Artykuły

Przywołanie koszmaru

ANATOLIJ RYBAKOW dość dawno już napisał "Dzieci Arbatu", a chociaż powieść stawała się coraz głośniejsza, długo zwlekano z jej wydaniem. Zapowiadano np., że pierwszą część wydrukuję w r. 1966 "Nowyj Mir", ale ciągle jeszcze nie był to odpowiedni moment. "Dzieci Arbatu" ukazały się w 1987 roku na łamach miesięcznika "Drużba Narodów". W przekładzie polskim powieść tę wydały niedawni Iskry. Sprzedawano ją m. in. w Teatrze Małym; długiej kolejce osób, zdążających następnie na spektakl o tym samym tytule. Przekładu z jęz. rosyjskiego dokonała Gracjana Miller-Zielińska, zaś adaptację sceniczną opracował Siergiej Kokowkin. W Teatrze Małym "Dzieci Arbatu" reżyserował Jerzy Krasowski, który dodatkowo opracował tekst dla potrzeb swojej inscenizacji.

Akcja powieści dzieje się w latach trzydziestych, głównie w rejonie moskiewskiej ulicy Arbat. Bohaterów jest siedmiu. Są to ludzie dwudziestoparoletni, pochodzący z różnych środowisk. Starsze pokolenie pokazane jest bardziej w tle. Wszyscy, niezależnie od wieku, zostają napiętnowani - albo cierpieniem, albo upodleniem.

Autor pomieścił w książce wątki autobiograficzne - w latach trzydziestych on sam był w wieku jej bohaterów chociaż wówczas już nie mieszkał w Moskwie, ale pracował jako kierowca w Riazaniu, Kalininie i Ufie.

Tak więc powieść przedstawia dzieje siedmiu bardzo młodych osób, szkicuje przy tym postaci starszego pokolenia i - jak złowrogi refren, dodaje obecność Stalina, razem z jego historycznymi wypowiedziami.

Na widowni zdarza się słyszeć głosy powątpiewające w słuszność ożywiania niedawnych upiorów. Starsi ludzie wspominają tamte czasy b. boleśnie. Rzecz ciekawa, również starsi aktorzy grają wyraźnie z głębszym odczuciem, z głębszym zrozumieniem tekstu. Krzysztof Chamiec, Lech Komornicki, Kazimierz Wichniarz, Wieńczysław Gliński, Gustaw Kron - stworzyli ciekawe, wielowymiarowe postaci, czasem nawet mimo tekstu nie dającego aktorowi dużych możliwości. Szczególnie Krzysztof Chamiec w roli Riazanowa, a także Lech Komarnicki Bierezin - wysoki funkcjonariusz NKWD zwracali uwagę swą bardzo powściągliwą a sugestywną grą. Grupa młodych artystów była, jak to się mawia - przekonywająca, za mało jednak zindywidualizowała odtwarzane przez siebie postaci. Więcej mówił sam tekst niż aktorstwo.

Występujący w małym epizodzie, jako Dentysta Lipman - Zbigniew Grusznic może być przykładem, jak mimiką i gestem (nb nie nadużywanym) można rolę uwypuklić, wzbogacić i - rozbudować. Jego Dentysta był wyraźnie świetnym specjalistą i jednocześnie człowiekiem szarpanym przerażeniem pomieszanym z chęcią przypodobania się tyranowi.

Muzyka Leszka Figla poprzez kontrast z treścią sztuki, jakby dopowiadała historię świata pozorów i fałszu. Scenografia Krzysztofa Pankiewicza, zapewne w związku z trudnymi warunkami technicznymi Teatru Małego - była ledwo zauważalna. Jednakże zaprojektowane przez Pankiewicza kostiumy mogłyby lepiej określić i poszczególne postaci sztuki i czas rozgrywającej się akcji. Niestety oprawa plastyczna przedstawienia (oraz oświetlenie jego) było dość nijakie.

W przerwie spektaklu uwagę zwracała młodzież z liceum im. M. Reja. Dziewczyny ładne, ciekawie ubrane. Jednak - ten styl nonszalancji, nie ukrywanego braku zainteresowania treścią sztuki. M. in. przykład młodzieńczego braku wrażliwości jest argumentem na to, żeby sztuki mówiące o "tamtych czasach" - były pokazywane. Żeby nie tylko na scenie wspominano, wskrzeszano coś, co kiedyś nazywało się sumieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji