Artykuły

Wyznania dramaturżnicy

O stypendium na Manhattanie pisze w cotygodniowym felietonie specjalnie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk

Wczoraj dostałam na mejla informację, kto otrzymał w tym roku Stypendium PONY. Otrzymała Katori Hall. Nic o niej nie wiem, zaraz się dowiem, ale najpierw, o co chodzi z tym stypendium.

Gdy byłam w Nowym Jorku, to jak dramatopisarka miałam poorganizowane przez dobrych ludzi różne spotkania. Tak poznałam Johna Clintona Eisnera, który jest w Lark Play Development Center Producing Directorem. Opowiadałam mu przy kawie, jak się w Polsce adaptuje "Nianię" oraz usiłowałam przekonać, że historia RAF może fantastycznie wypalić na scenie amerykańskiego teatru. Potem znowu spotkałam Eisnera w takich okolicznościach przyrody, że odbywało się w Lark spotkanie z Przemysławem Wojcieszkiem z okazji przygotowań do wystawienia jego sztuki ("Made in Poland") w Nowym Jorku. Pamiętam, że tematem dyskusji było "co reżyser może zrobić z twoją sztuką" i pisarze z różnych stron świata dzielili się traumami. Przemek miał to z głowy, bo on się sam wystawia i jeśli miałby mieć pretensje, to tylko do siebie.

Więcej już w Lark nie byłam, ale wpisałam się na ich listę mejlingową i teraz regularnie dowiaduję się, co robią. Ja tego tak dokładnie nie ogarniam, ale oni są czymś w rodzaju laboratorium dramatu. Organizują spotkania, czytania, warsztaty, fundują stypendia, prowadzą wspólne z innymi krajami programy współpracy. Mają np. program z Meksykiem, Holandią i Rumunią. Ostatnio dostałam mejla o rumuńskim panelu w Lark. Panel prowadziła Saviana Stanescu, autorka, którą ostatnio Panga Pank wydała w "Antologii rumuńskiego teatru". Saviana wyjechała z Rumunii, zamieszkała w Nowym Jorku, nauczyła się angielskiego i zaczęła pisać sztuki w tym języku. Brzmi to jakby nigdy nic, ale jeśli tak dłużej pomyśleć, to niezły hardcore, co?

No, ale do rzeczy, bo jak będę tak odpływać w dygresje, to nigdy nie dojdę do tego tajemniczego stypendium PONY. Stypendium to przyznawane jest przez Lark po raz trzeci. Polega ono na tym, że wybrany stypendysta (dramatopisarz/dramatopisarka) ma zadanie pisać, a nie martwić się tym czy owym.

Oficjalnie nazywa się to tak, że stypendium otrzymuje obiecująca autor/autorka, a stypendium składa się z:

12-miesięcznego pobytu w Nowym Jorku, w specjalnym apartamencie PONY (można go dokładnie obejrzeć na stronie internetowej; jest piękny, ma ogromne okna i kominek); koszty zakwaterowania są pokryte przez stypendiodawcę. Apartament znajduje się na Manhattanie, w tzw. Midtown.

Ponadto stypendysta otrzymuje 2 tys. dolarów miesięcznie na swoje wydatki i utrzymanie.

Po trzecie stypendysta otrzymuje "wsparcie" Lark - czyli sił kreatywnych Lark, pod przewodnictwem Arthura Kopita - polegające na regularnym uczestnictwie w warsztatach Lark.

Obowiązkiem stypendysty jest pisanie. Nie może też opuszczać Nowego Jorku dłużej niż na dwa tygodnie. W ciągu roku nieobecność nie powinna przekraczać miesiąca.

Ja tu oczywiście rzucam te informacje w dużej ogólności, jeśli kogoś to bardziej interesuje, to można wejść na stronę Lark i poszukać stypendium PONY. Tam są warunki uczestnictwa, aplikacja do ściągnięcia itd.

Więc tak: apartament w Warszawie, z widokiem na Łazienki. Kominek. Drewno do kominka. Cisza. Śpiew ptaków. 6 tys. miesięcznie na utrzymanie. Po roku sztuka teatralna. Jest jakiś fundator?

Dzwońcie, piszcie mejle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji