Artykuły

Dzieci Arbatu

Choć trudno dostępna, ale jest. Wydały ją właśnie "Iskry" w dobrym przekładzie Michała Jagiełły. Mamy więc możliwość lektury słynnych Rybakowskich "Dzieci Arbatu", znanych u nas dotąd tylko z przedruków prasowych. Książki ważnej przede wszystkim ze względów pozaliterackich. Książki, której można wytknąć niejedno uproszczenie w płaszczyźnie zarówno fabuły, jak i historii. Zresztą trzeba powiedzieć, że adaptacja teatralna Siergieja Kokowkina, ograniczając wiele powierzchownych analiz jednocześnie wprowadza rozmaite perspektywy samego zjawiska stalinizmu.

Tym też stylem tłumaczy się struktura przedstawienia Jerzego Krasowskiego (Teatr Narodowy - Mała Scena). Dominują krótkie ujęcia, dialogi, które nie chcą ilustrować fabuły. Zamiast stalinowskich monologów (bronionych co prawda przez Rybakowa prawdopodobieństwem konkretnego czasu akcji) słychać autentyczne wypowiedzi Stalina. Przypisane do losu Saszy Pankratowa - służą równocześnie tragicznemu wizerunkowi pokolenia. Zjawiają się bowiem w momentach, kiedy sprzeciw wobec bezprawia należy do świadomych drogi klęski straceńców. Oddając Stalinowi własne słowo, reżyser unika rodzajowego opisu. Tylko ogólny plan zdarzeń rysuje powściągliwa scenografia Krzysztofa Pankiewicza.

Nic obyczajowy szczegół, lecz i nie demonicznie spreparowany portret władcy wyznacza miarę dramaturgii. We wspólnym kręgu donosów, bezpodstawnych oskarżeń, absurdalnych rozstrzygnięć - znajdą się wszyscy bohaterowie. Fakt, że szujom udają się lepiej wszystkie świństwa, nie tłumaczy usankcjonowanego mechanizmu represji. Pytanie: gdzie jest granica samowoli? - dotyczy i kata, i ofiary. Pytanie bez odpowiedzi, natomiast z całą sumą przykładów na rzecz stalinowskiego terroru.

Ich miejsce określa precyzyjny układ spektaklu. Stąd i widoczna hierarchia aktorskich zadań, stale korygowanych porządkiem szkicu. Tak też Gustaw Kron broni przed dosłownością sylwetkę Stalina.

Wyrazisty plastyczny rysunek, niekiedy nawet poddany werystycznemu szczegółowi, pozostawia duży margines dla sporu o rację pewnego modelu władzy. Znakomita, bez nadmiaru jednoznacznych odniesień rola.

Wstrząsający, skomponowany z kilku migawkowych obrazów portret Matki przedstawia Halina Kossobudzka. Konsekwentnie stara się ocalić godność Saszy Pankratowa Piotr Bąk. Udręczonym, aż do kresu wiary w sens naprawy zła Riazanowem jest Krzysztof Chamiec. O zapis ważnych etapów z biografii, próbującego wygrać wszystkie atuty intryganta troszczy się Zbigniew Kasprzyk (Szarok). W sedno "prawnego" bezprawia trafiają: Stefan Knothe (Baulin), Lech Komarnicki (Bieriezin), Jerzy Pożarowski (Diaków). Natomiast Kazimierz Wichniarz (Solec) ładnie odkrywa ślad ludzkiej życzliwości.

Wśród młodych, którym tamten Arbat tworzył i burzył złudzenia zaznacza swoją obecność Wika Sławomiry Łozińskiej, chociaż są również utrwalone tropy innych, którzy usiłowali przynajmniej na jeden wieczór złagodzić polityczne realia.

"U nas wiara we własne siły i perspektywa dalszego polepszenia sytuacji. Gdzie tkwi tego przyczyna?" - Końcowe słowa Stalina zamykają arbacką opowieść w chwili, gdy terror zdążył spenetrować wszystkie ukazywane życiorysy. Przyczyna sukcesu, jakiej szuka wódz, stała się przyczyną klęski. Diagnoza, którą stawia teatr, przechodzi do naszych dzisiejszych dyskusji...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji