Artykuły

Miłość - to takie proste...

To bardzo przewrotny tytuł spektaklu. Bo okrutny, sadomasochistyczny splot uczuć, tłumionych obsesji i emocji, znakomicie zagrany na Małej Scenie Teatru Jaracza przez dwie pary aktorskie - z miłością, opisywaną przez poetów od Safony po Miłosza, przez filozofów i świętych, nie ma nic wspólnego.

Autorem sztuki jest ceniony w Szwecji poeta i dramaturg średniego pokolenia Lars Noren. Sięgnął on do konwencji znanego od czasów Ibsena i Strindberga dramatu psychologicznego, rozgrywającego się między bliskimi sobie ludźmi. Podobnie jak jego wielcy poprzednicy, a także mistrz kina Ingmar Bergman, zajmuje się on obsesjami i lękami ukrytymi w pokładach świadomości bohaterów; tropi to, co jest konsekwencją nieszczerości i zakłamania.

Ukryte ambicje, niezaspokojone aspiracje zawodowe, przepastne lęki i żądze, a także ułomności wynikające z natury - jak niemożność urodzenia dziecka przez Heddę (znakomicie zagraną przez Bogusławę Pawelec) - wybuchają w sztuce Norena z siłą niszczącego wszystko tajfunu. Jej bohaterowie, pobudzeni przez alkohol i haszysz sprawiają, że widzowie spektaklu uczestniczą w ekshibicjonistycznym pokazie okrucieństwa i przemocy.

"Witamy w piekle" - mówi Hedda do odwiedzających ją i jej męża (Bronisław Wrocławski) przyjaciół. Oboje są aktorami. W gronie pary znajomych pragną uczcić zakończoną właśnie premierę, w której grali wiodące role. Są małżeństwem od dwudziestu lat. Oboje twierdzą, że się kochają - ale związek ich to bezustanna rywalizacja i wyniszczająca walka. Do jakiegoś momentu udawana, jak na scenie. Towarzyszące jej emocje są jednak autentyczne. Dlatego nieuchronnie prowadzą do tragedii.

Znakomitą rolę Almy - kobiety niespełnionej ani w pracy zawodowej, ani w życiu, zagrała Dorota Kiełkowicz. Słowa, które wypowiada o pragnieniu prawdziwej miłości - po dwunastoletnim małżeństwie z cenionym w swoim zawodzie psychiatrą, a prywatnie sadystą (Piotr Krukowski) - tworzą przeciwwagę dla scenicznej rzeczywistości. Jeżeli możemy pomyśleć o miłości jako o uczuciu niosącym ciepło i dobro, to znaczy, że jeszcze ono istnieje.

Po wyjściu z tego spektaklu - perfekcyjnie zrealizowanego przez Tomasza Zygadłę - warto zastanowić się, jaka dla nas, widzów, korzyść ma płynąć z uczestnictwa w takich naturalistycznych i ekshibicjonistycznych widowiskach. Odpowiedzi dostarcza sam autor sztuki, który w jednym z wywiadów powiedział: "Tak jak człowiek sam się zmienia pisząc, tak też ma nadzieję spowodować proces przemiany w widzach. Będę uważał, że mi się to udało, jeśli choć jedna osoba powie: tak dłużej ze mną być nie może".

L. Noren, "Miłość - to takie proste", reżyseria: T Zygadło, dekoracje: G. Małecki, kostiumy: J. Janicka, muzyka: J.K. Pawluśkiewicz. Mała Scena Teatru im. Stefana Jaracza - prapremiera polska 10 X 1998 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji