jest więc nie tylko problemem samym w sobie wszelkiej adaptacji powieści na scenę, ale także problemem wyboru wątków treściowych, ideowego odczytania powieści. Realizacja sceniczna to znów osobne zagadnienie. Ponad wszystko zaś wybija się niewątpliwie temat interesujący nas dzisiaj szczególnie - literatury zaangażowanej.

Kilka słów o "Przedwiośniu". Warto przypomnieć, że ukazało się ono jesienią 1924 roku, w sześć lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Z miejsca wywołało gorące polemiki, autor wywołał burzę protestów sypiących się z obozu prawicy. Powieść nie przyniosła mu również pełnego uznania ze strony lewicy społecznej czy też komunistów polskich. Leon Kruczkowski z perspektywy lat zauważał: "przedwiośnie" odegrało niepoślednią rolę w procesie zbliżania się części ówczesnej inteligencji polskiej, zwłaszcza młodszego pokolenia, ku pozycjom ideowym rewolucyjnego ruchu robotniczego. Stało się to, wbrew woli i intencjom autora, dzięki przejmującej sile jego oskarżeń, skierowanych przeciw rzeczywistości państwa burżuazyjnego".

"Przedwiośnie" - powieść pełna goryczy i rozczarowania, przyglądająca się niepodległemu zaledwie od 6 lat krajowi z żarliwym krytycyzmem, była jednocześnie głęboką manifestacją wiary pisarza w pomyślną przyszłość ojczyzny, przekonania, ze to dopiero początek drogi, że wszystkie przeszkody i konflikty zostaną przezwyciężone, że po przedwiośniu przyjdzie wiosna, lato...

I choć Żeromski kompromitował mit szklanych domów, boleśnie drwił z marzeń tego pokolenia Polaków, które czekało na niepodległość, to przecież zamykając powieść wieloznaczną sceną pochodu robotniczego, obiektywną materią faktów zgromadzonych w tym dziele tworzy już nie mit, ale historycznie umotywowany domysł, że z konfliktu między wyzyskiwaczami a wyzyskiwanymi zrodzi się ostateczny kształt Polski. Historia miała sprawdzić i sprawdziła te przewidywania.

Jak wiadomo, "Przedwiośnie" składa się z rozdziału wstępnego "Rodowód" i z trzech części. W pierwszej, zatytułowanej "Szklane domy" Żeromski opisuje drogę Cezarego Baryki do niepodległej Polski. Każe mu przeżyć rewolucję w Baku, zderza, w jego umysłowości idee i teorie rewolucyjne z realnością i doświadczeniami pierwszej fali rewolucyjnej carskiej Rosji, kiedy to jeszcze rozpętanym żywiołom daleko było do pełnej świadomości celów politycznych i właściwej taktyki walki z wrogiem klasowym. W drugiej, najobszerniejszej części "Przedwiośnia", Żeromski zanurza naszego bohatera w polskości szlacheckiego dworu, wprowadza go w konflikt dworu i wsi, każe mu czynnie doświadczać mentalności mieszkańców Nawłoci czy Leńca. W trzeciej części Cezary Baryka jakby sumował swoje doświadczenia życiowe, szukał odpowiedzi na dręczące go pytania. W rozmowach z Gajowcem, z Lulkiem, a wreszcie na zebraniu partyjnym szuka swojego miejsca w społeczeństwie. Jest stale w opozycji, jest stale człowiekiem z zewnątrz, patrzy na wszystko z dystansu. Jest mu więc i jednocześnie łatwiej i jednocześnie trudniej dojść do istoty sprawy.

Adaptacja sceniczna, której autorem jest Jerzy Adamski, wydobyła z "Przedwiośnia" to, co w nim jest dzisiaj, z perspektywy historii, potwierdzeniem słuszności owych domysłów nie tyle może pisarza, co czytelnika na nie naprowadzonego obiektywną wymową faktów, o których wspomnieliśmy. Pomija sporo wątków myślowych, sporo problemów szczegółowych, z którymi zmaga się Cezary Baryka. Z konieczności więc zakradają się pewne uproszczenia. Zubożenie rodowodu Baryki z pierwszej części powieści odbiera np. scenicznemu bohaterowi sporo motywacji psychologicznych, które z nurtem intelektualnym jego rozważań stanowią nierozerwalną całość.

Przejdźmy do realizacji teatralnej. Pierwsza część rozgrywana jest na zasadzie narracji. Troje narratorów (Bohdan Wróblewski, Barbara Jaklicz, Janusz Krawczyk) oraz aktorzy odtwarzający role: Matki (Leokadia Pilarska), Seweryna Baryki (Feliks Żukowski) i Cezarego Baryki (Bogumił Antczak) podają tekst rozdziału "Szklane domy" z lekka tylko tu i ówdzie przechodząc do półdialogu. Ta umowność, zwłaszcza w stosunku do głównych postaci powieści, dobrze oddaje autorski dystans, a nawet pewien ton ironii zawarty w prozie Żeromskiego. Jednocześnie jednak, co już tkwi w samej koncepcji adaptacji, brakuje nam trochę rozmachu i dramatyczności wizji wydarzeń w Baku, brakuje zarysu choćby buntowniczych cech charakteru Baryki. Bardzo ładnie zagrane zostały fragmenty narracji przechodzącej w sytuację czysto sceniczną, przedstawiającą spotkanie Cezarego z ojcem i cała partia tekstu dotyczącego wizji "Szklanych domów".

Barwny kalejdoskop scen z rozdziału "Nawłoć" dzieje się na scenie w potoczystym rytmie, wydaje się dobrze oddawać atmosferę dworu szlacheckiego nakreśloną w "Przedwiośniu". (W epizodach tych wyróżnili się szczególnie Andrzej Głoskowski, jako Hipolit Wielosławski, Karol Obidniak jako ksiądz Anastazy, Krzysztof Różycki jako Jędrek). Konieczne skróty spowodowały, że romansowe perypetie Cezarego Baryki wyglądają trochę może nazbyt groteskowo (sceny z Laurą Kościeniecką - Alicją Zomer, Władysławem Barwickim - Jan Tesarz), w odniesieniu do głównego bohatera, ale tłumaczą się w jakimś stopniu, jeśli idzie o parę. Kościeniecka - Barwicki.

Wydaje się, że chwyt z narracją na krótką tylko chwilę przypominany w tej części przedstawienia, winien być mocniej akcentowany. Utrzymanie dystansu do obrazów szlacheckiej Polski niepodległej pozwoliłoby bardziej klarownie przeprowadzić główną myśl inscenizacji. W trzeciej części zbyt słabo, niestety, wypadły kluczowe dla sensu "Przedwiośnia", sceny rozmowy z Gajowcem (Kazimierz Talarczyk) i zebrania partyjnego. W tej ostatniej zabrakło atmosfery napięcia i żarliwego sporu ideowego, którym pulsuje tu tekst powieści. Znaczne jego okrojenie i nieprzekonująca gra aktorów wydają się powodem słabości omawianej sceny.

Na szczęście, sytuację ratują dobrze umieszczone fragmenty zaczerpnięte ze stenogramów procesu brzeskiego, które są mocnym kontrapunktem dla ideowych wahań Cezarego Baryki i jego późniejszego udziału w finałowym marszu na Belweder.

W sumie Teatr im. St. Jaracza przygotował przedstawienie wartościowe, które ogląda się z dużym zainteresowaniem i z przeświadczeniem, że ma się do czynienia z rzetelną realizacją sceniczną. BOGUMIŁ ANTCZAK w roli Cezarego Baryki, dobrze cały czas radząc sobie z rolą, największy sukces odnosi w końcowych partiach przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji