Artykuły

Świetna inscenizacja Znanieckiego

"Samson i Dalila" w reż. Michała Znanieckiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Magdalena Talik w portalu kulturaonline.

Tym, który zniechęcili się krakowskim "Don Giovannim" w reżyserii Michała Znanieckiego, polecam jego wrocławską inscenizację "Samsona i Dalili". Koprodukcja z teatrami z Włoch i Belgii stoi na prawdziwie europejskim poziomie.

Opera Wrocławska po raz pierwszy zrealizowała spektakl wspólnie z zagranicznymi scenami: Teatro Comunale w Bolonii, Opéra Royal de Wallonie w Lige oraz Fondazione Teatro Lirico Giuseppe Verdi w Trieście. Korzyści z takiej kooperacji jest dla nas wiele: Polski reżyser na czele przedsięwzięcia, koszty podzielone między cztery teatry, dzieło które dawno nie gościło na wrocławskiej scenie. Jedyne "ale" to fakt, że na razie zagrane zostaną tylko cztery przedstawienia francuskiej opery Camille'a Saint-Saënsa, dekoracje i kostiumy wrócą do Polski na stałe dopiero w sezonie 2010/2011, kiedy "Samsona i Dalilę" zdążą obejrzeć jeszcze pozostali koproducenci (opery w Lige i Trieście).

Odkryciem jest przede wszystkim dawno nie oglądane dzieło kompozytora, który zasłynął raczej twórczością organową i symfoniczną, aniżeli operową - w żelaznym repertuarze pozostaje dziś właściwie tylko "Samson i Dalila". Wprawdzie Saint-Saëns posługuje się szczególnym językiem muzycznym, łączącym w sobie jego zainteresowania muzyką średniowiecza, baroku, a potem także Wschodu, ale te źródła inspiracji znajdują rewelacyjne przełożenie w operze, zresztą bardziej przypominającej oratorium.

Nie dominują tu popisowe arie, które meloman będzie nucił po wyjściu z teatru. Saint-Saëns jest raczej kreatorem dramatu scenicznego, zwraca uwagę nie tyle na akcję, ale umiejętne i wierne przedstawienie historii zaczerpniętej ze starotestamentowej Księgi Sędziów. Jest mistrzem w kreowaniu klimatu poszczególnych scen - zwłaszcza rozbudowanych chóralnych czy pełnej intensywności sceny miłosnej między wysłanniczką Filistynów Dalilą a synem narodu żydowskiego Samsonem, który wyjawia jej tajemnicę swej legendarnej siły.

Michał Znaniecki dobrze rozumie, że wystawianie Saint-Saënsa polega na umiejętności wciągnięcia widza w złożony świat uczuć i pragnień bohaterów, którymi powoduje przede wszystkim żądza zemsty. Dalila (mezzosopranistka Edyta Kulczak w bardzo dobrej dyspozycji wokalnej) wykorzystuje uczucie Samsona (doskonały, niezwykle sugestywny włoski tenor Antonello Palombi) do tego, by go upokorzyć, tak jak ona została niegdyś przez niego upokorzona. Moment triumfu, w którym uwięziony i oślepiony Samson słyszy krzyki mordowanych przez Filistynów braci w wierze, należy do najbardziej wstrząsających scen w spektaklu.

Sposób choreograficznego rozwiązania bachanaliów przez Aline Nari budzi prawdziwy podziw. Scena jest prawdziwie przerażająca. Pomysłowo, choć bardzo prosto udało się też skonstruować finałowe wstrząśnięcie filarami budynku przez Samsona. Dekoracje Tiziano Santiego - raczej umowne, wiernie służą akcji, dają pole do wyobraźni, budują klimat. Podobnie jak kostiumy Isabelle Comte, inspirowane filmami fantastycznymi (m.in. "Marsjanie atakują"). I wreszcie światła (Bogumił Palewicz), eksponujące głównie dwa wiodące kolory - fiolet i pomarańcz - i wprowadzające w nastrój biblijnego świata.

Imponującej oprawie scenicznej towarzyszy doskonała orkiestra Opery Wrocławskiej pod batutą Japończyka Chikary Imamura, który wychwytuje każdy niuans brzmieniowy, pokazuje muzykę inną niż Donizettiego, Verdiego, a nawet Bizeta, ale przecież nie mniej piękną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji