Artykuły

Grotowski wraca

Opolanie, którzy zjawili się w sobotę w Muzeum Śląska Opolskiego, mieli okazję zobaczyć młodego Jerzego Grotowskiego, w ciemnych okularach i z uśmiechem opowiadającego o magicznym przeistoczeniu aktora na oczach widza w jego teatrze. A wszystko za sprawą filmów o twórczości reżysera, jakie przywiózł ze sobą Bruno Chojak, jego dawny współpracownik - pisze Grzegorz Staszak w Gazecie Wyborczej - Opole.

Przeciętny opolanin o Jerzym Grotowskim wie niewiele. Że był słynnym reżyserem, reformatorem teatru i prowadził najpierw Teatr 13 Rzędów, a później Teatr Laboratorium 13 Rzędów w miejscu jednego z pubów na Rynku. Ci, którzy zjawili się w sobotę w Muzeum Śląska Opolskiego, mieli szansę uzupełnić swoją wiedzę, a nawet znawcy tematu zostali uraczeni biograficznymi smaczkami z życia reżysera - wszystko dzięki Brunonowi Chojakowi z Instytutu Grotowskiego, który poprowadził prelekcję "Grotowski w Opolu - dokumenty filmowe".

Zapisów filmowych związanych z twórczością Grotowskiego jest niewiele, a te, które posiada instytut, nie mogą być rozprowadzane, więc możliwość obejrzenia ich była nie lada gratką.

Pierwszym nagraniem był czarno-biały zapis fragmentów słynnego spektaklu "Kain" według Geore'a Byrona. - To bardzo ważny spektakl, który wyznaczył późniejszą drogę twórczą teatru Grotowskiego. To właśnie od "Kaina" zaczął się prawdziwy reformatorski Grotowski. Biblijny motyw w tym spektaklu był jedynie pretekstem do teatralnego eksperymentu, pełnego niekonwencjonalnych rozwiązań, nowoczesnej teatralnej plastyki stworzonej przez małżeństwo Skarżyńskich, bazującej na malarstwie Boscha - tłumaczył Chojak. Z dużym zainteresowaniem widzowie śledzili film dokumentalny "List z Opola", nakręcony w 1963 roku przez Brytyjczyka Michaela Elstera. Widzimy w nim młodziutkiego Grotowskiego przechadzającego się pod kościołem na Górce, w czarnej marynarce, w ciemnych okularach, elokwentnie opowiadającego o swoim teatrze, w którym dokonuje się "magiczne przeistoczenie aktora na oczach widzów" i który dąży do "aktorstwa świadomego swoich celów i do znalezienia esencji teatru, czyli czegoś, czego nie zdoła naśladować żadna inna forma sztuki". Przez film przewija się też Ludwik Flaszen, bliski współpracownik Grotowskiego, oraz wszyscy ówcześni aktorzy największego reformatora teatru, ćwiczący w salach prób głos, ruch, elementy pantomimiczne, akrobacje, sceniczne improwizacje.

Po filmowych atrakcjach Chojak rozmawiał z opolanami, którzy dowiedzieli się m.in., że ówczesne komunistyczne władze namawiały Grotowskiego, by przemianował swój teatr w kabaret, że środowiska kościelne nazywały niektóre jego spektakle "świńskimi" i "bluźnierczymi" i że w krótkim okresie działalności Teatru Laboratorium 13 Rzędów grywała tam sama Maja Komorowska, ale szybko musiała się z nim pożegnać, bo zaszła w ciążę.

Na prelekcji znaleźli się i ci, którzy jeszcze pamiętają spektakle Grotowskiego, i ci, dla których jego postać jest tylko historyczną legendą. - Byłam na kilku jego spektaklach - opowiadała pani Róża. - W tamtych czasach było to coś szokującego, ale jednocześnie pięknego. Pamiętam, że nie zawsze wszystko rozumiałam, ale zawsze byłam w jakiś sposób wstrząśnięta - mówiła o Mickiewiczowskich "Dziadach" czy "Kordianie" Słowackiego, które miała okazję widzieć.

- Interesuję się teatrem, ale z racji wieku o Grotowskim wiem tylko tyle, ile przeczytałam - mówiła z kolei Agnieszka Kalisz, licealistka. - Bardzo się cieszę, że miałam okazję zobaczyć te wszystkie filmy. Teraz mam już jakieś pojęcie o tym, co tak naprawdę robił ten człowiek, bo z suchych tekstów nie da się tego wychwycić - wyjaśniała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji